Uzależnienie od alkoholu to nie kwestia charakteru, ale realna, postępująca choroba, która dotyka milionów osób – także tych, którzy na zewnątrz wydają się silni, utalentowani i spełnieni. Mika Urbaniak – artystka, córka jazzowych legend, wokalistka i pisarka – nie tylko przeszła własne piekło uzależnienia, ale dziś otwarcie mówi o swojej drodze ku trzeźwości i zdrowiu. Jej szczerość to głos nadziei dla tych, którzy dopiero zaczynają walkę.
Z danych opublikowanych w 2025 roku wynika, iż w Polsce ponad 1 milion osób zmaga się
z uzależnieniem od alkoholu. Kolejne 2-3 miliony nadużywają go w sposób ryzykowny. Codzienne picie deklaruje aż 8% dorosłych Polaków, a średnie roczne spożycie czystego alkoholu na osobę przekracza 10 litrów – to jeden z najwyższych wskaźników w Europie. Tylko w 2021 roku zarejestrowano ponad 14 tysięcy zgonów bezpośrednio związanych z alkoholem. W 2024 liczba zwolnień lekarskich wynikających z nadużywania alkoholu wzrosła aż o 45% w stosunku do roku poprzedniego.
Od dna do światła
„Nie trzeba pić codziennie, żeby być alkoholikiem. U mnie to były wzloty i upadki, ale zawsze kończyło się źle. W pewnym momencie praktycznie straciłam siebie” – mówi Mika Urbaniak w jednym z najnowszych wywiadów, których udziela z nadzieją, iż jej historia zainspiruje i pomoże osobom w kryzysie. Jej uzależnienie trwało latami. Choć na scenie była charyzmatyczna i kreatywna, prywatnie zmagała się z samotnością, lękiem i chorobą dwubiegunową.
Przełomowy moment przyszedł, gdy mama Miki – Urszula Dudziak – postawiła ultimatum –
albo podjęcie leczenia, albo wyprowadzka z domu. Wtedy Mika trafiła na oddział detoksykacyjny. „To było szpitalne łóżko, metalowa szafka. Żadnych udogodnień. Ale właśnie tam zaczęła się moja droga powrotna do życia” – wspomina.
Dlaczego wpadamy w uzależnienie?
Uzależnienie rzadko jest tylko efektem „złych decyzji”. To złożony mechanizm – emocjonalny, psychiczny i społeczny. W przypadku Miki Urbaniak to właśnie emocje, niewypowiedziane traumy i wewnętrzne napięcia przez lata pchały ją ku ucieczce w alkohol. „Piłam, bo nie umiałam inaczej wytrzymać emocji. Alkohol był lekiem – na samotność, na lęk, na chaos w głowie” – przyznaje w jednym z wywiadów.
Mika wychowywała się w dwóch światach – między Nowym Jorkiem a Warszawą, w cieniu wielkich artystów, ale też w cieniu własnych problemów. Choroba dwubiegunowa, niepewność tożsamościowa i ciągła potrzeba spełniania oczekiwań sprawiły, iż przez lata nie potrafiła odnaleźć równowagi. Alkohol stał się substytutem bliskości i „wygłuszaczem” tego, co bolało. „Uzależnienie często bierze się z braku – z pustki, którą próbujemy czymś wypełnić. Dla mnie to był alkohol. Dawał mi złudzenie spokoju, ale zawsze kończyło się źle” – mówi.
To, co Mika nazywa „chorobą duszy”, to dziś dobrze opisany mechanizm: wiele osób wpada
w uzależnienie, próbując poradzić sobie z nieprzepracowaną traumą z dzieciństwa, chorobą psychiczną, brakiem akceptacji lub zaburzonymi relacjami. Wrażliwość artystyczna, zamiast pomóc – często potęguje napięcia, jeżeli nie towarzyszy jej zdrowe wsparcie psychiczne. Dopiero dzięki terapii Mika zrozumiała, iż alkohol nie był źródłem problemu – był jego objawem. Leczenie pozwoliło jej zajrzeć głębiej i zająć się tym, co naprawdę bolało.
„Nie chodzi tylko o to, by przestać pić. Chodzi o to, żeby poznać siebie bez alkoholu. Nauczyć się być, czuć, kochać – na trzeźwo. Tego się nie da kupić ani wypić. Trzeba to przeżyć” – mówi dziś z pełną świadomością.
Jak wygląda leczenie uzależnienia?
Leczenie zaczyna się od detoksu – odtrucia organizmu pod opieką lekarzy. To trudny, fizycznie i psychicznie wymagający etap, często trwający od kilku do kilkunastu dni. Później przychodzi czas na terapię uzależnień, najlepiej wspartą przez spotkania grupowe (np. AA), farmakoterapię oraz indywidualne wsparcie psychologiczne. najważniejsze jest również zaangażowanie rodziny i bliskich.
„Chodziłam na spotkania codziennie. To było jak oddychanie – jedna godzina dziennie tylko dla mojego zdrowia. I codziennie powtarzałam: tylko dziś. Tylko dziś nie piję” – mówi Mika. istotną rolę w jej powrocie odegrał terapeuta uzależnień Robert Rutkowski, który pomógł jej zrozumieć, iż alkoholizm to nie słabość, ale choroba, którą trzeba traktować poważnie i systemowo.
Trzeźwość to nie kara – to prezent
„Zacznij od jednej decyzji. Potem działaj krok po kroku. Znajdź terapeutę. Idź na spotkanie. Mów bliskim, co czujesz – mówi Mika. „Trzeźwość to nie kara – to prezent. To dar, który dajesz sobie każdego dnia. Na początku wydaje się niemożliwa, jak coś, co odbiera radość, luz, pozory kontroli. Ale z czasem okazuje się największą wolnością – czystym umysłem, spokojem, lepszym snem, prawdziwymi relacjami. Trzeźwość daje przestrzeń, by czuć naprawdę, by być obecnym i budować życie, które ma sens”
Trzeźwienie to długofalowy proces, który wymaga zmiany nawyków, środowiska i często – całego stylu życia. Wiele osób potrzebuje równoczesnego leczenia psychiatrycznego – tak jak Mika, u której zdiagnozowano chorobę dwubiegunową. Terapia i trzeźwość pozwoliły jej nie tylko odzyskać siebie, ale też twórczo powrócić do muzyki.
Dziś Mika pracuje nad nowym albumem, który – jak zapowiada – będzie najbardziej osobistym i szczerym projektem w jej dorobku. „Piszę o tym, co przeżyłam – o bólu, wolności, kobiecości, miłości, o alkoholu też. Ta płyta to moje serce na dłoni. Już nie muszę nic udawać” – mówi.
Trzeźwe życie – nowy początek, nie koniec
Uzależnienie nie wybiera – może dotknąć każdego, niezależnie od wieku, wykształcenia czy statusu. Ale zawsze jest droga wyjścia. Mika Urbaniak udowadnia, iż choćby z najciemniejszego miejsca można wrócić – do siebie, do życia, do pasji. Trzeźwość to nie wyrzeczenie – to wybór miłości do siebie. To codzienna decyzja, która z czasem staje się największą siłą.
Jeśli czujesz, iż alkohol przejmuje nad tobą kontrolę – nie czekaj. Szukaj pomocy. Porozmawiaj z bliskimi. Zgłoś się na terapię. Pierwszy krok jest najtrudniejszy, ale każdy następny daje nadzieję. Nie jesteś sam – tysiące ludzi przeszło tę drogę i dziś żyje pełnią. „Nie ma bezpiecznej ilości alkoholu – ale zawsze jest bezpieczny moment, by powiedzieć: dość i zacząć od nowa” – podsumowuje artystka.