Im lepiej funkcjonujemy w rzeczywistości tym lepszymi jesteśmy jej kreatorami. Inteligencja potrafi być naszym zbawieniem, ale jednocześnie przekleństwem, gdy możemy władać szeregiem teorii czy intelektualizacji.
W dobie internetu niosącego wszelakie teorię nasz mechanizm racjonalizacji czy intelektualizacji jest wystawiony na szereg pokus. Największą z nich jest możliwość stworzenia teorii na wszystko. Pragnąc zracjonazliować nasze zachowanie czy decyzje sięgamy do odpowiedniej książki czy artykułu.
Jak dobrze wiemy w internecie znajdziemy teorię na wszystko.
Wyszukiwarka google uraczy nas w każdej chwili nieskończoną ilością znaków, obrazków oraz filmów. Im popularniejszy stał się internet tym trudniej zapanować nad jego treściami. W obecnej chwili każdy może założyć własną stronę internetową w której zamieścić może praktycznie wszystko. Wpływa to w oczywisty sposób na rzetelność treści jakie krążą po sieci. Ułatwia to tym samym szybki dostęp do usprawiedliwiania własnych zachowań i obwiniania innych.
Racjonalizacja toksycznego związku…
Szczególnie modne w ostatnim czasie w sieci stały się treści dotyczące “narcyzów” pod chwytnymi tytułami “jak poradzić sobie z narcyzem?” ; “jak rozpoznać, iż jest się w związku z narcyzem?” i wiele innych. Kierowane są one do poszkodowanych kobiet w nieszczęśliwych związkach. Niestety większość z tych treści jest bardzo tendencyjnych, atakujących i nie wgłębiających się w naturę zaburzeń narcystycznych. W każdym zaburzeniu osobowości występuje wewnętrzne cierpienie jednostki, którego trudno się dopatrzeć w powyższych treściach. Wspominam o tym dlatego, iż często skupiamy się na zracjonalizowaniu naszych wyborów związkowych. Łatwiej nam i bliżej do tego by analizować partnera i jego zachowania niż skupić się na tym dlaczego takowy partner znalazł się w obszarze naszego zainteresowania. Nie skupiamy się na tym co adekwatnie odtwarzamy w relacji z takim partnerem oraz co to mówi o nas i jakie potrzeby zaspokaja (np. stawianie się w roli ofiary). Zachowanie takie można uznać za pewną próbę racjonalizowania wyborów związkowych i trwania w nich.
Trudno o tym rozmawiać, ale kolejnymi mistrzami iluzji są osoby współuzależnione.
Stawianie się w roli ofiary potrafi “zaspokajać” wiele potrzeb takich jak uznanie, bowiem często mają status osoby niemal świętej i podziwianej przez innych. Oprócz podziwiu, pojawia się współczucie oraz wspieranie przez osoby bliskie wizji tego co by dana osoba osiągnęła gdyby nie tylko…. No właśnie a co by było gdyby nie “konieczność” opieki nad uzależnionym partnerem? Bardzo często nic i to nic jest dla takiej osoby przerażające. Ponieważ niemal cała tożsamość takiej osoby została zbudowana w oparciu o bycie osobą współuzależnioną. Racjonalizującą swoje niepowodzenia, utknięcię na pewnym etapie życia, nierealizowanie marzeń czy własnego potencjału, koniecznością sprawowania opieki nad alkoholikiem.
Prawdą jest natomiast często to, iż zwyczajnie się boimy – porażki, zmian czy samotności. Konfrontacji w sytuacji pełnych możliwości i odpowiedzi. Niektóre osoby posiadają talię kart z idealnymi wymówkami na to dlaczego nie mogą zmienić własnego życia. Osoby te naprawdę w to wierzą i chroni je to przed szeregiem lęków. Sytuacja taka stanowi dla nich pewnego rodzaju kompromis. Dyskomfort, konflikt wewnętrzny, który łatwiej znieść niż samotność, puste czy inne uczucia.
Racjonalizacja chroniąca nasze lenistwo..
Innym obszarem, który chronimy mechanizmem racjonalizacji jest usprawiedliwianie naszego lenistwa lub migania się od obowiązków czy postanowień.
Znacie to określenie “zacznę od następnego tygodnia”? Przychodzi kolejny tydzień, a nam przez cały czas ciężko się zmobilizować do diety, ćwiczeń czy innych postanowień. Musimy w związku z tym jakoś obronić własne lenistwo, bo przecież trudno się przyznać, iż zwyczajnie nam się nie chce :). Znajdujemy wtedy piękne powody, które uniemożliwiły nam abstynencję alkoholową – bo przecież za tydzień i tak jest impreza urodzinowa znajomych to zacznę detox. Zacznę dietę od następnego poniedziałku bo wtedy się lepiej przygotuje…
Terapia może być naszym lustrem, które skonfrontuje nas z tym, iż to wszystko tylko kolejne wymówki. Terapeuta czy psychodietetyk może pomóc nam znaleźć przyczynę tych racjonalizacji oraz to przed czym tak naprawdę ona nas chroni na głębszym poziomie. Im więcej zasobów intelektualnych posiadamy tym trudniej nam oddzielić samodzielnie to co jest racjonalizacją, a co jest realną trudnością. W takich sytuacjach cenna jest osoba z zewnątrz, która nam to pokaże.
Artykuł:
Paulina Podrez – psychoterapeutka psychodynamiczna, seksuolog