"Najtrudniejsza jest samotność. Na mnie spada obowiązek edukacji naszych dzieci i zarządzania naszymi kurczącymi się finansami" - napisała żona mężczyzny, który od kilku lat walczy z alkoholizmem. Gdy pisze ten list, zbliża się południe. Świeci słońce, a dzieci nie bawią się, tylko chodzą smutne. Tata obiecał im o 10:00 bitwę wodną. Oczywiście nic z tego nie wyszło, zasnął.
"Jesteśmy razem od ponad 20 lat
A rodzicami od blisko dziewięciu. Zawsze miałeś problemy z piciem. Na imprezach upijałeś się najbardziej ze wszystkich – jaki to był kontrast, ten przewracający się, okropnie zachowujący się mężczyzna, w stosunku do tego zabawnego, miłego i słodkiego, którym byłeś na trzeźwo. Wciąż, każdego ranka, kiedy wychodzę do pracy, myślę o tym, jakie radosne byłoby nasze życie rodzinne, gdybyś tylko nie pił.
Słowo alkoholik było nam obce. Nie używaliśmy go, aż do tego momentu, pięć lat temu, kiedy po raz pierwszy powiedziałeś, iż nie radzisz sobie. Wtedy zaczął się rollercoaster. Pijackie ciągi na przemian z krótkimi okresami trzeźwości, które gwałtownie znów ulegały alkoholowi. To trwa już tak długo. Powód zawsze się znajdzie: ciężki dzień w pracy, dzień wolny od pracy, moja nieobecność, impreza, święta, moje wyjście z przyjaciółkami.
Zawsze poznam, kiedy znów cię wciąga
Twoja osobowość natychmiast się zmienia. Już nie pytasz mnie, jak było w pracy, nie czekasz, aż coś opowiem. Sam prowadzisz monolog, szczegółowo opisując swój dzień pracy. Nie interesujesz się mną. Z drugiej strony, powinnam być ci wdzięczna, iż w ogóle masz pracę, biorąc pod uwagę to, ile posad straciłeś w ostatnich latach.
Dla mnie najtrudniejsza jest samotność. Gdy ciebie wciąga alkohol, wyłączasz się zupełnie. Wtedy na mnie spadają wszystkie obowiązki rodzinne, muszę dbać o szkołę i o zajęcia pozalekcyjne naszych dzieci, zapewniać im rozrywkę, żeby nie skupiały się za bardzo na tym, co dzieje się w domu. Muszę też robić zakupy, dbać o dom, płacić rachunki, wiązać jakoś koniec z końcem.
Nie ma już między nami uczucia
Chyba już się nie kochamy. Od półtora roku nie uprawialiśmy seksu. Nie wiem adekwatnie, dlaczego wciąż jesteśmy razem. To chyba jakiś upór z mojej strony. Determinacja, by udowodnić rodzinie, znajomym, wszystkim wokół, iż się mylą. Mam wrażenie, iż życie mija mi koło nosa. Ale nie mogę z ciebie zrezygnować. Jeszcze nie. Boję się, iż jeżeli się rozstaniemy, stoczysz się na samo dno, a to po prostu zniszczy życie naszych dzieci.
Sama ze sobą toczę walkę. Z jednej strony próbuję chronić dzieci przed wpływem tej podstępnej choroby i próbuję cię wspierać. A z drugiej – chcę także dbać o siebie, o własne zdrowie psychiczne. Unikam sytuacji, w których ktoś – przyjaciele, rodzina – mógłby się zorientować, iż jesteś alkoholikiem. Obawiam się jednak, iż jeżeli ta sytuacja będzie trwać, niedługo zostanę kimś w rodzaju twojej opiekunki, niańki. Na razie jednak staram się być wdzięczna za to, co jeszcze mam. Choćby za te promienie słońca".