"Weszła do wody, by ratować psy, silne torsje". O tym zagrożeniu po powodzi mówi się coraz częściej

natemat.pl 3 godzin temu
Powódź to nie tylko zniszczone domy i ulice, to również ryzyko zatruć i choroby zakaźnych. W sieci pojawiają się wpisy o konsekwencjach zetknięcia się z zanieczyszczoną wodą powodziową. W Polsacie mówił o tym również Główny Inspektor Sanitarny prof. Paweł Grzesiowski, który wprost nazwał ją "szambem". Jak się chronić?


"Bliska mi dziewczyna (...) ratowała psy z zalanego osiedla. Przenosiła zwierzęta do łodzi ratunkowej, którą miały być przewiezione na suchą stronę. Rozsądnie czy nie, ale w pośpiechu weszła do zalewowej wody w kostiumie kąpielowym. Podawała psy ratownikom" – brzmi jeden ze wpisów w sieci.

"To było dwa dni temu. Dziś z wysoką gorączką i silnymi torsjami została odwieziona do szpitala. To też jest straszne oblicze tej powodzi" – czytamy.

Internautka przypomina, iż "woda, która zalała miasta i wsie jest toksyczna, w wysokim stopniu zanieczyszczona biologiczne". – "Przepłynęła przecież przez cmentarze, gospodarstwa rolnicze, zbiorniki szamba, śmietniki, niosła zwłoki zwierząt i bógwiejeszczeco. Cofnięcie się powodzi, to dopiero początek problemów..." – dodaje.

Takich historii jest coraz więcej, bo woda powodziowa jest poważnym zagrożeniem dla zdrowia. gwałtownie rozwijają się w niej bakterie, wirusy czy pasożyty, co niesie ryzyko zatruć i chorób.

Paweł Grzesiowski: Woda powodziowa jest jak szambo


O problemie mówił w czwartek w "Rozmowie o 7" w Radiu RMF FM Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski. – Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tak naprawdę, jakie skażenia niosła ze sobą woda, ponieważ ona podmywała najrozmaitsze miejsca – od wysypisk śmieci, przez stacje benzynowe, po cmentarze czy kolektory ściekowe – powiedział.

Zaznaczył, iż woda powodziowa to "to tak naprawdę rozcieńczone szambo". – Musimy mieć świadomość, iż te osady, które pozostały przez naniesione przez wody powodziowe, też są takimi osadami, można powiedzieć, zawierającymi resztki szamba – podkreślił lekarz.

Jak podkreślił Grzesiowski, woda powodziowa jest jednak rozcieńczona, dlatego "kontakt krótkotrwały skóry z wodą nie jest aż tak toksyczny". – Natomiast gdyby ktoś napił się takiej wody czy użył jej dla zwierząt, to trzeba się spodziewać, iż dojdzie do zatrucia – mówił w RMF FM ekspert. Stwierdził, iż GIS "spodziewa się większej ilości zatruć pokarmowych".



Główny Inspektor Sanitarny dodał, iż mimo iż choroby zakaźne, jak salmonelloza czy dur brzuszny mają swój okres wylęgania, to "nie ma żadnych sygnałów o tym, iż na terenach popowodziowych mamy do czynienia z epidemią". Podkreślił, iż GIS się tego "nie spodziewa".

Oprócz zatruć pokarmowych problemem może być jednak tężec. – W glebie może być laseczka tężca – to jest bardzo niebezpieczna choroba. Kiedy dochodzi do skaleczenia, bakteria tężca przez tę ranę może dostać się do organizmu – mówił Grzesiowski i zaapelował o ostrożność podczas sprzątania ogrodów i domów. Warto zaopatrzyć się w maseczki, rękawiczki, kombinezony czy wysokie buty.

Lekarz przypomniał również, iż dostępne są szczepionki na tężec. – Mamy w tej chwili zabezpieczone szczepionki dla osób, które uległy takiemu urazowi. Zarówno Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Opolu, jak i we Wrocławiu mają zaopatrzenie – mówił na antenie RMF FM Główny Inspektor Sanitarny.



W mediach społecznościowych GIS pojawiło się ostrzeżenie, aby zalane budynki "traktować jak skażone". Również Paweł Grzesiowski zaapelował do powodzian, aby odkażali swoje domy czy budynki gospodarcze, najlepiej środkami chlorowymi.

Ponowił także apel Głównego Inspektoratu Sanitarnego, aby nie spożywać jedzenia, które miało kontakt z wodą, choćby jeżeli było w puszce i wydaje się nienaruszone, o czym pisaliśmy w naTemat. – Wyrzuć wszystko, co zetknęło się z wodą. Nie ryzykuj – apeluje GIS.

Idź do oryginalnego materiału