1 września jest nazwany Światowym Dniem Przewlekłej Białaczki Limfocytowej, czyli World CLL Day. Ma to służyć edukacji społecznej na temat tej choroby. Według Katarzyny Lisowskiej, prezes Fundacji Per Humanus oraz Stowarzyszenia Hematoonkologiczni, w ostatnich latach nastąpił znaczący postęp w leczeniu PBL.
Przewlekła białaczka limfocytowa (PBL) to najczęstszy typ białaczki występujący u dorosłych. Stanowi około 25–30 proc. wszystkich przypadków białaczek i dotyka około 4 na 100 tysięcy osób rocznie w Polsce – czyli mamy około 2 tysięcy nowych przypadków. To choroba przewlekła, charakteryzująca się nadmiernym gromadzeniem nieprawidłowych, monoklonalnych limfocytów B. W odróżnieniu od innych nowotworów, PBL rozwija się bardzo powoli, często nie daje wyraźnych objawów.
Choroba występuje wyłącznie u dorosłych — częściej u mężczyzn niż u kobiet — a ryzyko zachorowania wzrasta wraz z wiekiem. Jedynie około 10 proc. pacjentów w momencie diagnozy ma mniej niż 55 lat. Średnia wieku chorych wynosi zwykle 65–70 lat, choć zdarzają się przypadki rozpoznania u osób w wieku 30–40 lat, które o chorobie dowiadują się przypadkowo, podczas rutynowych badań krwi. “Przebieg PBL jest bardzo indywidualny, dlatego tak ważne jest, aby raz w roku wykonywać morfologię” — podkreśla Katarzyna Lisowska, prezes Fundacji Per Humanus oraz Stowarzyszenia Hematoonkologiczni.
Chorobę potrafimy już kontrolować, nowoczesne terapie pozwalają pacjentom żyć z chorobą, być aktywnymi społecznie i zawodowo. U części pacjentów choroba postępuje przez lata bez konieczności leczenia, wówczas wymaga jedynie regularnego monitorowania. Co ciekawe, około 1/3 pacjentów nigdy nie będzie musiała być leczona, kolejna 1/3 rozpocznie terapię po okresie obserwacji, a tylko około 1/3 wymaga leczenia niedługo po postawieniu diagnozy.
“Polska ma dostęp do nowoczesnych terapii na europejskim poziomie. Niestety, lekarze wciąż zbyt rzadko uwzględniają głos pacjentów przy wyborze leczenia. Mamy bardzo wiele terapii celowanych, a leczenie powinno być dostosowane do indywidualnych potrzeb każdego pacjenta, jego stanu zdrowia, wieku czy aktywności zawodowej. Z tym bywa różnie” — przekonuje Katarzyna Lisowska, która od lat działa na rzecz osób z nowotworami krwi.
Leczenie rozpoczyna się dopiero wtedy, gdy pojawiają się pierwsze objawy lub gdy wyniki badań krwi wskazują na przyspieszony rozwój choroby. W tym miejscu kluczowa jest świadomość — lekarz powinien wyjaśnić pacjentowi, dlaczego leczenie nie zawsze rozpoczyna się od razu po rozpoznaniu. Powinien również przeprowadzić rozmowę przed wyborem odpowiedniej terapii. “Niestety, z tym bywa różnie. Warto uwzględnić wiek pacjenta, jego aktywność zawodową, to, czy przez cały czas pracuje, oraz indywidualne preferencje dotyczące leczenia. Niestety, lekarze mają zaledwie kilkanaście minut na wizytę, co często uniemożliwia szczegółową rozmowę o tym, która terapia będzie dla pacjenta najlepsza. Dużym wyzwaniem pozostaje także edukacja chorych na temat dostępnych opcji terapeutycznych: czy to terapii ograniczonych w czasie, czy stosowanych w sposób ciągły. Młodsi pacjenci mają inne oczekiwania wobec leczenia. W naszym stowarzyszeniu są młodzi chorzy na PBL, którzy założyli rodzinę, pracują zawodowo, i w ich przypadku — gdy choroba zaczęła się rozwijać — terapia ograniczona w czasie okazała się najlepszym wyborem. Zdawali sobie sprawę, iż przez dwa lata leczenie może być uciążliwe, ale potem mają szansę na długotrwałą remisję” — przekonuje Katarzyna Lisowska.
Nowoczesne terapie są coraz częściej projektowane z myślą o komforcie pacjenta. W ostatnich latach przełomem okazały się terapie skojarzone o ustalonym czasie trwania, dostępne w ramach programu lekowego B.79. Zastosowanie terapii skojarzonych — leków o różnych mechanizmach działania — pozwala skuteczniej eliminować komórki nowotworowe, zwiększając szanse na osiągnięcie tzw. negatywizacji minimalnej choroby resztkowej (uMRD), co umożliwia bezpieczne zakończenie leczenia. Przykładowe schematy leczenia — takie jak wenetoklaks z przeciwciałem anty-CD20 lub wenetoklaks z ibrutynibem — stosowane przez 12–24 miesiące, przynoszą pacjentom wymierne korzyści, takie jak:
- długotrwałe remisje choćby u 80–90% pacjentów przez minimum 4 lata po zakończeniu terapii,
- mniejsze ryzyko mutacji opornych i interakcji lekowych,
- większa szansa na powrót do normalnego życia, bez konieczności przewlekłego leczenia,
- możliwość kontynuowania pracy zawodowej i aktywności społecznej.
Krótszy czas leczenia przekłada się na mniejszą liczbę wizyt kontrolnych i hospitalizacji, umożliwia szerszy dostęp do terapii dla nowych pacjentów bez konieczności rozbudowy systemu czy zwiększania limitów świadczeń, a także pozwala efektywniej wykorzystywać ograniczone zasoby kadrowe.