Od wielu dni obserwujemy niepokojące zjawisko – social media zalały wygenerowane przez AI reklamy z wizerunkami znanych lekarzy. Wśród nich znalazł się prof. Jerzy Szaflik, autorytet okulistyczny, wykorzystany do promocji suplementu mającego… przywracać wzrok. Wspomniane posty reklamowe zaczęły się pojawiać w mediach społecznościowych firmy Meta od początku roku. Zastosowano w nich technikę deepfake, której nazwa powstała z połączenia słów deep learning („uczenie głębokie”, podkategoria uczenia maszynowego) oraz fake – fałszywy.
Jak wyglądają reklamy deepfake?
O technologii deepfake pisaliśmy już w jednym z wcześniejszych artykułów. Przypomnijmy, iż umożliwia ona komputerowe wygenerowanie nagrania z wizerunkiem i głosem prawdziwej osoby. Sztuczna inteligencja tworzy je na podstawie autentycznych zdjęć czy video, choćby fragmentów archiwalnych wywiadów telewizyjnych. Techniki tej użyto po raz pierwszy ponad dekadę temu, dziś oszustwa z jej wykorzystaniem powoli stają się powszechne.


Przykłady fałszywych reklam opublikowanych na platformie Facebook z wizerunkiem prof. Jerzego Szaflika (fot. Kamil Więczkowski, PR Specialist)
Ja tego nigdy nie powiedziałem…
W reklamach zamieszczonych na Facebooku i Instagramie użyto m.in. wykreowanego w ten sposób wizerunku prof. Jerzego Szaflika. To jeden z największych polskich autorytetów leczenia chorób oczu, twórca warszawskiej szkoły okulistycznej, wreszcie właściciel największej w kraju niepublicznej kliniki okulistycznej. Posiłkując się jego cyfrową podobizną zachęcano do zakupu preparatu Oculosin. Ten oparty o wyciągi roślinne suplement ma, wedle deklaracji na stronie internetowej, przywracać wzrok osłabiony lub utracony w przebiegu zaćmy i innych schorzeń grożących ślepotą. Preparat opatrzono wręcz sloganem „Odzyskiwanie wzroku bez operacji chirurgicznej!”.
Screen z witryny internetowej, na której można zakupić preparat Oculosin (fot. Kamil Więczkowski, PR Specialist)
– To sugestie w sposób oczywisty niezgodne z aktualną wiedzą medyczną. Wymienionych na tej witrynie schorzeń oczu, takich jak jaskra czy zaćma, nie można wyleczyć z pomocą wyciągów roślinnych. Potrzebna jest stała opieka okulisty, leki recepturowe, niejednokrotnie zabiegi mikrochirurgiczne. Co więcej, leczenie, by było skuteczne, należy rozpocząć na wczesnym etapie choroby, inaczej ryzykuje się całkowitą utratę widzenia. A tu mamy do czynienia z nakłanianiem chorych z zaawansowanymi objawami do samoleczenia suplementem. Nie wspominając już o przywołanym odwarstwieniu siatkówki, które jest stanem nagłym i wymaga natychmiastowej pomocy lekarskiej! – mówi prof. Szaflik.
Jak z tym walczyć?
Wspomniany okulista o fałszywych reklamach dowiedział się – o zgrozo – od jednego ze swoich pacjentów. Pacjent zapytał go, czy rzeczywiście preparat jest tak dobry, jak mówi o tym w reklamie… Jak się później okazało, niektórzy zostali uwiedzeni magicznym działaniem specyfiku i dokonali jego zakupu. Lekarz zgłosił tę sprawę do różnych organów – do Prokuratury, Policji, NASK, inspekcji farmaceutycznej czy Naczelnej Izby Lekarskiej. Ten sam problem dotknął również jego syna – prof. Jacka Szaflika – również okulisty. Reklam pojawia się coraz więcej…
– Aktualnie wykrywamy jakieś 50 reklam dziennie – podzielił się jakiś czas temu w rozmowie telefonicznej specjalista PR zaangażowany w sprawę, Kamil Więczkowski.
Redakcji MGR.FARM udało dowiedzieć się, iż za ostatnimi fałszywymi reklamami deepfake, wykorzystującymi wizerunek medyków, stoi prawdopodobnie jedna firma. Kamil Więczkowski zdradził, w jaki sposób działa. Po wypełnieniu formularza kontaktowego firma nawiązuje kontakt telefoniczny z klientem i namawia go na 2-3 miesięczną kurację preparatem. Często skutecznie – i co gorsza zwykle dają się na to nabrać osoby w podeszłym wieku. To szczególnie przykre, iż oszuści wykorzystują zaufanie seniorów do swoich lekarzy i ich brak wiedzy o możliwościach sztucznej inteligencji…
Niestety takie praktyki nie są ścigane z urzędu. Jak mówił Więczkowski, prokuratura umarza takie sprawy, ponieważ wizerunek lekarza nie jest bezpośrednio wykorzystywany do popełnienia przestępstwa – tylko do sprzedaży. W grze więc pozostają postępowania cywilne, które kosztują czas, nerwy i niemało pieniędzy… A zlokalizowanie przestępcy w świecie wirtualnym graniczy z cudem.
– Tego typu manipulacje godzą nie tylko w dobre imię lekarzy, ale również w zaufanie pacjentów – czytamy na stronie sejmu.
Historia lubi się powtarzać…
„Rzeczpospolita” opisywała niegdyś przypadek wykorzystania wizerunku dr. Michała Sutkowskiego, specjalisty chorób wewnętrznych i medycyny rodzinnej. W tej sprawie zawiadomienie do prokuratury – dotyczące fikcyjnych wywiadów i reklam innego preparatu – złożyli pełnomocnicy medyka oraz Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie, bo dotyczyła ona też innych lekarzy, m.in. prof. Michała Zembali.
– Obie sprawy zostały jednak umorzone ze względu na brak możliwości ustalenia sprawców. W sprawie z zawiadomienia dr. Sutkowskiego złożyliśmy zażalenie do sądu i oczekujemy, iż uchyli on decyzję prokuratury, nakazując jej ponownie zbadać sprawę – wyjaśnia jego pełnomocnik, adwokat Jan Dudzik z Sowisło Topolewski Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych.
Reklama bezprawnie wykorzystująca cudzy wizerunek stwarza niebezpieczeństwo dla konsumentów, którzy ryzykują własnymi pieniędzmi i zdrowiem – może dojść też do ewentualnego naruszenia ich zbiorowych interesów. W podobnych przypadkach można też mówić o popełnieniu przestępstwa z kodeksu karnego, który penalizuje przywłaszczenie tożsamości, czyli podszywanie się pod inną osobę. Działanie takie polega na bezprawnym posłużeniu się cudzym wizerunkiem w celu osiągnięcia korzyści majątkowej.
Nie załamujmy rąk!
Zarówno lekarz, jak i farmaceuta, to zawody zaufania publicznego – którym należy się szczególna ochrona w przypadku nadużyć rzutujących na adekwatny wizerunek zawodu. Tej jednak póki co polskie prawo nie gwarantuje. Nie zwalnia to jednak z reagowania na wszelkie fałszerstwa dotyczące reklam produktów odbieranych jako lecznicze.
W artykule poniżej opisujemy, jak zgłaszać fałszywą reklamę w mediach społecznościowych.
©MGR.FARM