- Kliniki medycyny estetycznej w Stambule czy miastach turystycznych na Riwierze Tureckiej kuszą Polaków cenami, które są choćby o 2/3 niższe niż w Polsce
- Nasi rodacy leczą w Turcji zęby, operują nosy oraz przeszczepiają włosy. O ile to ostatnie nie jest już dziś żadnym powodem do wstydu, to „zęby z Turcji” dalej wiele osób ukrywa
- — To głupie, bo lekarze stomatolodzy w Turcji są wyszkoleni na naprawdę wysokim poziomie i niczym nie odstępują polskim stomatologom — mówi Eryk, opiekun pacjentów w jednej ze stambulskich klinik medycyny stomatologiczno-estetetycznej. Mężczyzna przyznaje, iż słyszał o przypadkach osób, które po zabiegu stomatologicznym w Turcji miały bardzo poważne komplikacje, ale jego zdaniem to samo może nas jednak spotkać, jeżeli wybierzemy nieodpowiedzialną klinikę w Polsce
- — adekwatnie największym ryzykiem dla pacjentów, którzy robią implanty w Turcji, nie jest sam zabieg, tylko brak należytej opieki już po nim — mówi w rozmowie z Onetem jeden ze stomatologów z Podhala
- Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu
— Mam 45 lat i bardzo wcześnie zacząłem tracić zęby. W dzieciństwie nie dbałem o nie należycie. Dlatego pierwszego zęba wyrwano mi już około 20 roku życia — mówi Dawid, kierowca międzynarodowy z Olsztyna. — Dziś mam kilka zębów z przodu na dolnej i górnej szczęce. Reszty, niemalże całego tyłu mi brakuje. Bardzo się tego wstydzę. Praktycznie się nie uśmiecham, by nikt tego nie zobaczył. Jakieś dwa lata temu poszedłem do lokalnej kliniki dentystycznej w moim mieście. Lekarz zbadał mnie i zaproponował wszczepienie implantów, a później osadzenie na nich koron. Pokazano mi kosztorys całego leczenia. Opiewał na 80 tys. zł. Zrezygnowałem. Nie będę brał kredytu na zęby.
Jak mówi nasz rozmówca, przez pewien czas szukał on w Polsce innej, tańszej kliniki. Najtańsza oferta, jaką znalazł, zaczynała się od 65 tys. zł, ale lekarz zaznaczał, iż to koszt „orientacyjny minimum”, który ostatecznie może pójść w górę.
— Bałem się, iż w tej sytuacji jedynym rozwiązaniem jest dla mnie już tylko proteza. Taka zwykła, wyjmowana na noc do szklanki. Mój 79-letni ojciec taką ma. Mówi mi, iż jej używanie to dramat. Gdy w niej jesz, nie czujesz smaku, bo proteza zasłania kubki smakowe. Nie chciałem tego w młodym jeszcze wieku. Ostatecznie żona namówiła mnie, bym poleciał do Turcji i tam zrobił zęby — tłumaczy Dawid.
Jak wyjaśnia nasz rozmówca, tą wizją również był przerażony. Nie zna bowiem języka angielskiego ani żadnego obcego na tyle dobrze, by porozumieć się z lekarzem. Poza pracą (w której zjeździł pół Europy) nie podróżuje także zbyt wiele turystycznie za granicę. Dziwne wydawały mu się też konsultacje z lekarzem przez internet. Zrobione w Polsce zdjęcia rentgenowskie i tomograficzne wysłał mailem.
Tureckie zęby jak chińskie samochody?
Podobnych ludzi jest więcej. To żadni celebryci, którzy latają do Turcji, by poprawić sobie podbródek, zrobić lifting czy przebudować zęby na… „Hollywood Smile” (hollywoodzki uśmiech — red.).
Coraz więcej zwykłych Polaków wstydzi się swojego uzębienia i chce coś z nim zrobić. W sytuacji, gdy nie stać ich na leczenie w kraju wybierają Turcję. Tam takie usługi są o wiele tańsze. Tureckie kliniki wychodzą im naprzeciw. Niemal wszystkie swoimi pacjentami opiekują się kompleksowo. Zapewniają transport z lotniska do hotelu i opłacają w nim noclegi. Wynajęty kierowca wiezie pacjenta z hotelu do kliniki i odwozi go po każdym zabiegu. W cenie są śniadania, czasem obiady. Niektóre kliniki idą jeszcze dalej i zatrudniają polskich opiekunów. To osoby, które w samej klinice stoją przy fotelu dentystycznym obok lekarza i tłumaczą pacjentowi każde jego słowo i przekazują stomatologowi informacje zwrotne.
— Ja pięć dni temu miałem wszczepionych tu w Stambule osiem implantów. Teraz muszą się zagoić w mojej szczęce i wracam tutaj za trzy miesiące — wyjaśnia Dawid, z którym rozmawiam na lotnisku w Turcji, oczekując wspólnie na powrót do Polski. Za całą procedurę ostatecznie zapłacę 32 tys. zł (plus 2-3 tys. zł za dwie podróże lotnicze w dwie strony). To moim zdaniem rewelacyjna cena w porównaniu z tym, co musiałbym zapłacić w kraju. Na wydanie takich pieniędzy mogłem sobie pozwolić. Ba! Przeglądając oferty tutejszych klinik, mogłem mieć te zęby jeszcze taniej. Do wyboru miałem bowiem tureckie i niemieckie implanty. Wybrałem te drugie — droższe. Tak samo do wyboru będę miał podczas drugiej wizyty korony porcelanowe i cyrkonowe. Wybiorę te drugie, bo są trwalsze. Takie same robią dziś pacjentom dentyści w Polsce. To niesamowite, iż tu kosztuje to trzy razy taniej niż u nas — dodaje nasz rozmówca, ale na zdjęcie zgodzić się nie chce.
Tłumaczy, iż się wstydzi. Zarówno tego, iż doprowadził swoje naturalne zęby do takiego stanu, jak i tego, iż zabieg robił w Turcji. — Wie pan, w internecie ludzie się śmieją, iż tureckie zęby to jak chińskie samochody. Oba to niby „dziadostwo”. Mam nadzieję, iż tak nie jest. Ale w sumie, jaki ja miałem wybór? To była proteza albo leczenie tutaj za pieniądze, na które mnie stać.
Włosy w Turcji robią choćby gwiazdy
Myślenie o tym, iż robiąc zęby w Turcji, decydujemy się na usługę gorszą niż tą oferowaną przez stomatologów w kraju, jest w Polsce dalej powszechne. Ten stereotyp trochę się zmienia, ale dalej powoli. To o tyle dziwne, iż do Turcji wielu Polaków jeździ nie tylko „po zęby”, ale też, by zrobić sobie przeszczep włosów.
Ten zabieg w tym kraju także jest o 2-3 razy tańszy niż nad Wisłą. W Turcji walkę z łysieniem podejmowali już znani polscy celebryci (np. aktor Kazimierz Mazur, były piłkarz Piotr Reiss czy aktor Michał „Misiek” Koterski). Nie wstydzą oni się tego i zabieg w tym kraju polecają nie tylko z uwagi na ceny, ale też z racji specjalistów od dziedziny transplantacji włosów, jacy pracują nad Bosforem.
— Dlaczego więc wstydzimy się tego, iż robimy w Turcji zęby? U Anglików absolutnie nie widzę takiego kompleksu, a proszę mi wierzyć, przyjeżdża ich tu o wiele więcej niż Polaków — mówi Eryk, opiekun pacjentów w jednej ze stambulskich klinik medycyny stomatologiczno-estetetycznej. Pacjenci mogą poddać się tu zabiegowi przeszczepu włosów, korekcji nosa oraz oczywiście leczyć zęby czy wszczepić implanty zębowe.
— To głupie, bo lekarze stomatolodzy w Turcji są wyszkoleni na naprawdę wysokim poziomie i niczym nie odstępują polskim stomatologom — dodaje.
— Jestem tu w Stambule każdego miesiąca przez dwa tygodnie — wyjaśnia Eryk. — Opiekuję się pacjentami z Polski i Wielkiej Brytanii gdzie mieszkam na stałe. Moja opieka nad nimi to załatwianie wszystkiego podczas pobytu od A do Z. Wcześniej, jeszcze przed przylotem konsultuje wszystko pomiędzy lekarzem a pacjentem e-mailowo czy na WhatsUpie. Widzę, jak bardzo Polacy boją się tych tureckich lekarzy. Wiedzą, iż są dla wielu z nich ostatnią deską ratunku, ale się boją. Panuje stereotyp, iż w tym kraju zęby robi się tak masowo, iż implanty wszczepiają tu pokojówki i taksówkarze. To wierutna bzdura.
Jak wyjaśnia konsultant, jego zdaniem faktycznie lecąc do Turcji i decydując się na zabiegi, można narobić sobie poważnych problemów zdrowotnych. Dlatego przy wyborze kliniki (które w centrum Stambułu są dosłownie, w co drugiej kamienicy) trzeba zrobić poważne rozeznanie. Eryk radzi poczytać opinię o lekarzach, które są w sieci, pooglądać zdjęcia pacjentów po skończonym leczeniu, a czasem choćby do takich osób napisać i zapytać o opinię i przemyślenia na temat danej kliniki.
— Lekarz lekarzowi nierówny i klinika klinice również — tłumaczy. — Jeden stomatolog będzie „rzeźnikiem”, który zrobi wszystko na masówkę, by tylko skasować pieniądze. Inny doradzi, podpowie lub czegoś odradzi. Wielu lekarzy jest tu w Turcji naprawdę świetne wykształconych. Ale, iż stomatologów i lekarzy tureckie uniwersytety kształcą o wiele więcej jak uczelnie w Polsce, a ceny materiałów medycznych są tu tańsze niż w Europie, to także finalne ceny są dużo niższe. Dlatego tu jest taniej, a nie przez to, iż lekarze są niedouczeni. Podsumowując, w Turcji można zrobić zęby wyglądające naprawdę naturalnie i cały proces będzie bezpieczny. Można też zrobić coś, co od razu będzie wyglądać sztucznie. Takie przysłowiowe zęby niczym cukierki Tik Taki, a w międzyczasie pacjentowi przypląta się jeszcze jakaś infekcja. Tyle tylko, iż dokładnie takie samo ryzyko trafienia na kogoś niefachowego jest w Polsce.
Największe zagrożenie? Brak opieki po samym zabiegu
Innym z powodów, przez które „zęby z Turcji” cieszą się złą sławą, jest fakt, iż wiele osób, które decyduje się w tym kraju na wszczepienie implantów, po powrocie do Polski tak bardzo się tego wstydzi, iż w razie konieczności nie szuka na miejscu pomocy.
Osoby te myślą, iż polski dentysta wyrzuci ich z fotela, bo uzna, iż skoro to nie on wstawiał implanty, to nie będzie poprawiał po dentyście z Turcji.
— Oczywiście ja jestem zwolennikiem tego, by takie skomplikowane procedury medyczne jak implanty robić jednak u nas w Polsce — mówi w rozmowie z Onetem jeden z renomowanych implantologów z Podhala. — Wówczas taki pacjent ma mnie czy innego lekarza do dyspozycji cały czas. jeżeli uzna, iż dzieje się z nim coś złego dwa dni, tydzień lub miesiąc po zabiegu to może przyjść i zadziałamy szybko. Bo najgorsze co może być w sytuacji, gdy coś pójdzie nie tak to… zwlekać.
Jak tłumaczy nasz rozmówca, w swoim życiu spotkał on już osoby, które miały implanty zębowe zrobione za granicą, a które zgłosiły się do niego z poważnymi komplikacjami bardzo późno.
— Tam już nie było co ratować. Trzeba było te implanty wyciągnąć, kości szczęki zregenerować, dziąsła zaszyć i podawać pacjentowi długotrwałą kurację antybiotykową — mówi. — Tylko iż ja nie jestem pewny, iż stało się tak dlatego, iż te implanty zostały źle pacjentowi zrobione. Wydaje mi się, iż wcale tak musiało nie być. Tylko iż pacjent po takim zabiegu w Turcji ma co najwyżej jedną kontrolę po kilku dniach i wraca do kraju. Do Turcji ma lecieć ponownie za 3-4 miesiące na osadzenie koron. A czasem, u niektórych osób organizm na implanty może zareagować źle. I tu najgorszy jest właśnie brak opieki lekarza. Gdyby gwałtownie zareagować, podać inne leki na gojenie to wszystko mogłoby się dobrze skończyć. Ale ci pacjenci się wstydzą przyjść do lekarza z Polski z tureckimi implantami i stąd później są te dramaty, o jakich czasem czyta się w sieci.
Tymczasem, jak wyjaśnia lekarz, takie myślenie jest błędne. Stomatolodzy to lekarze, którzy składali przysięgę i muszą pomóc każdemu.
— Ja ostatnio miałem taką sytuację, iż przeszła do mnie pewna kobieta. Była dwa tygodnie po wszczepieniu implantów w Turcji i po powrocie martwiła się, iż dzieje się u niej coś złego. Ona faktycznie miała tam dosyć rozbudowany zabieg z odbudową kości włącznie, więc jej szczęka goiła się dłużej. Zrobiłem jej zdjęcie i implanty wyglądały na wykonane fachowo. Uspokoiłem ją, iż wszystko jest w porządku, ale musi uzbroić się w cierpliwość, bo gojenie potrwa dłużej. Ona była spięta i skrępowana. Ja ją pochwaliłem, iż dobrze zrobiła, iż przyszła. Przełamała wstyd i strach, bo wykazała się rozwagą.
Zły obraz przełamany „pocztą pantoflową”
Halina, 37-letnia Polka moim zdaniem na przepiękny uśmiech. Jej zdaniem cały czas należy go jednak poprawić. Kobieta, która na co dzień mieszka i pracuje w Holandii, mówi iż przeszła już wiele zabiegów stomatologicznych. Ma dwa implanty, kiedyś zrobiono jej bonding, w tej chwili przyleciała do Turcji po licówki.
— Siedziałam już na fotelach dentystycznych w ojczyźnie, Holandii i tu. Moim zdaniem nie ma kompletnie żadnej różnicy pomiędzy wiedzą lekarzy w każdym z tych krajów. Wszyscy korzystają z tych samych nowoczesnych metod i sprzętu. Jedyne co ich rozróżnia, to w mojej opinii jest cena — mówi kobieta. — Dlatego moim zdaniem ten trend na wyjazdy medyczne do Turcji tylko będzie rósł — uważa.
Podobnego zdania jest Wojciech, mechanik samochodowy z Podkarpacia. Mężczyzna ma 33 lata i mocno przerzedzone włosy. — Mam z tym kompleks. Dlatego w lutym lecę do Turcji na przeszczep. Długo o tym myślałem, ale się bałem. Ale teraz zabieram się z kuzynem, który „przetarł szlak”. Był kilka miesięcy temu w Stambule na wszczepieniu implantów. Teraz leci na korony, a ja w tym czasie będę miał robione włosy.
Rozmawiamy ze wspomnianym kuzynem. To Mikołaj. W Turcji byli z żoną Heleną w październiku. Oboje mieli robione implanty.
— Po tym, jak wysłałem do kliniki zdjęcia, początkowo plan był taki, iż na miejscu wyrwą mi wszystkie zęby i później będę miał na nich osadzony most koron. Na miejscu okazało się, iż wcale nie ma takiej potrzeby. Wszczepiono mi implanty tylko w miejscu ubytków, a w pozostałych miejscach zatrzymam naturalne zęby. Pozytywnie się zaskoczyłem, bo turecki lekarz tak zdecydował, choć dla niego to był mniejszy zarobek. To pokazuje, iż oni tam też kierują się dobrem pacjenta, a nie tylko zyskiem — mówi.
Jak dodaje mężczyzna po powrocie do Polski pocztą pantoflową wśród jego znajomych i rodziny rozeszło się, iż był w Turcji robić zęby. — Telefony się rozdzwoniły. Okazuje się, iż do dentysty lub na przeszczep włosów chce lecieć tam przynajmniej pięć osób z mojego otoczenia. Ludzie ci dotychczas się jednak bali, iż takie zabiegi w Turcji robi się w namiocie lub szałasie albo nie wiedzieli, jak się do takiej podróży zabrać. Wszystkim tłumaczę, ewentualnie pomagam w kontakcie. Z jedną ciotką chyba choćby polecę jako „opiekun” bo po latach noszenia protezy chce sobie wszczepić implanty i mieć stałe zęby. Turcja to normalny rozwinięty kraj jak Polska — tłumaczy Mikołaj.
Pełne samoloty
O tym, iż turystyka medyczna do Turcji jest w Polsce już nie tylko zjawiskiem niszowym, najlepiej świadczy też liczba połączeń lotniczych, jakie są pomiędzy oboma krajami.
Polskie Linie Lotnicze LOT i turecki Turkish Airlines na trasie z Warszawy do Stambułu (i z powrotem) latają łącznie pięć razy każdego dnia (dwie pary samolotów tureckich i trzy polskich).
Uruchomione w połowie 2023 r. połączenie z Krakowa do Stambułu początkowo miało miejsce trzy razy w tygodniu. Dziś Turkish Airlines lata tu codziennie a LOT sześć razy w tygodniu. Samoloty niemal zawsze odlatują pełne.
Co więcej. O uruchomienie lotów do Stambułu walczą też lotniska w Gdańsku i Katowicach. Turkish Airlines widzi w nich potencjał i chętnie uruchomiłby te trasy niemalże od zaraz. Nie jest to jednak takie proste, bo ruch lotniczy pomiędzy Polską i Turcją reguluje umowa dwustronna, która sprawia, iż muszą się na nowe relacje zgodzić obie strony. Dlatego LOT najczęściej dopuszcza tureckiego konkurenta tylko tam, gdzie sam chce latać.
— To sprawia, iż wiele osób z innych miast na przeszczepy włosów czy leczenie zębów lata po prostu w wakacje. Wykorzystując do tego loty czarterowe do Antalya, Izmiru czy Bodrum sprzedawane przez biura podróży — mówi w rozmowie z Onetem Małgorzata, pracownica biura podróży w Trójmieście. — Ci ludzie przyznają mi to wprost, gdy chcę im dodatkowo sprzedać całą wycieczkę. Wyznają, iż hotel oni mają już zapewniony przez klinikę. Tę turystykę medyczną naprawdę widać.
***