"Wierzyłam, iż jestem jedyna. Zrobiłam trzy przelewy". Tutaj przestrzegają przed oszustami na miłość

natemat.pl 3 godzin temu
– Po miesiącu powiedział, iż mnie kocha. A ja przez całe swoje życie tego nie usłyszałam – dzieli się swoją historią Krystyna, jedna z użytkowniczek grupy Oszuści na Facebooku. Jak rozpoznać, iż wpadliśmy nie w sidła miłości, ale oszusta? Na tej grupie osoby oszukane lub te, które uniknęły nieprzyjemności, opowiadają swoje historie.


– Ale nie napisze pani, iż to o mnie chodzi? – pyta mnie moja rozmówczyni.

Znajduję ją na grupie Oszuści na Facebooku. Prosi, żeby na potrzeby tekstu nadać jej imię Krystyna. To po mamie. To właśnie mama uczyła ją od małego, iż ludziom trzeba pomagać. "Dobre serce jest najważniejsze". Słyszała to setki razy. Jeszcze jak pracowała, to pomagała wszystkim wokół.

– Mieliśmy w pracy taką koleżankę, u której w domu się nie przelewało. Ona została sama z dzieckiem, bo mąż gwałtownie umarł. Więc my temu dziecku paczki na święta robiłyśmy, ja umiałam szyć, to czasem jakąś bluzeczkę wyczarowałam – opowiada.

I mówi dalej: – I tak przez całe życie człowiek myślał wokół o wszystkich, tylko nie o sobie. Mój mąż dużo pił, pogoniłam go z domu. Dzieci wyjechały za granicę na dorobek i tam już zostały. A ja wieczorami pisałam z koleżankami na Naszej Klasie.

Wrzucały sobie zdjęcia kwiatów na balkonie, cytaty i pozdrowienia do kawy. Było bezpiecznie.

A potem Krystyna poznała świat Facebooka.

– Kontakt z ludźmi z różnych stron, to było coś – uśmiecha się. – Widziałam i aktorów, i różne znane modelki. Niektórzy aktorzy to choćby mnie do znajomych zapraszali! I pewnego dnia, kiedy zmieniłam zdjęcie profilowe, napisał do mnie Mark.

Przeczytała, iż pięknie wygląda, iż dobrze jej w różowym. Miała na sobie apaszkę tego koloru.

– Wie pani, mężczyźni nie zwracają uwagi na takie drobiazgi. A on zwrócił.

Zaczęli ze sobą pisać. Krystyna opowiadała o nieudanym małżeństwie, Mark o problemach rodzinnych. Też nie miał łatwo: najpierw pochował matkę, potem żonę. Rak. Krystyna od razu zrozumiała o co chodzi, bo jej kuzynka też długo walczyła z nowotworem.

– Nie widziała pani niczego podejrzanego w tej korespondencji? – pytam.

Krystynie imponowało, iż ktoś, kto prowadzi handel sprzętem medycznym dla szpitali i klinik na całym świecie, napisał właśnie do niej. Ona też w szpitalu kiedyś pracowała, ale tylko tam sprzątała.

Kiedy mieli już ustaloną datę spotkania, Marka spotkało nieszczęście – jego najnowsza wysyłka trafiła do kontroli na porcie, zabrakło dokumentu i urządzenie zostało zatrzymane.

– Pisał, iż bez szybkiej opłaty za "certyfikat" przesyłka nie zostanie zwolniona i nie odzyska towaru. A jak tego nie zrobi, to nie będzie miał pieniędzy i możliwości zapewnienia nam godnego życia. Swoich oszczędności już nie miał, bo wszystko wydał na leczenie żony. Poprosił więc mnie o pomoc.

Mark choćby przesłał scan emaila od swojego przełożonego. Tylko iż treść była po angielsku i Krysia nic z tego nie rozumiała. Poprosiła syna, żeby przetłumaczył.

– I wtedy dowiedziałam się, iż to scam. Oszustwo. choćby nie znałam takiego słowa. Przestraszyłam się i przestałam odpowiadać. A on gwałtownie ze mnie zrezygnował – brzmi smutno.

Krysia całe szczęście nie zdążyła zrobić przelewu, ale postanowiła ostrzegać inne kobiety przed takimi Markami.

Beaty ostrzec nie zdążyła...

Wierzyłam, iż wybrał właśnie mnie


To był kolejny smutny, samotny wieczór. Beata położyła dziecko spać, kiedy napisał do niej Robin. Wychowywała syna w pojedynkę, nie pracowała. Mały chorował, miał orzeczenie o niepełnosprawności.

Znajomości gwałtownie się pokończyły, koleżanki przestały dzwonić. Wiadomość od Robina była jak powiew lepszego świata.

Na zdjęciu elegancki, dostojny, w garniturze. Oficer wojskowy. Pochodził z Kaliforni. Przedstawił się z imienia i nazwiska, napisał o sobie, iż jest lojalny, kulturalny i szczery. Beata właśnie kogoś takiego potrzebowała.

– Mój były chłopak, ojciec naszego dziecka, wiecznie oszukiwał. To się wplątał w jakieś ciemne interesy, to długów narobił. Zerwałam z nim. I nie szukałam już jakieś wielkiej miłości. Chciałam tylko stworzyć dom dla mojego dziecka.

W tej samej wiadomości Robin pisał, iż uwielbia żartować i wywoływać uśmiech u innych. Beata nie pamięta, kiedy ostatnio się śmiała.

– Kiedy napisał, iż szuka uczciwej i opiekuńczej kobiety, wierzyłam, iż całe życie szukał właśnie mnie – mówi dalej. – Odpisałam mu natychmiast.

Opowiedziała mu o synu, o tym, iż rodzice mieli do niej wieczne pretensje, o nieplanowanej ciąży. Pocieszał ją, empatyzował, mówił, iż wszystko rozumie. Sam w życiu nie miał lekko. Całe życie kobiety go oszukiwały, dlatego od dawna jest singlem. Ale postanowił to zmienić.

Dlatego przez chwilę choćby nie pomyślała, iż Robin nie jest prawdziwy, kiedy poprosił ją o pomoc. Dostał szansę na awans w innej, elitarnej jednostce, ale to wiązało się z kosztami. Musiał zapłacić olbrzymie czesne. Wojsko miało mu te pieniądze oddać, ale dopiero za jakiś czas. Robin nie miał oszczędności, bo całe życie pomagał biednym.

Beata też nie miała pieniędzy, ale wzięła szybką pożyczkę w banku. Nie wysłała tyle, ile chciał, ale zawsze to było coś. Bała się, iż jeżeli nic nie wyśle, on będzie miał do niej pretensje. A marzyła, żeby pewnego dnia zobaczyć słoneczną Kalifornię.

Potem Robin miał inne potrzeby: a to drogie leki dla umierającego kuzyna, a to wydatki na pilny transport. Znów wysłała tyle, ile mogła. Niewiele.

– Zrobiłam trzy przelewy. A on po prostu zniknął – mówi smutno.

Postów ostrzegających przed oszustami na Facebooku jest naprawdę mnóstwo. Kobiety z całej Polski dzielą się swoimi doświadczeniami, opisują, jak zostały oszukane, i pokazują, na co trzeba uważać. Udostępniają zrzuty ekranu rozmów, zdjęcia fałszywych profili, a choćby przykłady wiadomości, w których pojawiają się prośby o pieniądze lub manipulacje emocjonalne.

"Gdybym wcześniej natrafiła na tę stronę, prawdopodobnie uniknęłabym sytuacji, w której się teraz znajduję. Chcę przestrzec przed osobą, która podaje się w mediach społecznościowych za samotnego ojca, wyjeżdżającego na kontrakt na platformę, a w rzeczywistości wyłudziła ode mnie znaczną kwotę pieniędzy. Wizerunek jest skradziony, w rzeczywistości na zdjęciu jest aktor" – brzmi jeden z postów.

Niestety, według policyjnych danych, to właśnie częściej kobiety padają ofiarami tego typu oszustw.

Dlaczego tak łapiemy się na oszustwa?


Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog społeczny z Wydziału Psychologii w Katowicach USWPS, zauważa, iż wciąż niestety pokutuje przekonanie, iż kobieta bez partnera jest niepełna. jeżeli dodatkowo czuje się bezradna, zmęczona, samotna, sama zaczyna to odczuwać.

Jak tłumaczy, w takich sytuacjach wkracza mechanizm psychologiczny zwany heurystyką dostosowania. Polega on na tym, iż poznanego właśnie mężczyznę, który coś napisał lub coś obiecał, kobieta natychmiast dopasowuje do swojej wizji idealnego partnera.

– Łączy jego obraz z własnymi wyobrażeniami i oczekiwaniami, mimo iż nie ma ku temu racjonalnego powodu. Robi to bez żadnego uzasadnienia – kontynuuje prof. Popiołek.

Wskazuje też, iż kobieta często postrzega takiego mężczyznę jako opiekuńczego i cudownego, szczególnie gdy słyszy, iż potrzebuje on pieniędzy dla matki, którą kocha, lub gwałtownie deklaruje swoje uczucia i zakochanie.

– Ogromna tęsknota za miłością i zmęczenie samotnością sprawiają, iż łatwo łapiemy się byle czego – mówi wprost.

Jak radzić sobie z samotnością?


Jak podpowiada ekspertka, pierwszym krokiem powinna być otwartość na innych ludzi.

– Najczęściej skupiamy się wyłącznie na sobie, swoich trudnościach i problemach, co tylko pogłębia poczucie osamotnienia. Bo zamiast pytać siebie, co mogę dać drugiej osobie, często koncentrujemy się wyłącznie na tym, co ktoś może wnieść do naszego życia – zauważa.

Ekspertka radzi, aby zacząć od małych gestów – możemy zaprosić sąsiadkę na kawę, pójść razem na wystawę czy do parku. Jak tłumaczy, warto mieć życie bogate w zainteresowania, które możemy dzielić z innymi. Coś, co pozwala zaprosić innych do wspólnego doświadczenia.

Prof. Popiołek zaznacza, iż często boimy się wyjść ze strefy komfortu – obawiamy się rozczarowania lub przykrości, jednak żyjąc w pancerzu oddzielającym nas od innych, nie zbudujemy prawdziwej bliskości.

– Kiedy czujemy się samotni, możemy być słabsi i bardziej bezradni, ale warto zmobilizować się do działania, zaryzykować i pokazać prawdziwe zainteresowanie innymi – uzasadnia.

Na początku są komplementy


Kto najczęściej orientuje się, iż doszło do oszustwa?


– Najczęściej to dorosłe dzieci zauważają, iż coś jest nie tak: na przykład widzą, iż rodzic pożycza pieniądze albo znajdują korespondencję z banku informującą o wziętym kredycie czy pożyczce. Albo słyszą od nich: ktoś z Ameryki przyjedzie, trzeba posprzątać, przygotować mieszkanie. I cała sprawa wychodzi na jaw – mówi nam podkom. Jacek Wilczewski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.

Jak przebiega typowa relacja z oszustem? – Zwykle rozwija się powoli. To nie jest tak, iż oszust pisze: "Cześć, co słychać, zrób mi przelew". Na początku są komplementy, serduszka, zdjęcia, żeby wzbudzić zaufanie i przywiązanie. Oszust stopniowo tworzy spójną historię: jest na zagranicznej misji, ma problemy rodzinne, czasem chore dziecko – wyjaśnia policjant.

Jak mówi dalej, dopiero później wprowadza kolejne elementy układanki: nagle potrzebuje pieniędzy na operację albo twierdzi, iż zakochał się tak bardzo, iż musi przyjechać, ale nie ma na bilet.

– W tym momencie ofiary są już tak emocjonalnie zaangażowane i zauroczone, iż przestają racjonalnie myśleć. choćby najbardziej oczywiste informacje przyjmują bez sprawdzenia, mimo iż w kilka minut można by je zweryfikować w Google.

Kiedy powinna się nam zapalić czerwona lampka, iż wirtualna znajomość nie jest tym, czym nam się wydaje?

Jak mówi dalej podkom. Jacek Wilczewski, zarówno historie opowiadane przez oszustów, jak i zdjęcia, które mają na swoim profilu są przede wszystkim niewiarygodne.

Przykład?


– Często pojawiają się historie o rzekomych opłatach celnych – np. ktoś wysyła swoje ubrania, bo "zaraz przyjedzie do Polski" i potrzebuje pieniędzy, żeby zapłacić cło. Czasem to kwoty sięgające tysięcy dolarów. W rzeczywistości prywatne paczki nie podlegają takim opłatom. Albo ktoś podaje się za żołnierza amerykańskiej armii, a nie ma prawidłowego umundurowania ani dystynkcji, tylko wygląda jak miłośnik militariów. Dziś część takich zdjęć może być już generowana przez AI.

Dlaczego mimo tylu sygnałów wierzymy tym, którzy są po drugiej stronie komunikatora?


– Bo ofiary nie dopuszczają do siebie myśli, iż ktoś, z kim mają zażyłość, jest w stanie ich oszukać. Ostatnio mieliśmy przypadek mężczyzny, który padł ofiarą oszustki, twierdzącej, iż służy w amerykańskiej armii. Kobieta twierdziła, iż do końca kontraktu pozostało jej pół roku i iż będzie mogła przyjechać do Polski dopiero wtedy, gdy mężczyzna "zwróci" armii pieniądze za ten okres służby.

Jak mówi dalej policjant, taką sytuację bardzo łatwo było zweryfikować, ponieważ nie istnieje możliwość "wykupienia" żołnierza z kontraktu wojskowego.

Złamane serce może się kiedyś posklejać, ale pieniądze utracone w wyniku oszustwa zwykle przepadają bezpowrotnie. Jak przyznaje podkom. Jacek Wilczewski, korespondencje w tego typu sprawach często pochodzą z państw afrykańskich. Brak skutecznej międzynarodowej współpracy oraz złożone procedury prawne sprawiają, iż namierzenie sprawców jest wyjątkowo trudne. W większości przypadków ślad oszustów urywa się za granicą, a ofiary pozostają nie tylko z pustym kontem, ale również z poczuciem wstydu i emocjonalnej straty.

*imiona bohaterek na ich prośbę zostały zmienione


Idź do oryginalnego materiału