74 lata temu umarła na raka, ale jej komórki wciąż żyją. "Nieświadomie zmieniła świat"

kobieta.gazeta.pl 18 godzin temu
Henrietta Lacks zmarła w 1951 roku. Mimo to jej komórki do dziś żyją, namnażają się i stanowią źródło cennych danych medycznych. To dzięki nim opracowano m.in. leki na AIDS. najważniejszy jest jednak fakt, iż nigdy nie uzyskano na to wszystko zgody kobiety.
Henrietta Lacks tak naprawdę nazywała się Loretta Pleasant i była Afroamerykanką. Gdy miała 31 lat, dowiedziała się, iż choruje na nowotwór. Pozostawała pod opieką Johns Hopkins Hospital w Baltimore, gdzie poddała się curieterapii (umieszczenie w ciele fiolki wypełnionej radem). 8 sierpnia 1951 roku przyjechała na naświetlania. Bardzo bolał ją brzuch, więc pozostała w placówce. Była tam aż do swojej śmierci 4 października. Sekcja zwłok wykazała, iż miała liczne przerzuty raka w całym ciele.


REKLAMA


Zobacz wideo Biologiczne bzdury gwiazd


Historia Henrietty Lacks. Mówi się o niej "nieśmiertelna kobieta"
Okazało się, iż Henrietta miała zaawansowanego raka szyjki macicy. Jej komórki rakowe dały początek HeLa (nazwa pochodzi od imienia i nazwiska kobiety), pierwszej linii nieśmiertelnych ludzkich komórek, jednej z najważniejszych w badaniach medycznych. W określonych warunkach mogą rozmnażać się w nieskończoność. Materiał do badań pobrano poprzez biopsję we wcześniej wspomnianym szpitalu w Baltimore. Była to jedyna placówka w okolicy, która leczyła czarnoskórych. Historię Lacks opowiedział pokrótce dr inż. Adam Mirek na swoim profilu @adamxm na Instagramie.


- Nie miała dyplomu ani tytułu naukowego, a mimo to zmieniła oblicze medycyny bardziej niż niejeden noblista - poinformował. Dzięki komórkom HeLa dokonano wielu odkryć w dziedzinie medycyny. Przede wszystkim opracowano szczepionkę na polio. Następnie opisano rolę wirusa HPV w powstawaniu nowotworów i opracowano przeciw niemu (a w efekcie przeciw rakowi szyjki macicy) szczepionkę. Potem poznano mechanizm infekcji wirusa HIV i opracowano skuteczną terapię oraz leki na AIDS. Możliwe było również zrozumienie, jak rozwijają się nowotwory. Ta historia ma też jednak ciemną stronę. Nigdy nie uzyskano zgody Henrietty na hodowlę jej komórek.


Linia komórkowa HeLa. Rodzina do dziś walczy w sądach
- Podczas biopsji lekarze pobrali fragment guza i bez wiedzy Henrietty przekazali go George'owi Geyowi, biologowi, który od dłuższego czasu bezskutecznie podejmował próby hodowania komórek poza organizmem człowieka - powiedział Mirek. Komórki pobrane z guza Lacks nie umierały, tylko mnożyły się i przetrwały. Na przestrzeni lat ani kobieta, ani jej rodzina nie otrzymali wynagrodzenia, ani rekompensaty za ich wykorzystanie, mimo iż przyniosły ogromne zyski firmom biotechnologicznym. Szacuje się, iż użyto ich w ok. 75 tys. doświadczeń naukowych. W latach 60. XX wieku zostały choćby wysłane w kosmos, bo badacze myśleli, iż tam będą rozmnażać się jeszcze szybciej. O tym, iż komórki Lacks przez cały czas żyją, jej rodzina dowiedziała się dopiero 22 lata po jej śmierci. Zaczęła walkę o sprawiedliwość. Pomagała jej dziennikarka Rebecca Skloot, która wydała później książkę "The Immortal Life of Henrietta Lacks". Publikacja stała się bestsellerem, a ludzie zaczęli poznawać prawdę.
Firma biotechnologiczna Thermo Fisher Scientific Inc. przez lata zarabiała na liniach komórkowych HeLa. W 2021 roku rodzina zażądała rekompensaty oraz zakazania dalszego korzystania z komórek bez ich zgody. Sprawa zakończyła się poufną ugodą 2 lata później. Od tamtej pory syn oraz wnuki Henrietty kontynuują działania prawne przeciwko innym firmom, które wykorzystały komórki bez ich zgody, np. Ultragenyx. Dopiero cztery lata temu Lacks została pośmiertnie odznaczona przez WHO specjalną nagrodą za wkład w światową naukę i medycynę. - To kobieta, która nieświadomie zmieniła świat - stwierdził Mirek.


Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału