- Jakub, jeden z żołnierzy 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej, został donatorem komórek macierzystych, a jego zamysłem jest pokazanie osobistego przykładu, który być może przyczyni się do podobnej decyzji przez kolegów z jednostki, ale też innych potencjalnych dawców wśród cywilów
- W Polsce zarejestrowanych jest ponad 2,2 mln dawców krwiotwórczych komórek macierzystych, z czego w bazie Fundacji DKMS ponad 2 mln. Na całym świecie zarejestrowanych jest ponad 41 mln potencjalnych dawców szpiku kostnego
- Poszukiwanie bliźniaka genetycznego jest tak trudne, jak szukanie igły w stogu siana, a wielu pacjentów z chorobami układu krwiotwórczego wciąż nie może znaleźć osoby, która mogłaby uratować ich życie
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Kilka lat wcześniej
Kapral Jakub ma 25 lat. Tąpnięcie w jego życiu nastąpiło na początku 2019 r. Białystok. Studia na wydziale ekonomii i finansów tutejszego uniwersytetu. Wizyta przedstawicieli fundacji DKMS. Wymiana zdań z koleżanką z roku. Decyzja i wymaz z wnętrza jamy ustnej. Pobrany materiał w kopercie gwałtownie trafia do badań.
Potem informacja, iż już widnieje w bazie dawców. — Wtedy nie wiedziałem, iż kiedykolwiek trafię w mojego genetycznego bliźniaka — Jakub sześć lat temu był studentem na licencjacie, dzisiaj jest żołnierzem 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej i jednym z 2,2 mln zarejestrowanych w Polsce dawców szpiku.
Kapral Jakub, 1. Podlaska Brygada Obrony Terytorialnej
Pomysł, iż chce zostać mundurowym, pojawia się jeszcze w trzeciej klasie gimnazjum. Jakub składa papiery do XIV LO w Białymstoku. Wybiera klasę mundurową. Chętnie angażuje się w zajęcia pozalekcyjne z musztry paradnej. W trzeciej klasie instruktor namaszcza Jakuba na swego następcę. Dostaje pozytywną opinię, a dyrektor zatrudnia go, jeszcze jako studenta, w wieku 19 lat. W tym ogólniaku musztry uczy do dziś. Od dwóch lat pracuje jako pełnoprawny nauczyciel, od września ub.r. jako prowadzący Oddział Przygotowania Wojskowego w XIV białostockim liceum.
Poza uczeniem licealistów, od 13 września 2019 r. Jakub pełni służbę w białostockiej brygadzie WOT. W jeden weekend w miesiącu stawia się na obowiązkowe szkolenie rotacyjne. o ile ma czas i zgodę dowódcy, angażuje się bardziej — raz w miesiącu szkoli licealistów między innymi w Sokółce.
Ten moment
Przełom kwietnia i maja 2024 r. Zegrze. Kurs Podoficera ds. szkolenia, w trakcie trwających zajęć na strzelnicy Jakub odbiera telefon z nieznanego numeru. Słyszy w słuchawce: — Znaleźliśmy pana genetycznego bliźniaka. Wtedy zdziwiony, dopytuje: — Ale w jakiej sprawie i o co chodzi?
Kapral Jakub, 1. Podlaska Brygada Obrony Terytorialnej
Pracownik fundacji przypomina mu, iż jest wpisany na listę dawców szpiku. W pamięci przywołuje moment sprzed kilku lat. Nie waha się i potwierdza chęć przystąpienia do dalszej procedury. Pierwsze badania lekarskie przechodzi w Białymstoku, choć przez służbowe obowiązki, nie jest mu łatwo zgrać terminy, bo od poniedziałku do piątku szkoli się w Zegrzu, do domu ma dwie godz. jazdy samochodem, ale przemieszcza się komunikacją publiczną.
2 maja Jakub oddaje krew do badań. Na wyniki czeka trzy miesiące. Kolejny telefon odbiera w sierpniu, kiedy jest na służbie dyżurnej w jednostce wojskowej w Białymstoku. Kolejny krok to kolejne badania i określenie daty pobrania materiału. — To była dosyć trudna walka, żeby znaleźć odpowiedni termin, który pasowałby mi i drugiej stronie. Kolejne badania miały na celu wybranie, którą metodą będzie wykonane pobranie: czy szpik prosto z talerza kości biodrowej, czy komórki macierzyste z krwi obwodowej — wspomina Jakub. Wyjaśnia, iż przy pierwszej metodzie, która zdarza się 1 na 10 pobrań, dawca pozostaje w znieczuleniu ogólnym, nie czuje bólu, a po operacji może odczuwać ból porównywalny do stłuczenia w okolicach miejsca nacięcia.
9 na 10 pobrań
„Metoda pobrania krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi obwodowej przypomina procedurę oddawania krwi w stacjach krwiodawstwa. Dawcy zakłada się dwa dożylne dojścia w obydwa przedramiona. Z jednego krew wypływa, trafia do specjalnej maszyny, która odseparowuje krwiotwórcze komórki macierzyste, a następnie krew wraca do organizmu drugim dojściem. Taki zabieg trwa ok. 4-5 godzin, po których dawca od razu może wrócić do domu” — czytamy na stronie internetowej słowa dra Tigrana Torosiana, lekarza hematologa, dyrektora medycznego fundacji DKMS.
Jakub w trakcie pobierania komórek macierzystych z krwi obwodowej
Liczba krwiotwórczych komórek macierzystych we krwi w codziennej sytuacji jest bardzo niska. Przed ich pobraniem konieczne jest zwiększenie ich liczby, dlatego wcześniej podaje się tzw. czynnik wzrostu. Przez cztery dni przed pobraniem oraz w dniu pobrania podawany jest przez zastrzyki podskórne. To bardzo proste i niemal bezbolesne, a większość dawców aplikuje je samodzielnie.
Czynnik wzrostu występuje naturalnie w organizmie człowieka w takich sytuacjach jak, np. w trakcie przechodzenia infekcji. Zatem podczas jego przyjmowania mogą pojawić się objawy grypopodobne, jak bóle głowy czy mięśniowo-stawowe, mimo iż jesteśmy zdrowi. Na te objawy można zażyć ogólnodostępne środki przeciwbólowe.
„W trakcie zabiegu pobiera się ok. 1 – 1,5 litra mieszaniny szpiku kostnego i krwi. Efektem pobrania u dawcy jest spadek stężenia hemoglobiny o ok. 2 g/dl, co u zdrowych osób, jakimi z założenia są dawcy, nie powoduje istotnych dolegliwości. Mieszanina zawiera ok. 5 proc. całkowitej objętości szpiku kostnego, który regeneruje się w organizmie dawcy w ciągu ok. 2-3 tygodni” — uspokaja hematolog DKMS.
Bliźniak genetyczny. Igła w stogu siana
Przez cztery dni, rano i wieczorem na pobudzenie komórek macierzystych Kuba przyjmuje czynnik wzrostu. Czuje się dobrze. Po dwóch dawkach odczuwa ból w okolicy karku. W połowie października o siódmej rano po lekkim śniadaniu stawia się w klinice w Warszawie. Jest sam. Na czas przeprowadzenia całej procedury ma zapewnione noclegi w stolicy załatwione przez fundację DKMS.
Jakub w trakcie pobierania komórek macierzystych z krwi obwodowej
Pielęgniarka wkłuwa igłę w „zużytą” żyłę lewej ręki — Jakub od lat oddaje też krew. W prawą dłoń wbija wenflon, przez który aplikuje też potrzebne płyny. — Lewa ręka przez cały czas była praktycznie nieruchoma. Czasami poruszałem nią, by nie zdrętwiała. Tempo pobierania krwi kontrolowała aparatura. U mnie trwało to 4,5 godz. — dla Jakuba nie jest to zaskakujące doświadczenie, bo wcześniej oddawał już płytki krwi.
Przez pierwszą godzinę rozmawia z pielęgniarką. O dawcach, o zgłaszających się, o pobraniach. Słyszy wtedy, iż „znalezienie dawcy szpiku jest, jak znalezienie igły w stogu siana”, co nie jest proste, bo decyduje tu zgodność genetyczna. Czas mija mu przy filmie. Dostaje lekki posiłek wzmacniający. W pogotowiu ma wapno, na wypadek drętwienia mięśni i skurczów twarzy. w porównaniu z oddawaniem płytek krwi odczuwa pewną różnicę. — Po odpięciu igieł, lekko wysunąłem nogi poza fotel i wtedy poczułem się słabiej, zobaczyłem delikatne mroczki przed oczami — Kuba nie sądzi, iż były to emocje, ale kilkugodzinny wysiłek organizmu.
W południe wychodzi z kliniki. Dwie godziny później dostaje informację, iż nie trzeba powtarzać procedury, iż ilość pobranego materiału jest wystarczająca. — Takiego poziomu obsługi pacjenta życzyłbym sobie, chociaż w połowie klinik i szpitali w Polsce. Mili i życzliwi ludzie, którzy doglądali mnie cały czas — dziś mówi z wdzięcznością.
Kapral Jakub, 1. Podlaska Brygada Obrony Terytorialnej
Komórki macierzyste jadą do Francji
Od razu po oddaniu komórek macierzystych Jakub dostaje informacje o biorcy. Trzy podstawowe dane: płeć, wiek i państwo pochodzenia. — To mężczyzna, lat ok. 60, pochodzący z Francji — wymienia. — Moja koleżanka, która wcześniej ode mnie oddała szpik, dowiedziała się, iż biorcą jest 18-letnia dziewczyna ze Stanów Zjednoczonych. Pod tę bazę podpięty jest cały świat — Kuba otwiera szeroko oczy. Nie wie, na co chorował biorca.
Warunkiem koniecznym przeszczepienia komórek macierzystych jest dostarczenie ich w czasie do 72 godz. od momentu pobrania. — Kiedy strony wyrażają chęć, kontakt z biorcą jest możliwy, przez fundację. Nie następuje to od razu po oddaniu szpiku. Jak dobrze pamiętam, muszą upłynąć 2 lata; do tego momentu możliwy jest listowny kontakt anonimowy przez fundację. Skontaktowanie stron zależy też od obowiązującego w danym kraju prawa — tłumaczy.
— Nie mówię, iż nie, nie mówię, iż tak — przyznaje odnośnie do poznania biorcy jego komórek. — Na pewno ciekawość mnie bierze, co to za osoba, jednak trudnością jest bariera językowa. Być może tłumacz, być może listownie się skontaktujemy. Myślę, iż za dwa lata jest to możliwe — Jakub miesiąc po pobraniu przechodzi badania kontrolne w Białymstoku. Pod opieką specjalistów pozostaje przez kolejne 10 lat. Dziś ma legitymację i odznakę dawcy.
Kapral Jakub, z odznaką dawcy komórek macierzystych
Zachęca, ale nic na siłę
O tym, która z dwóch metod pobrania komórek macierzystych zostanie wybrana, zależy od stanu zdrowia dawcy oraz od decyzji lekarza prowadzącego. jeżeli to możliwe, indywidualne preferencje dawcy są brane pod uwagę, jednak powinien być on przygotowany na obie metody. Jakub od początku był na obie nastawiony. — Nie bałem się tej inwazyjnej metody. Skoro miało to pomóc drugiej osobie, to co ma do tego mój strach? — pyta retorycznie. Uspokaja, iż na każdym etapie procedury do badań wstępnych potencjalny dawca może zmienić zdanie. — Potem dawca podpisuje dokumenty, iż bierze na siebie odpowiedzialność, iż w przypadku wycofania się w ostatniej chwili, może przyczynić się do ewentualnej śmierci swego bliźniaka genetycznego — Jakub słyszy to na dwa tygodnie przed pobraniem komórek.
— Po oddaniu szpiku wypełnia się ankietę. Tam jest pytanie, czy chcę znać stan zdrowia biorcy moich komórek macierzystych. Zaznaczyłem, iż chcę wiedzieć. Na razie nie otrzymuję żadnych przykrych informacji — przyznaje i ma świadomość, iż jeżeli zdarzy się konieczność dodatkowego przetoczenia komórek, to on jest zarezerwowany w pierwszej kolejności. — Jestem w gotowości. Od kwietnia mam zakaz oddawania krwi i sześć miesięcy po oddaniu komórek macierzystych też on obowiązuje — Kuba śmieje się, iż jest mu z tym ciężko, ale nie ma wyjścia.
Kapral Jakub, 1. Podlaska Brygada Obrony Terytorialnej
— Dalej mówię o sobie, iż trafiło się ślepej kurze ziarno. Rozmawiałem z wieloma osobami, które od sześciu, czy 10 lat są zarejestrowane w bazie dawców, a jeszcze nie znalazły genetycznego bliźniaka. Jednak to pokazuje też, iż bardzo ciężko jest dopasować taką osobę — po tym, jak już podzielił się swoimi krwiotwórczymi komórkami macierzystymi, nagłaśnia problem niskiej gotowości do zarejestrowania się w bazie dawców i zachęca swoim przykładem, iż zostanie dawcą, nie wiąże się z dotkliwymi konsekwencjami.
— Zrobiłem coś dobrego. Dzięki mnie ktoś może żyć dalej i takie emocje mi towarzyszą. Nie wahałem się, bo wiem, iż komórki macierzyste się regenerują i nie straciłem ich na zawsze — Jakub mówi, iż jego rodzina była bardzo zaskoczona, bo wśród bliskich nikt przed nim nie przecierał szlaków i nie był zarejestrowany w bazie dawców. — jeżeli ktoś z was chce dołączyć do nas i komuś uratować życie, to zapisujcie się do baz fundacji związanych z przeszczepianiem szpiku, jako potencjalni dawcy.