Zatrzymaj się! Przecież są święta. Nie pędź jak rozpędzony pociąg!

healthyandbeauty.pl 12 godzin temu
Zdjęcie: święta


Grudzień często przypomina rozpędzony pociąg, który pędzi przez ostatnie dni roku i… zapomina zatrzymać się na najważniejszej stacji: relacjach. A przecież są święta.

Lampki migoczą, listy zadań rosną, a napięcie – wbrew atmosferze świąt – rośnie razem z nimi. Zmęczenie nie ma kalendarza. Nie sprawdza, czy to dobry moment. Dlatego właśnie teraz, kiedy tak bardzo chcemy bliskości, temat regulacji emocji staje się nie teorią, ale realnym narzędziem dbania o siebie i o tych, z którymi siadamy do stołu.

Święta Bożego Narodzenia mogą być czasem czułości, wyhamowania i rozmów, które wreszcie dochodzą do głosu. Mogą jednak stać się także czasem frustracji, presji i uśmiechu, który naklejamy na twarz jak ozdobną naklejkę – tylko na chwilę i trochę na siłę. To, w którą stronę pójdzie ten czas, zależy mniej od dekoracji, a bardziej od naszej umiejętności zatrzymania, nazwania emocji i zobaczenia człowieka po drugiej stronie stołu.

Kiedy ciało migdałowate rządzi świętami

Kiedy żyjemy w biegu, układ nerwowy działa w trybie alarmowym. Drobnostki urastają do rangi problemów: jedno słowo partnera potrafi zaboleć bardziej niż zwykle, a kolejka w sklepie wydaje się nie do zniesienia. To nie świat staje się trudniejszy – to my jesteśmy przeciążeni. A przeciążony mózg przełącza stery na ciało migdałowate, które reaguje impulsywnie. Kora przedczołowa odpowiedzialna za rozsądek, empatię i spojrzenie z dystansu w takich chwilach ma mniej do powiedzenia.

– Regulacja emocji nie jest sztucznym uśmiechem, zamiataniem pod dywan ani próbą „bycia spokojnym na siłę”. To świadome mikroprzerwy: trzydzieści sekund oddechu, napięcie w barkach, które zauważamy zamiast ignorować, jedno zdanie wypowiedziane uczciwie: „Jestem zmęczona. Potrzebuję chwili dla siebie”. Bez zatrzymania trudno o bliskość. Nie można prowadzić ważnej rozmowy, gdy psychika biegnie sprintem – tłumaczy Halina Piasecka, psycholożka, ekspertka w obszarze budowania dobrostanu i szczęścia w pracy.

Wysokie oczekiwania + niska energia = grudniowa mieszanka wybuchowa

Co roku obiecujemy sobie więcej czułości, mniej pracy po godzinach, więcej rozmów, obecności, uważności. A potem przychodzi grudzień i chcemy nadrobić to wszystko w trzy dni. Idealna atmosfera, idealne prezenty, idealny stół, idealne rozmowy. Tymczasem jesteśmy bardziej zmęczeni niż kiedykolwiek.

Psychologia podpowiada: nie podkręcaj tempa – obniż wymagania. Bliskość nie potrzebuje scenografii. Potrzebuje obecności. Świąteczny klimat powstaje między ludźmi, nie w dekoracjach.

Regularne zauważanie dobra zmniejsza stres, poprawia nastrój i wzmacnia odporność psychiczną. Nie dlatego, iż działa magia, ale dlatego, iż wdzięczność uruchamia w mózgu ośrodki nagrody i obniża poziom kortyzolu.

Ale wdzięczność działa tylko wtedy, gdy jest konkretna i prawdziwa. Zamiast utartych formułek, warto powiedzieć: „Dziękuję, iż byłeś przy mnie, gdy miałam gorszy dzień”, „Cieszę się, iż możemy dziś usiąść razem do stołu”, „Twoje poczucie humoru ratowało ten rok bardziej, niż myślisz”.

Takie słowa nie są „na święta”. One są na więź. Wdzięczność zmienia punkt widzenia: z braków na to, co już mamy. Nie udaje, iż życie jest łatwe – przypomina, iż nie jesteśmy w nim sami.

Czas ma wartość tylko wtedy, gdy go dzielimy

„Nie mam czasu” – słyszymy i mówimy często. A przecież czas nie jest przedmiotem. Jest przestrzenią, którą świadomie (lub nie) wypełniamy. jeżeli nie zarezerwujemy jej dla tych, którzy są dla nas ważni, zniknie pod ciężarem obowiązków i oczekiwań.

Jakościowy czas nie musi trwać godzinami. To może być:

• 20 minut spaceru,
• wspólne gotowanie bez pośpiechu,
• rozmowa przy herbacie, bez telefonu obok,
• pół godziny bycia naprawdę razem.

– Nie chodzi o to, żeby „przebywać obok siebie”. Chodzi o to, żeby się spotkać. Usłyszeć. Zobaczyć. Poczuć drugą osobę. Czasem największym prezentem jest to, iż ktoś przy nas czuje się widziany – mówi Halina Piasecka.

Najpiękniejsze święta są najprostsze

Mamy prawo powiedzieć sobie: „Nie muszę wszystkiego. Mogę wybrać to, co ważne”. Regulacja emocji to nie walka o idealny spokój. To praktyka powrotu do siebie. To zatrzymanie. Nazwanie, co czuję. Zapytanie, czego potrzebuję. I danie sobie choć odrobiny tego, czego tak szukamy w świecie zewnętrznym.

Najlepsze święta nie są perfekcyjne. Są spokojne. Obecne. Zanurzone w tym, co naprawdę ma znaczenie.

Jeśli w tym roku brakuje Ci sił – nie rób ze Świąt zadania do odhaczenia. Pozwól im być zaproszeniem. Do zatrzymania. Do oddechu. Do spojrzenia bliskim w oczy. Do wdzięczności, która buduje zamiast dekorować. Do jednego momentu, w którym jesteśmy tu – naprawdę.

Być może to właśnie w nim rodzi się najgłębszy świąteczny spokój: z poczucia, iż nie musimy wszystkiego, by naprawdę być razem.

Życzymy Wam pięknych, spokojnych Świąt.

Idź do oryginalnego materiału