
W berlińskiej drogerii młoda kobieta stoi niezdecydowana przed małym terminalem obok półek z opaskami do spania i makijażem oczu. Rozgląda się dookoła, najwyraźniej nie chcąc, by ktokolwiek zobaczył, iż jej twarz jest fotografowana. Następnie naciska „OK”. Kilka sekund później pojawia się wynik: „skóra tłusta”. Towarzyszą temu zalecenia dotyczące produktów za ok. 25 euro — kremu przeciwsłonecznego, pielęgnacji twarzy i płynu oczyszczającego. Wszystko dostosowane do jej typu skóry, zgodnie z diagnozą urządzenia.
Scena wydaje się mało spektakularna, a jednak jest częścią zakrojonego na szeroką skalę projektu pilotażowego. Wraz z trzema start-upami sieć drogerii DM testuje nowe, wspierane przez sztuczną inteligencję usługi zdrowotne w kilku miastach. Testy skórne, badania siatkówki, a choćby analizy krwi. Analizy skóry w sklepie lub za pośrednictwem aplikacji są bezpłatne, ale za wszystkie inne testy trzeba zapłacić.
Oferta polaryzuje opinię publiczną. Czy istnieje zagrożenie „medycyny light” ze szkodą dla pacjentów i systemu opieki zdrowotnej, czego obawiają się w szczególności lekarze i farmaceuci? A może odciąży to gabinety lekarskie, poprawi opiekę i pomoże rozpoznać choroby na wczesnym etapie — jak obiecują dostawcy?
Dla Christopha Wernera, prezesa DM, emocje związane z projektem pilotażowym są przede wszystkim dowodem na to, jak przeciążony jest niemiecki system opieki zdrowotnej.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
— To dlatego ludzie wskazują teraz na potencjalne zagrożenia, zamiast dostrzegać możliwości. To partykularny interes, a nie odpowiedź na wyzwania w systemie opieki zdrowotnej — mówi. Debata na temat usług opieki zdrowotnej w aptekach „nie jest zaskakująca”.
Sieć drogerii wkracza na lukratywny rynek dzięki swojemu pilotażowemu projektowi. Według szacunków Niemieckiej Służby Medycznej Niemcy wydają ok. 2,4 mld euro rocznie na tzw. samodzielne usługi zdrowotne, czyli nieobjęte publicznym ubezpieczeniem. Obejmują one np. wczesne wykrywanie jaskry, ale także badania krwi pod kątem witamin, minerałów lub poziomu hormonów. Prywatni świadczeniodawcy czerpią korzyści z tego rosnącego segmentu, podobnie jak gabinety, które w przeciwnym razie podlegają presji budżetowej ze strony funduszy ubezpieczeń zdrowotnych.
DM nie oferuje tych usług samodzielnie, ale współpracuje ze start-upami Dermanostic, Skleo Health i Aware.
„Taki chwyt marketingowy nie ma nic wspólnego z dermatologią”
Jednym z klientów, którzy przetestowali już nowy program zdrowotny DM, jest Ralph von Kiedrowski. Werdykt prezesa Profesjonalnego Stowarzyszenia Niemieckich Dermatologów (BVDD) nie jest zbyt przychylny. — Aplikacja wypluła dla mnie wynik w bardzo krótkim czasie, zgodnie z obietnicą, ale diagnoza, sucha skóra, była całkowicie błędna — krytykuje. — Zamiast tego pojawiło się kilka rekomendacji produktów, które mogłem od razu dodać do koszyka. Taki chwyt marketingowy nie ma nic wspólnego z dermatologią.
Prezes BVDD pozostało bardziej krytyczny wobec badań telemedycznych reklamowanych przez Dermanostic. Sugerują one, iż poważne problemy skórne można zdiagnozować na podstawie zdjęć. — Ale zdjęcia często nie są wystarczające — ostrzega. — Każdy, kto ocenia widoczne znamiona tylko dzięki aplikacji, ryzykuje błędną diagnozą, a tym samym, w przypadku wątpliwości, zdrowiem pacjenta.
Taka procedura wyraźnie spada poniżej standardów medycyny dermatologicznej. Nie jest też jasne, gdzie pacjenci powinni się udać, jeżeli wymagane są dalsze wyjaśnienia medyczne.
— Nie odciąży to poczekalni, a wręcz przeciwnie, wywrze jeszcze większą presję na struktury opieki, jeżeli coraz więcej pacjentów z wynikami badań online wymagającymi wyjaśnienia będzie spieszyć do gabinetów — mówi von Kiedrowski. W związku z tym BVDD złożyło skargę do Niemieckiego Stowarzyszenia Medycznego na tę ofertę
„Medycyna cyfrowa wypełnia luki w opiece”
Z drugiej strony Dermanostic podkreśla, iż firma w żadnym wypadku nie sugeruje, „że same zdjęcia są wystarczające do rozstrzygającej oceny wszystkich chorób skóry”. Jeśli diagnoza nie może być jednoznacznie postawiona cyfrowo, co ma miejsce w ok. 10 proc. przypadków, pacjenci są kierowani do lokalnego lekarza. Cyfrowy pierwszy kontakt nie jest substytutem, ale raczej „otwiera drzwi do szybkiego dalszego leczenia” w ramach regularnej opieki.
Model ten jest wspierany przez firmę ubezpieczeniową BIG direkt gesund, która oferuje już usługi Dermanostic swoim klientom. — W Niemczech pacjenci czekają średnio ponad pięć tygodni na wizytę u dermatologa. To długi czas, który może być stresujący i ryzykowny, zwłaszcza w przypadku ostrych dolegliwości — mówi Stefan Oschinski, dyrektor do spraw zarządzania opieką. — Dzięki Dermanostic nasi ubezpieczeni otrzymują specjalistyczną diagnozę w ciągu 24 godzin. Dla nas jest to przykład tego, jak medycyna cyfrowa wypełnia luki w opiece i spełnia najwyższe standardy jakości.

Automat do analizy skóry w drogerii DMDie Welt
Jednak inne stowarzyszenia medyczne, farmaceuci i organizacje ochrony konsumentów również wyrażają obawy dotyczące usług opieki zdrowotnej w drogeriach. Np. Stowarzyszenie Okulistów krytykuje brak standardów w korzystaniu ze sztucznej inteligencji, podczas gdy rzecznicy konsumentów ostrzegają przed zagrożeniami dla ochrony danych i rosnącą komercjalizacją.
„Firma detaliczna ma interesy finansowe”, dlatego sceptycyzm jest wymagany, co podkreśla np. Centrum Doradztwa Konsumenckiego Nadrenii-Palatynatu. Ponadto istnieje „zdecydowane ryzyko związane z ochroną danych ze względu na gromadzenie wrażliwych danych zdrowotnych”.
Prezes DM broni się przed takimi oskarżeniami. — Nie chodzi o to, by wciskać produkty na rynek — mówi. Zalecenia są wydawane tylko w przypadku prostych testów skórnych, takich jak pytanie o adekwatny współczynnik ochrony przeciwsłonecznej, ale nie w przypadku ustaleń medycznych. — jeżeli chodzi o dziedzinę medyczną, z badaniem pieprzyków, zaczerwienień lub wysypek, pomijamy ją — podkreśla Werner.
Pomimo oporu, wierzy on, iż dalsza ekspansja działalności DM jest możliwa: — Od początku naszego testu otrzymaliśmy wiele zapytań od firm, które chcą z nami współpracować. I to nas zachęca. To znak, iż ludzie nam ufają — mówi. — Przewrażliwienie, z jakim zareagowała ta grupa zawodowa, pokazuje nam, iż istnieje ogromny potencjał.
Dopiero okaże się, czy koncepcja ta rzeczywiście przyjmie się wśród klientów sieci drogerii. W DM w Berlinie młoda kobieta przed terminalem do analizy skóry jest zirytowana. Wynik testu „skóra tłusta” jest niezrozumiały. W końcu ma potwierdzony medycznie trądzik i skórę mieszaną. Dlatego wolałaby nie stosować się do zaleceń sztucznej inteligencji dotyczących produktów.