W onkologii przez cały czas nie stosuje się w naszym kraju wielu małoinwazyjnych metod leczenia, wykonywanych w ramach tzw. radiologii interwencyjnej – twierdzi dr hab. Grzegorz Rosiak z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Podkreśla, iż jednym z głównych powodów jest brak odpowiedniego sprzętu.
Doktor Grzegorz Rosiak, wiceprzewodniczący Sekcji Zabiegowej Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego, przypomina, iż radiologia interwencyjna, nazywana też zabiegową, to dziedzina medycyny, w której lekarze wykonują zabiegi lecznicze i diagnostyczne pod kontrolą badań obrazowych, takich jak RTG, tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny lub USG. Jej częścią jest onkologia interwencyjna, czyli radiologia interwencyjna w onkologii, specjalizacja zajmująca się małoinwazyjnym leczeniem pacjentów z chorobami nowotworowymi. Radiologia interwencyjna może być wykorzystywana na każdym etapie choroby nowotworowej. Obejmuje szeroki zakres procedur, zarówno zabiegowych, jak i diagnostycznych. W ramach diagnostyki małoinwazyjnej wykonuje się biopsje, by pobrać do badań komórki nowotworowe (do badań histopatologicznych i molekularnych). W przypadku zabiegów terapeutycznych stosuje się takie techniki, jak termoablacja, krioablacja, chemoembolizacja i radioembolizacja.
Wykonywane jest także leczenie bólu przy użyciu tzw. neurolizy (niszczenie włókien nerwowych), blokad, krioneurolizy, a także leczenie powikłań po innych terapiach onkologicznych (np. drenaże ropni, embolizacje krwawień). “Dzięki nim wielu pacjentów może uniknąć dużych operacji chirurgicznych, a czas powrotu do zdrowia jest znacznie krótszy” – zaznacza dr Rosiak. Radiolodzy interwencyjni wykonują biopsje gruboigłowe pod kontrolą tomografii komputerowej, pozwalające precyzyjnie pobrać materiał z guza wątroby, płuca, nerki, trzustki, węzłów chłonnych czy kości – “Dzięki temu możliwe jest szybkie i pewne postawienie diagnozy oraz dobór leczenia celowanego. Niestety, w Polsce wciąż zbyt często stosuje się biopsje cienkoigłowe, które nie dostarczają wystarczającej ilości materiału diagnostycznego i często wymagają powtórzenia”.
Zabiegi termoablacji i krioablacji umożliwiają zniszczenie nowotworów bez operacji chirurgicznej – “Przez cienką igłę wprowadzaną przez skórę do wnętrza guza lekarz dostarcza energię cieplną lub zimno, które niszczą komórki nowotworowe. Zabieg trwa kilkadziesiąt minut, a pacjent najczęściej wraca do domu po jednym, dwóch dniach. Metody te stosuje się w leczeniu guzów wątroby, płuca, nerki czy kości i są one obecne w międzynarodowych wytycznych onkologicznych już od ponad 20 lat”. Pod kontrolą angiografii lekarz wprowadza cewnik do naczynia krwionośnego zaopatrującego guz i podaje lek lub materiał radioaktywny bezpośrednio do nowotworu, ograniczając toksyczność dla zdrowych tkanek. Zabiegi te są szczególnie skuteczne w leczeniu guzów wątroby i w wielu przypadkach stanowią one bezpieczniejszą i bardziej efektywną alternatywę dla klasycznej chemioterapii.
“Radiolodzy interwencyjni wykonują też zabiegi zmniejszające ból oraz procedury ratujące życie, takie jak drenaże ropni czy embolizacje krwawiących naczyń” – dodaje dr Rosiak. Jego zdaniem dzięki takim metodom można uniknąć ponownych operacji i znacznie skrócić czas hospitalizacji. Z tego powodu radiologia interwencyjna w onkologii to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin współczesnej medycyny. W krajach Zachodu jest jednym z czterech podstawowych filarów leczenia onkologicznego – oprócz onkologii klinicznej, chirurgii i radioterapii. “Niestety, według szacunków Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego aż 90 proc. polskich pacjentów onkologicznych nie ma dziś dostępu do procedur radiologii interwencyjnej” – zwraca uwagę dr Rosiak, który wykonał wiele pionierskich w naszym kraju tego rodzaju zabiegów. Były wśród nich przeprowadzone niedawno pierwsze w Polsce zabiegi termoablacji i krioablacji pierwotnego raka płuca.
“W Polsce przez cały czas nie stosuje się wielu małoinwazyjnych metod leczenia, które w innych krajach dają realną szansę na wyleczenie. Zamiast tego dominują starsze, często paliatywne metody terapeutyczne, mniej skuteczne dla pacjenta i znacznie droższe dla płatnika publicznego. Tymczasem radiologia interwencyjna obniża koszty terapii, zmniejsza liczbę powikłań, skraca czas hospitalizacji i ogranicza potrzebę wizyt ambulatoryjnych, przynosząc jednocześnie lepsze wyniki leczenia” – zapewnia dr Rosiak. I dodaje, iż w styczniu wykonano ogromny krok naprzód, gdy Ministerstwo Zdrowia wprowadziło refundację termoablacji i krioablacji guzów płuc, kości i nadnerczy – “To przełomowa decyzja, która otwiera drogę do szerszego stosowania tych nowoczesnych, małoinwazyjnych metod leczenia nowotworów. Niestety, w większości ośrodków brakuje odpowiedniego sprzętu, przez co choćby refundowane procedury nie mogą być wykonywane”.
W ramach Narodowej Strategii Onkologicznej (NSO) zaplanowano wsparcie inwestycyjne dla radiologii interwencyjnej. Do 2026 r. przewidziano sfinansowanie inwestycji w aparaturę i sprzęt medyczny do wykonywania świadczeń z zakresu radiologii interwencyjnej. “Niestety, choć na inwestycje w sprzęt medyczny w ramach budżetu NSO przeznaczono do tej pory około 1,5 mld zł, na radiologię interwencyjną nie trafiły żadne środki. Liczymy, iż w 2026 r. środki z budżetu NSO zostaną wreszcie przeznaczone na inwestycje w aparaturę i wyposażenie pracowni radiologii interwencyjnej, tak aby realizując założenia Strategii, poprawić dostępność małoinwazyjnych metod leczenia i tym samym obniżyć koszty dla płatnika” – mówi dr Rosiak.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)















