Innowacyjny system ochrony radiologicznej – egzoszkielety z nowoczesnych materiałów zamiast ciężkich ołowianych fartuchów – zaczęli stosować lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM na szczecińskich Pomorzanach.
Radiolodzy, kardiolodzy i chirurdzy naczyniowi ze szpitala Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego na Pomorzanach od kilku tygodni korzystają z trzech egzoszkieletów, które chronią przed promieniowaniem jonizującym. Szczecińska placówka medyczna poinformowała w środę, iż jest pierwszą w Polsce i drugą w Europie, która wdrożyła nowoczesny system ochrony radiologicznej personelu medycznego.
Urządzenie działa jak zaawansowany egzoszkielet, który chroni najbardziej wrażliwe obszary ciała: głowę, szyję, klatkę piersiową i miednicę, przy jednoczesnym zachowaniu „pełnej mobilności operatora”.
– Dzięki konstrukcji, która jest wkoło fartucha, zniesiony jest całkowicie ciężar z operatora, chirurga naczyniowego, kardiologa inwazyjnego lub radiologa zabiegowego, co powoduje, iż chirurg mniej się męczy w trakcie operacji. Jest mniejsze ryzyko, iż dojdzie z czasem do zmian zwyrodnieniowych kręgosłupa związanych z wykonywanych zawodem – podkreślił w rozmowie z PAP dr hab. n. med. Paweł Rynio – kierownik ośrodka medycznych technologii 3D, chirurg naczyniowy w USK nr 2 PUM.
Strój ochronny został zaprojektowany dla specjalistów pracujących w warunkach narażenia na promieniowanie jonizujące, m.in. podczas zabiegów z zakresu radiologii interwencyjnej, kardiologii czy elektrofizjologii. Łączy skuteczną ochronę z ergonomią.
Konstrukcja jest lżejsza i wygodniejsza niż stosowane od dziesięcioleci fartuchy i kołnierze z ołowianym wkładem. W sumie waży około 25 kg, ale dzięki stelażowi odciąża kręgosłup i układ mięśniowo-szkieletowy. Zamiast ołowiu zastosowano nowoczesne materiały, w tym bizmut – metal o wysokim współczynniku pochłaniania promieniowania.
Dr Rynio podkreślił, iż zastosowanie „ekwiwalentu ołowiu” umożliwiło zwiększenie warstwy ochronnej. – Cały fartuch jest po prostu grubszy oraz ma dodatkową szybę, która jest w stanie ochronić naszą głowę – wyjaśnił. – Wrażliwym narządem jest soczewka oka, która już przy minimalnych dawkach promieniowania jonizującego potrafi zmieniać się i doprowadzać z czasem do zaćmy u operatorów – dodał.
Lekarz przypomniał, iż u operatorów pracujących w promieniowaniu jonizującym częściej zdarzają się guzy mózgu. – Wizjer, który jest szkłem ołowianym, chroni nasze głowy – podsumował Rynio.
Trzy urządzenia (StemRad MD) kosztowały ponad 540 tys. zł, ale aż 80% stanowiło dofinansowanie ze środków unijnych. Zakup nowoczesnego systemu ochrony radiologicznej został zrealizowany dzięki projektowi SKILLAB, współfinansowanemu z Programu Współpracy Interreg VI A Meklemburgia-Pomorze Przednie/ Brandenburgia/ Polska 2021-2027.
O największe trudności dla lekarzy dentystów związane z prawidłowym odczytywaniem badań radiologicznych zapytaliśmy prof. dr. hab. n. med. Kazimierza Szopińskiego – specjalistę neurologii, radiologii i diagnostyki obrazowej oraz medycyny nuklearnej, kierownika Zakładu Radiologii Stomatologicznej i Szczękowo-Twarzowej WUM. – Myślę, iż największym problemem jest znajomość anatomii radiologicznej, ponieważ tylko na tej podstawie można budować umiejętność rozpoznawania chorób – powiedział prof. Szopiński.
Źródło: https://naukawpolsce.pl