Szef francuskiego banku centralnego François Villeroy de Galhau zapewnił we wtorek, iż kraj może sobie poradzić z wysokim długiem publicznym, podkreślił jednak, iż zwłoka sprawi, iż będzie to trudniejsze. Przekonywał, iż potrzebne są kompromisy polityczne.
– Nasi sąsiedzi zdołali to zrobić – powiedział Villeroy w radiu France Inter, wymieniając m.in. Włochy i Niemcy. Ocenił, iż Francja „może” i „musi” naprawić finanse publiczne oraz iż ma środki do tego, by „uregulować problem”. – Jednak potrzebne są kompromisy i zakończenie kłótni politycznych – powiedział szef banku, który zasiada także w radzie Europejskiego Banku Centralnego.
Villeroy w wywiadzie dla wtorkowego dziennika „Le Parisien” przekonywał również, iż nie można dłużej zwlekać z naprawą finansów publicznych, i podkreślał, iż deficyt budżetowy Francji jest największy w strefie euro. Przekonywał, iż niezbędne są cięcia wydatków i kontrolowanie wzrostu wydatków publicznych, bo francuski model socjalny, choć nie odbiega znacząco od tego w krajach sąsiednich, kosztuje kraj około 9 proc. PKB więcej.
Przekonywał też, iż inne wskaźniki gospodarcze są dobre: w bieżącym roku inflacja spadnie do 1 proc., a wzrost gospodarczy sięgnie 0,7 proc. PKB.
Dług publiczny Francji wynosi w tej chwili 115 proc. PKB, co plasuje ją na trzecim miejscu wśród najbardziej zadłużonych państw strefy euro, za Grecją i Włochami. Do narastania długu przyczyniły się m.in. kolejne kryzysy w ostatnich dekadach – finansowy i związany z pandemią Covid-19. (PAP)