Dlaczego młodzi ludzie czują się staro?
Ostatnio przeglądałam Threadsa i natrafiłam na wątek, który uderzył mnie jak grom z jasnego nieba. A może raczej jak coś, co od dawna nosiłam w sobie, ale nie umiałam tego nazwać. Użytkowniczka o nicku dzidzia.a zapytała:
"Dlaczego młodzi ludzie czują się staro?".
Wystarczyło jedno pytanie, żeby w komentarzach wylała się cała prawda – często gorzka, bolesna, a niekiedy wręcz egzystencjalnie przytłaczająca.
Nie wiem jak wy, ale ja już dawno miałam podobne przemyślenia. Widzę to chociażby wśród znajomych czy członków bliższej bądź dalszej rodziny. Zmęczenie, które powinno przychodzić po latach pracy i życiowych trudów, jest w nas już teraz – w wieku 25, 30, 35 lat. I nie chodzi tu tylko o żarty w stylu "starość nie radość", ale o autentyczne poczucie wypalenia, rezygnacji i przytłoczenia.
Za dużo bodźców, za mało wartości...
Jakie komentarze padły pod postem użytkowniczki Threadsa? Jeden z nich bardzo dobrze oddaje to, co sama zauważyłam już dawno:
"Nasuwa mi się myśl, iż to z powodu za dużego przebodźcowania, korporacyjnego podkręcenia tempa biegu szczurów, zaników wartości – wszystko, co łatwe i szybkie jest ok. Męczy to bardzo ludzi. Kiedyś żyło się wolniej i świadomiej – analiza z moich
obserwacji jako dziecko. Teraz jest za dużo wszystkiego – ale nie ma przy tym podstawowych rzeczy typu – spokojna rodzina, miłość, zdrowie psychiczne. Jesteśmy więźniami sztucznych czasów. To wszystko to moja osobista opinia" – napisała jedna z użytkowniczek.
W kolejnym komentarzu ktoś dorzuca do tego jeszcze presję, jaką nakłada na nas świat:
"Wynika to z presji otoczenia, stresu, szybkiego tempa życia, albo z faktu, iż dorastają w czasach, gdzie sukces i dojrzałość są oczekiwane w młodym wieku. Media społecznościowe również potęgują to uczucie, porównując ich życie do innych, co może sprawiać, iż czują się gorzej".
A może to po prostu zbyt trudny start?
I tu przechodzimy do najbardziej brutalnej diagnozy. Ktoś skomentował ten post wprost:
"Bo dużo ludzi miało skur*** start i przeżyli za dużo stresu, jak na swoje lata".
Nie da się ukryć, iż dla wielu młodych ludzi dorosłość zaczęła się zbyt wcześnie – w rodzinach, które nie zapewniały wsparcia, w systemie edukacji, który nie przygotowuje do życia, w realiach, które od początku wymagają radzenia sobie samemu.
Jeden z komentujących napisał:
"Już się urodziliśmy zmęczeni".
I to widać na każdym kroku. Dziś choćby 20-latkowie mówią, iż nie mają energii, iż nie chce im się już walczyć, iż po prostu są wyczerpani – fizycznie i psychicznie.
Nie można pominąć też najbardziej prozaicznego powodu, który wrócił w kolejnej wypowiedzi:
"To przez pracę na etacie. Wychodzisz o 6 z domu. Wracasz do domu o 16-17-18
no i co masz zrobić z tą resztką dnia, zanim pójdziesz spać? Pomijając, iż jesteś styrany po robocie".
I rzeczywiście tak jest. Wiele z nas po dniu wypełnionym pracą musi jeszcze w drodze do domu kupić jedzenie, a potem zrobić pranie, posprzątać, zająć się dziećmi. Nic dziwnego, iż pod koniec dnia czujemy się, jak własne 80-letnie wersje.
A może to po prostu... Polska?
I wreszcie, ktoś rzucił ostatni, dobitny komentarz:
"Bo żyjemy w Polsce".
Nie da się ukryć, iż nasze realia nie pomagają. Stres, niepewność, wieczne obawy o przyszłość, wysokie koszty życia, niskie pensje, brak stabilności, niesprzyjająca aura… To wszystko sprawia, iż czujemy się zmęczeni szybciej, niż powinniśmy.
Czy da się z tego wyrwać? Nie wiem. Widzę, jak młodzi ludzie próbują – medytacja, zwolnienie tempa, ucieczka z wielkich miast. Ale czy to wystarczy?