Można by powiedzieć, iż jedną z takich blogowych tradycji jest podsumowanie i przypomnienie tych osób ze świata mediów, polityki, kultury, sportu, czy też historii, którzy odeszli do wieczności w okresie od 2 listopada ubiegłego roku do 1 listopada bieżącego roku. Nie inaczej mogło być w tym roku.
Szczerze powiedziawszy to czas zaczął tak bardzo pędzić, iż w przypadku niektórych osób nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż odeszli w ciągu ostatnich 12 miesięcy. O jednych odejściach było głośno, o innych w mediach pojawiły się tylko zdawkowe informacje. Jednak każde z nich spowodowało jakąś tam stratę w naszym społeczeństwie, a przynajmniej część z tych nazwisk jest jakoś rozpoznawalna wśród nas. Kto zatem odszedł we wspomnianym okresie? Tradycyjnie zapraszam na filmowe podsumowanie.
Dodatkowo mogę wspomnieć o odejściu znakomitego historyka, który na pierwszym semestrze studiów z zarządzania otwierał przed nami tajemnice związane z historią gospodarki. Niezwykle wymagający, sama nie wiem, jakim cudem wyszłam od niego z gabinetu z piątką w terminie zerowym, kiedy część grupy z jego powodu musiała przedłużać sesję. Czyżby pomógł mi Fryderyk Chopin? Albo regularne przygotowywanie się do zajęć, dzięki czemu od czasu do czasu coś przebąknęłam na omawiany temat...
W każdym razie nie miałam z nim problemów, wszystko szło mi na jego przedmiocie dobrze, a wysoka (może choćby za wysoka) ocena tylko dodała mi skrzydeł i udowodniła, iż nauka i studia mają sens. Profesor Henryk Kocój był autorem wielu cenionych publikacji historycznych, po które wielokrotnie sięgali jego następcy, a jego uwagi względem niesfornych studentów pierwszego roku ("Co się spaźniasz*?!", "Cisza, bando głupia") mówione z charakterystycznym galicyjskim akcentem przeszły do potocznej mowy naszego rocznika.
Nie mogę tutaj nie wspomnieć o innym wykładowcy z katowickiego AWFu, który odszedł do wieczności, poczciwym panu Rysiu, o którym pisałam >>tutaj<<. W przeciwieństwie do profesora Kocója, pana Rysia chyba każdy lubił i przychodził do niego z każdą sprawą - zarówno nadziejną, jak i beznadziejną. A on starał się w miarę możliwości je rozwiązywać. Taki dobry duch uczelni jakich mało. I może dlatego tak pięknie zapisał się w moim sercu?
* tak, zawszę mówił "spaźniasz", zamiast "spóźniasz"








