Od strachu do zaufania. Jak zmieniała się relacja pacjent-dentysta?

dentonet.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: Od strachu do zaufania. Jak zmieniała się relacja pacjent-dentysta?


Jeszcze sto kilkadziesiąt lat temu wizyta u dentysty była doświadczeniem, którego pacjenci unikali jak ognia. Ból był nieodłączną częścią leczenia, a stomatolog – choćby ten z dyplomem – nie budził zaufania. Nie bez powodu w kulturze masowej utrwalił się wizerunek „kata z wiertłem”, który przetrwał znacznie dłużej niż warunki panujące w dawnych gabinetach. Na szczęście dziś stomatolog staje się – coraz częściej – przewodnikiem po zdrowiu jamy ustnej i pełnym empatii partnerem w procesie leczenia. Jak doszło do tej przemiany?

Pierwsze zabiegi dentystyczne wykonywali cyrulicy i balwierze – ci sami, którzy golili brody, nastawiali zwichnięcia i upuszczali krew. Stosowali metalowe kleszcze, w przeciwieństwie do znieczulenia i – co dziś może dziwić – dopuszczali publiczność, zawsze chętną, by obserwować katusze „leczonego”. Strach przed bólem był jak najbardziej naturalną reakcją, a wykonujący zabieg – trochę medykiem, trochę katem.

Kiedy ból przestał być normą

Zasadnicza zmiana nastąpiła wraz z odkryciem znieczulenia. W 1844 r. amerykański dentysta Horacy Wells jako pierwszy zastosował podtlenek azotu podczas ekstrakcji zęba, dając początek nowej erze stomatologii bez bólu. Choć pierwsza publiczna próba Wellsa nie zakończyła się sukcesem i dentysta ten nie doczekał się uznania, jego odkrycie zapoczątkowało proces, który stopniowo zmieniał rolę dentystę z oprawcy w lekarza. Dwa lata później uczeń Wellsa – William Morton – zastosował eter do znieczulenia ogólnego podczas zabiegu chirurgicznego, a wydarzenie to można uznać za narodziny nowoczesnej anestezji.

Wraz z rozwojem środków znieczulających, nowych materiałów i technik, pacjenci stomatologiczni zaczęli stopniowo zyskiwać poczucie bezpieczeństwa. Na początku XX w. w reklamach gabinetów dentystycznych pojawiały się już hasła: „Bez bólu i łez!” czy „Znieczulenie nowej generacji – dla wrażliwych pacjentów”. Miały one budować zaufanie, ale też świadczyły o tym, iż lęk przed dentystą był wciąż powszechny.

Od kata do terapeuty

Dziś takie slogany brzmią anachronicznie. Współczesna komunikacja stomatologa z pacjentem opiera się na partnerskiej relacji i komforcie. Dentysta nie obiecuje braku bólu, bo ból już dawno przestał być głównym tematem wizyty. Zamiast tego na pierwszy plan wychodzi profilaktyka, indywidualne podejście, empatia i wsparcie pacjenta na każdym etapie leczenia.

Zrozumienie psychologii bólu i lęku stało się jednym z filarów współczesnej praktyki. Dentyści uczą się rozpoznawać objawy dentofobii, prowadzić rozmowę z pacjentem w taki sposób, by ograniczać napięcie, a choćby stosować techniki oddechowe czy elementy terapii poznawczo-behawioralnej. Komfortowi pacjenta służy także wystrój gabinetu i specjalne traktowanie, na jakie może liczyć ze strony wszystkich członków zespołu.

Ewolucję relacji pacjent-lekarz dentysta można uznać za jedną z ważniejszych zmian w historii medycyny. Przez całe wieki ból był nieunikniony, dziś jest wyjątkiem. Kiedyś pacjent wchodził do gabinetu z lękiem, dziś coraz częściej wychodzi z poczuciem kontroli i wdzięcznością.

Pacjent, z którym udało się dentyście zbudować trwałą relację, częściej wróci do takiego lekarza, będzie go polecał i będzie otwarty na przedstawiane mu propozycje leczenia. – To, czy pacjent ufa lekarzowi, bezpośrednio przekłada się na to, czy zaakceptuje plan leczenia i ile czasu zajmie przejście z nim przez ten proces – mówi Sergiusz Szajek, trener biznesu i coach, współpracujący m.in. z siecią Medicover Stomatologia.

Źródła: https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/

https://www.speareducation.com/

Idź do oryginalnego materiału