Jak Mentzen planuje zająć się naszym zdrowiem? Sprawdzamy jego pomysły

natemat.pl 2 godzin temu
Podczas dyskusji o składce zdrowotnej w Sejmie Sławomir Mentzen mówił, a raczej grzmiał o tym, co powinno się zrobić, aby uleczyć polski system ochrony zdrowia. Ten temat poruszany jest przez lidera Konfederacji od lat. Powtarza on wciąż te same stwierdzenia. Oto jego najważniejsze pomysły.


Rozwalić NFZ, wprowadzić konkurencję


– Polski system ochrony zdrowia jest niewydolny przez swoją konstrukcję, bo oparto go na Narodowym Funduszu Zdrowia. jeżeli coś jest monopolistą, to nie może działać dobrze, a o ile do tego jest państwowe, to z pewnością musi działać źle. Obecny NFZ ogniskuje w sobie mnóstwo patologii – mówił poseł.

– Mamy dziadowski system, w którym ludzie latami czekają na wizytę u lekarza i nikt ani w obecnym, ani w poprzednim rządzie nie myśli nawet, czy należy go zmienić, choć odpowiedź jest oczywista – dodał Sławomir Mentzen. Proponuje rozbić monopol NFZ i wprowadzić konkurujące ze sobą fundusze ubezpieczeń zdrowotnych.

Jako przykład i wzór do naśladowania wymienia Niemcy, gdzie funduszy jest około 100, czy Szwajcarię, w której jest ich kilkadziesiąt. Dodał, iż obydwa te kraje są w pierwszej dziesiątce w rankingu najlepszych systemów ochrony zdrowia, a Polska jest na 59. miejscu. Uważa on, iż to ma sens, biorąc pod uwagę, iż w tej chwili 60 proc. pacjentów negatywnie ocenia działalność NFZ, a prawie 5 mln Polaków jest już ubezpieczonych prywatnie. 40 proc. korzysta z prywatnej służby zdrowia, ponieważ nie ceni NFZ.

Za NFZ-tem nie przepada chyba nikt, ale eksperci podkreślają, iż pomysł ten pod wieloma względami nie nadaje się do realizacji. Jako największy problem przy wprowadzeniu licznych ubezpieczycieli prywatnych wymieniają wzrosty kosztów administracyjnych i marketingowych tych płatników. Aby przyciągnąć do siebie pacjenta, musiałyby one o niego "walczyć" różnymi metodami.

Kolejna rzecz to konieczność wprowadzenia sprawnego i rozbudowanego aparatu kontroli ze względu na fakt, iż branża zdrowotna jest jedną z najbardziej regulowanych.

Bon zdrowotny, czyli pacjencie wylecz się za 4 tysiące


"Składki zdrowotne będą płacone jak dotychczas, jednak zamiast trafiać do skarbca NFZ, będą rozdzielane w formie bonu zdrowotnego pomiędzy wszystkich pacjentów. Ubezpieczyciel, do którego w danym miesiącu jest zapisany pacjent, będzie otrzymywał przypisaną do tego pacjenta kwotę bonu. (…) przewidujemy, iż wysokość bonu będzie różnicowana głównie ze względu na wiek pacjenta " – czytamy w rozdziale IX "Rozbicie monopolu NFZ" programu wyborczego Konfederacji.

Wyjaśniając, chodzi o podzielenie państwowego budżetu zdrowotnego na liczbę obywateli i przekazanie rocznego bonu, którego wysokość wg wyliczeń miałby wynieść nieco ponad 4 tys. złotych na osobę.

Perspektywa ta jest na pewno optymistyczna dla zdrowego, młodego człowieka, który pójdzie kilka razy w roku do internisty. Ale czy na pewno dla przewlekle chorego seniora?

I jakie świadczenia za tę kwotę otrzyma osoba z zaawansowaną chorobą nowotworową lub chorobą rzadką, gdzie często na ratowanie zdrowia i życia potrzebne są miliony złotych.

Koszyk świadczeń gwarantowanych, czyli wielka zagadka


Program Konfederacji zakłada ponadto obowiązek zapewnienia pacjentom przez prywatnego ubezpieczyciela dostępu do konkretnego koszyka świadczeń gwarantowanych. Świadczenia nim nieobjęte wymagałyby dodatkowego ubezpieczenia lub płatności.

Zmiany w koszyku świadczeń miałyby być przeprowadzone w sposób przejrzysty dla wszystkich, przy udziale wszystkich uczestników systemu, czyli zarówno pacjentów, świadczeniodawców, jak i ubezpieczycieli.

Powodzenie tego zamysłu wątpliwe m.in. ze względu na indywidualne potrzeby każdego pacjenta i pomysły na to, co chciałby w takim koszyku widzieć. A ustalenie tego mogłoby zająć całe lata. Innych konkretów w tym wątku brak. Nie znajdziemy ich ani w programie partii, ani w żadnej z wielu wypowiedzi Sławomira Mentzena.

Jedna baba drugą babę...

Jedną z najciekawszych propozycji jest chyba jednak pomysł lidera Konfederacji, aby ludzi leczyć mógł każdy, nie tylko ktoś, kto pokończył jakieś uniwersytety. To patent na zdrowie wielu ludzi. W rodzinie Sławomira Mentzena ta taktyka ponoć się sprawdziła.

– Moja babcia wzięła mojego brata do jakiejś wiejskiej baby, która w tym miasteczku od dziesiątek lat leczyła ręce. Ta baba wzięła rękę mojego brata, coś tam ponaciskała i ręka zaczęła działać. Ja nie wiem jak. Czary to na pewno nie były. Po prostu ta kobieta, od pokoleń uczona – jedna baba uczyła drugą babę – potrafiła naprawiać ręce. Kiedyś tak było – powiedział.

Idź do oryginalnego materiału