Stary Rok się kończy, przychodzi Nowy. Zmienia się data, ale czy wraz z nią zmieniamy się my? W teorii „starzejemy się” o rok w zaledwie sekundę, co szczególnie boleśnie odczuwają osoby urodzone pod koniec roku. Z jednej strony brzmi to jak żart, z drugiej coś w tym symbolicznym „pyk” naprawdę się kryje. To moment, kiedy czujemy, iż los podsuwa nam kolejną czystą kartkę, a jednocześnie przypomina, iż czas nieubłaganie biegnie.
Psychologowie mówią o efekcie „świeżego startu”. Chętnie zaczynamy coś od jutra, od poniedziałku, od pierwszego dnia miesiąca, a już od nowego roku to w ogóle. To nic, iż od 31 grudnia do 1 stycznia jesteśmy dokładnie tym samym człowiekiem ta jedna noc działa na wyobraźnię. Urok czystego kalendarza sprawia, iż zaczynamy wierzyć w magiczną przemianę, choćby jeżeli za nią nie idzie realna praca.
Początek roku to czas rozliczeń. Podsumowujemy relacje, pracę, finanse i zdrowie; czy był to rok dobry dla miłości, przyjaźni, rodziny? czy coś osiągnęliśmy? A może mamy ochotę wszystko rzucić i hodować alpaki? czy o siebie dbaliśmy, czy raczej działaliśmy na zasadzie „jakoś to będzie”?
W badaniach CBOS z 2024 roku 60 proc. badanych oceniło, iż mijający wówczas rok był dla nich osobiście dobry. 62 proc. odbierało go tak również w odniesieniu do swojej rodziny. Negatywnie dla siebie tamten rok oceniło 12 proc. badanych; z kolei co do losów swojej rodziny, 10 proc. Wygląda więc na to, iż mimo wszystko częściej widzimy plusy niż minusy. I dobrze.
Nauka pokazuje, iż istnieje coś takiego jak wiek biologiczny, który wcale nie musi iść w parze z kalendarzem, a raczej ze stanem naszego organizmu. Znamy przecież 40-latków z energią nastolatka i 25-latków, którzy czują się starsi niż metryka wskazuje. jeżeli dbamy o wystarczającą ilość ruchu, zdrowe odżywianie, dobrej jakości sen, ograniczamy stres i pilnujemy równowagi między życiem prywatnym a pracą, jesteśmy w stanie opóźnić pogorszenie naszego stanu. W tym celu warto też zadbać o odpowiednią profilaktykę zdrowotną, regularnie się badać i nie unikać lekarzy, „bo jeszcze coś znajdą”. Można korzystać z takich programów jak Moje Zdrowie, obejmuje on diagnostykę, porady zdrowotne oraz profilaktykę, a więc to, czego często brakuje nam na co dzień. Realizowany jest przez przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ).
Kiedy przybywa nam wiosen, zmienia się nie tylko nasze ciało, ale i podejście do życia. Niekoniecznie są to zmiany negatywne, często wraz z mijającym czasem zyskujemy większą samoświadomość, większy luz i mniej się przejmujemy. Nie zaprzątamy już sobie głowy tym, co myślą o nas inni, akceptujemy siebie ze wszystkimi swoimi wadami i niedoskonałościami. Odpuszczamy martwienie się tym, na co nie mamy wpływu. To bardzo zdrowe nastawienie, niosące ogromne korzyści dla naszego zdrowia psychicznego.
Postanowienia noworoczne: „schudnę, nie będę jeść słodyczy, będę oszczędzać, zacznę uprawiać sport, rzucę palenie, nauczę się języka obcego, spędzę więcej czasu z rodziną”. Niemal wszyscy to znamy. To już taki nasz rytuał, choć coraz mniej osób je uskutecznia. Wbrew pozorom postanowienia nie są złe. Stają się problemem, gdy brakuje im realizmu. Coraz chętniej wybieramy cele mniejsze, bardziej osiągalne, i coraz łagodniej traktujemy siebie, gdy nie wszystko idzie idealnie. Nie musimy od razu wyznaczać sobie 20 celów i po miesiącu mieć wyrzuty sumienia, iż zrealizowaliśmy z nich tylko połowę. Można zacząć skromniej, małymi kroczkami: pić o jedną szklankę wody więcej, spać pół godziny dłużej, wychodzić na spacer częściej niż „od czasu do czasu”, częściej dzwonić do bliskich, bo to też zdrowie, częściej mówić sobie „mam prawo odpocząć”.
Wchodzimy w nowy rok starsi, ale też mądrzejsi, często bardziej świadomi, z nowymi doświadczeniami i planami. Jedna noc nie zmienia człowieka, ale daje poczucie symbolicznego „resetu”. Dbajmy o siebie cały rok i nie dajmy się zwariować noworocznej gorączce wyznaczania celów. I do siego roku!
Anna Sroczyńska












