Wiedźma zamiast psychologa? 7 powodów, dla których tarot wraca z ogromną siłą

wataha.no 1 dzień temu

Wiedźma zamiast psychologa? 7 powodów, dla których tarot wraca z ogromną siłą

Jeszcze kilka lat temu tarot dla wielu był „ciekawostką” – czymś pomiędzy zabobonem, rozrywką, a internetowym trendem. Dziś wraca w zupełnie innej formie: jako narzędzie rozmowy o sprawach, których ludzie nie potrafią już unieść sami. I co interesujące – ten powrót widać nie tylko w Polsce. W rozmowach Radia Wataha coraz częściej pojawia się to samo spostrzeżenie: w Norwegii i całej Skandynawii rośnie zainteresowanie tarocistami, rytuałami i duchowym przewodnictwem. Ludzie chcą „zajrzeć za zasłonę”: sprawdzić, co z miłością, co z pieniędzmi, co z pracą i czy to, co czują, ma sens.

Właśnie o tym rozmawialiśmy z Weroniką Mari – tarocistką i rytualistką, która w swoim przekazie łączy intuicję, psychologiczną wrażliwość i bezpośredni styl. To nie był wywiad o „magicznych sztuczkach”. To była rozmowa o świecie, w którym człowiek coraz częściej czuje się zagubiony, przebodźcowany i emocjonalnie samotny – a tarot staje się jednym z kanałów, przez które szuka odpowiedzi.

Poniżej przedstawiamy materiał z wywiadu uporządkowany w 7 aspektów, które przewijają się w rozmowie i składają się na pełny obraz fenomenu „wiedźm” w XXI wieku.

Tarot jak terapia – tylko iż „z mocą” i większą odpowiedzialnością

Jedno z najmocniejszych zdań Weroniki brzmi mniej więcej tak: to, co robi tarocistka, w dużej mierze przypomina pracę terapeutyczną i psychologiczną. W jej ujęciu karty są elementem procesu, ale sednem jest rozmowa: empatia, umiejętność słuchania, domykania emocji, uważność na słowa i ich konsekwencje.

Weronika mówi wprost: ludzie często wierzą w to, co usłyszą podczas rozkładu „święcie”. A to sprawia, iż każde zdanie ma ciężar. Jedno źle postawione słowo, jedna rzucona mimochodem sugestia, może – jak podkreśla – zrobić komuś realną krzywdę. Dlatego – w jej narracji – dobry tarocista nie może być „tym od kart”. Musi być kimś, kto rozumie człowieka.

I tu pojawia się istotny punkt: wybieranie osoby, do której się idzie, jest kluczowe. Weronika stawia to wprost: tarocistka działa jak psycholog, ale w przestrzeni, gdzie dochodzi jeszcze aura daru, duchowości i wiary w „boskie przewodnictwo”. To może budować zaufanie… ale też zwiększa odpowiedzialność.

Dlaczego ten trend wraca teraz? Przebodźcowanie, chaos i głód przewodnictwa

W rozmowie pojawia się diagnoza współczesności, która brzmi jak opis setek emigracyjnych historii: ludzie są przemęczeni, przebodźcowani, przytłoczeni obowiązkami. Praca, kredyty, dzieci, relacje, presja sukcesu – a do tego „szum informacyjny”, w którym każdy ma inną radę i każdy mówi coś sprzecznego.

Weronika nie nazywa tego „chęcią kontroli”. Wręcz przeciwnie: mówi, iż to raczej zagubienie i poszukiwanie pomocy. Nie po to, by sterować losem jak pilot dronem – ale po to, żeby ktoś podał rękę i powiedział: „tu jest kierunek, tu jest sens, tu jest kolejny krok”.

To wątek, który mocno pasuje do emigracyjnej codzienności. Bo jeżeli jesteś w Norwegii, daleko od rodziny i starych punktów odniesienia, łatwo wpaść w poczucie: „muszę sobie radzić, nie mogę okazać słabości”. A potem przychodzi moment, kiedy człowiek pęka. I wtedy szuka przewodnictwa – czasem u terapeuty, czasem u księdza, czasem u przyjaciela… a coraz częściej u kogoś, kto operuje językiem energii, symbolu i intuicji.

Miłość jako numer jeden – bo relacje stały się kruche

Wbrew temu, co niektórzy myślą, to nie pieniądze dominują w pytaniach. Z rozmowy wynika jasno: miłość i relacje są najczęstszym powodem wizyty u tarocistki.

Weronika mówi o tym bardzo wprost: kiedyś „o związki się dbało”, relacje były bardziej stabilne, wolniejsze, bardziej osadzone w zobowiązaniu. Dziś wiele relacji kończy się szybko: „dwie randki i koniec”, szybkie emocje, szybkie zniknięcia, szybkie decyzje bez rozmowy.

I właśnie w tej niestabilności rodzi się najwięcej bólu. Ludzie przychodzą, bo:

  • czują, iż partner/partnerka się oddala,

  • pojawia się „osoba trzecia”,

  • ktoś nagle odchodzi mimo „wczoraj było dobrze”,

  • ktoś nie rozumie, czemu został porzucony,

  • ktoś szuka sposobu, jak „odciąć kochankę/kochanka”.

To jest brutalny obraz współczesnych relacji: emocjonalna niestabilność i brak gotowości do angażowania się – raz po stronie kobiet, raz po stronie mężczyzn.

Weronika dodaje jeszcze jeden aspekt, który tłumaczy, czemu ludzie idą do tarota, a nie tylko do psychologa: psycholog pomoże przepracować stratę, ale nie „przywróci” partnera. Tarot i rytuały – dla części ludzi – są próbą znalezienia narzędzia, które ma nie tylko tłumaczyć, ale też wpływać.

Etyka rytuałów: „mam 100 zapytań dziennie, ale wybieram tylko te, gdzie jest synergia”

To jeden z najbardziej kontrowersyjnych i jednocześnie najbardziej „ludzkich” fragmentów rozmowy. Weronika mówi, iż dostaje ponad 100 zapytań dziennie o rytuały. Ale podkreśla: podchodzi do nich selektywnie i etycznie.

Opisuje swój proces: prosi o zdjęcia, robi „wywiad”, pyta o leki, terapię, stan zdrowia psychicznego. I dopiero wtedy decyduje, czy w ogóle podejmie pracę. Jej zdaniem najważniejsze jest, aby:

  • nie zaszkodzić,

  • nie wciągnąć kogoś w obsesję,

  • nie wzmacniać destrukcyjnych schematów,

  • nie obiecywać nierealnych cudów.

Niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w „energetyczną ocenę ze zdjęcia”, czy jest sceptyczny – tu warto zauważyć, iż w rozmowie powtarza się jedno: odpowiedzialność. Weronika nie przedstawia rytuału jako zabawy, tylko jako proces, w którym słowo i decyzja mogą zmienić czyjeś emocje.

Miłość, pieniądze, władza nad losem – „bo czego innego chcesz? jeszcze zdrowie”

W pewnym momencie pada pytanie: dlaczego wszędzie przewijają się te trzy tematy? I odpowiedź Weroniki jest krótką szpilką w samo serce: „a czego innego chcesz w życiu? jeszcze zdrowie.”

To proste, ale mocne. Tarot jest popularny, bo dotyka fundamentalnych ludzkich pragnień:

  • chcę być kochany,

  • chcę mieć stabilność finansową,

  • chcę czuć sprawczość.

Ludzie pytają o to, bo to są filary. A jeżeli któryś z nich się chwieje – człowiek szuka narzędzia, które pomoże „złapać grunt”.

Tarot nie przepowiada przyszłości. Tarot wskazuje kierunek – i zależy od decyzji

To fragment, który warto cytować, bo edukuje i „odczarowuje” uproszczenia. Weronika mówi: tarot niczego nie zmienia w twoim życiu. Karty nie są magiczną maszyną do wróżenia. W jej ujęciu tarot to raczej „podpowiedzi” – coś jak mapa, a nie wyrok.

Pada też kluczowa myśl: tarot nie mówi: „tak będzie”. Tarot mówi raczej: „tu masz potencjał, tu jest energia sprzyjająca, tu jest droga”. Ale jeżeli człowiek podejmie inną decyzję – wynik może się zmienić.

Dochodzi temat energii miejsca: przykład Norwegii, Wysp Kanaryjskich, różnych kierunków, które w kartach mogą mieć różną „zgodność” z człowiekiem. To ważne, bo pokazuje, iż choćby w jej duchowym ujęciu nie ma automatu: jest wybór, działanie, konsekwencja.

Zazdrość i „manifestacja na wkurwie” – najbardziej viralowy wątek wywiadu

W rozmowie pojawia się temat zazdrości, który dla wielu słuchaczy będzie jak lustro. Weronika mówi wprost: zazdrość to niska energia. I iż długotrwałe trwanie w zazdrości i niechęci potrafi człowieka ściągnąć w dół – emocjonalnie i finansowo.

Pada interesująca metafora: zazdroszcząc, oddajesz komuś swoją energię – budujesz jego, a osłabiasz siebie. I w tym miejscu pojawia się świetny kontrapunkt: zamiast zazdrości, lepiej wejść w energię szczerej euforii z cudzego sukcesu, bo to podnosi wibrację i „przyciąga dobro”.

Ale potem Weronika dodaje coś niepopularnego: iż nie jest fanką wdzięczności „za minimum”, bo to może utrwalać brak. I wtedy pojawia się hasło, które ma potencjał viralowy:

„manifestacja na wkurwie.”
Czyli moment, gdy człowiek ma dość, uderza pięścią w stół (w sobie, nie w innych) i mówi: „nie zgadzam się na to, chcę więcej”. Weronika podaje przykłady: od finansów po… miejsce parkingowe. I opowiada historię z lotniska, gdzie jej frustracja i poczucie „to mi się nie należy” skończyły się miejscem w biznes klasie przez overbooking.

To jest narracja o granicy: o tym, iż czasem zmiana przychodzi nie z cichego proszenia, tylko z decyzji.

Ochrona energetyczna i granice: jak nie „brać tego do siebie”

Ważny fragment rozmowy dotyczy tego, co się dzieje, kiedy ludzie powierzają intymne sprawy, a czasem choćby tematy związane ze śmiercią i żałobą. Weronika mówi o:

  • regularnym oczyszczaniu,

  • zabezpieczeniach (amuletach),

  • modlitwie,

  • pracy z innym specjalistą raz na miesiąc lub dwa,

  • oraz o podstawie: ustawieniu w głowie granicy, iż nie bierze się cudzych historii do siebie.

To ciekawie spina się z życiem radiowca i dziennikarza: my też czasem „bierzemy” ludzkie historie i musimy umieć je domknąć, żeby nie zostać z nimi samemu.

Co z tego wynika? Tarot to dziś język nadziei i decyzji

Ten wywiad pokazuje, iż powrót tarota to nie tylko moda. To reakcja na świat, który jest szybki, chaotyczny i emocjonalnie trudny. Ludzie idą do tarocistki, bo chcą:

  • kierunku,

  • ulgi,

  • rozmowy,

  • nadziei,

  • poczucia sprawczości.

A Weronika Mari – niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w „boskie przewodnictwo”, czy traktuje to jako formę psychologicznego wsparcia – buduje obraz pracy, która wymaga empatii, etyki i odpowiedzialności.

Kontakt do Weronika Mari:

Tik Tok

Zaproszenie od Radia Wataha

Jeśli chcesz, żebyśmy poruszali więcej tematów związanych z emocjami, relacjami, pracą, emigracją i tym, jak ludzie dziś szukają sensu – napisz, z kim mamy zrobić kolejny wywiad i jakie pytania najbardziej Cię interesują.

Radio Wataha robi to po swojemu: szuka ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, i zadaje pytania, które naprawdę są w głowach słuchaczy.

Idź do oryginalnego materiału