Czy młodzi ludzie chcą dziś biegać? Jak wygląda studencka potrzeba integracji w sportowym duchu i co stoi za dynamicznym rozwojem jednej z najświeższych inicjatyw biegowych w Warszawie? O powstaniu Studenckiego Coffee Run’u, potrzebach młodych biegaczy i kulturze biegania rozmawiam z Anielą Gęsicką, założycielką projektu.
Aniela Gęsicka jest założycielką Studenckiego Coffee Run’u w Warszawie. Przez 10 lat wyczynowo grała w badmintona, była w czołowej dziesiątce w Polsce. Od roku trenuje triathlon, od zawsze miała misję promowania sportu. W wieku 16 lat tworzyła projekt o aktywności fizycznej w ramach „Zwolnionych z Teorii”. Studencki Coffee Run jest dla niej naturalną kontynuacją tej pasji.
Jako iż jesteś założycielką Studenckiego Coffee Run’u, powiedz proszę, skąd wziął się pomysł stworzenia takiej inicjatywy? Jak to się zaczęło i kto finalnie za nią stoi?
Zaczęło się od tego, iż chodziłam na różne treningi w Warszawie, między innymi Adidasa i innych klubów biegowych, i wszędzie widziałam głównie osoby około trzydziestki albo starsze. Kiedy odwiedziłam koleżankę na Erasmusie w Rzymie, poszłyśmy na aperitivo run i spotkałam tam mnóstwo studentów. Wtedy pomyślałam, iż to super, iż można biegać w gronie swoich rówieśników i właśnie tego brakowało mi w Warszawie. Jednocześnie nie chciałam, żeby były to tylko spotkania towarzyskie – chciałam połączyć integrację z prawdziwym treningiem.
Wysłałam więc pomysł do AZS-u na mojej uczelni. Sekcja biegowa się zgodziła i pierwszy trening powstał tylko dla studentów WUM-u. Gdy zaczęłam opowiadać o tej inicjatywie znajomym, wszyscy chcieli przyjść, więc następny trening był otwarty również dla osób z innych uczelni. Potem odezwałam się do AZS Warszawa o patronat, żeby dotrzeć do szerszej grupy odbiorców – i tak się zaczęło.

Jak wyglądają Wasze treningi dzisiaj? Ile macie grup, trenerów i jak dzielicie poziomy?
Mamy sześciu trenerów, a na każdym treningu obecnych jest co najmniej czterech. Dzielimy uczestników na cztery grupy. Pierwsza to „Beginners”, czyli marszobieg idealny dla osób początkujących lub wracających po kontuzji. Druga to „Easy” – około 5 kilometrów w tempie 6:30/km. Trzecia to „Medium” – 8 kilometrów, czasami w formie interwałów, tempo około 5:45–6:00/km. Czwarta grupa to „Pro”, najmniej liczna, ale stała. Biegają około 10 kilometrów w tempie 5:30/km, a przy interwałach między 5:00 a 5:30/km.
Powiedziałaś wcześniej, iż inspiracją był włoski aperitivo run, ale tam brakowało treningowego podejścia. Czy Wasza grupa rzeczywiście trenuje, a nie tylko spotyka się towarzysko?
Myślę, iż jest pół na pół. Część osób przychodzi trenować, bo szuka wsparcia, struktury i grupy. Ale wielu przychodzi też po to, by spotkać ludzi, wypić kawę i dopiero później wkręca się w bieganie. Cieszy mnie, iż wiele osób zaczynało od „kawy”, a dziś robią postępy, stopniowo zmieniają grupy na szybsze i mówią mi, iż nie wiedzieli, iż bieganie może być fajne. Atmosfera u nas sprzyja temu, żeby zacząć biegać, a przy okazji integrować się, bez względu na poziom zaawansowania biegowego.
Warszawa ma ogromny wysyp grup biegowych. Czy czujecie konkurencję?
Patrząc na frekwencję w innych grupach, czasem zazdroszczę ich założycielom, bo u nas nie zawsze jest aż tyle osób. Ale mamy inną charakterystykę: jesteśmy stricte studenccy (chociaż wszyscy są mile widziani), skupiamy się na treningu i dzieleniu na poziomy. Przed sesją wiele osób znika, bo po prostu muszą się uczyć. Myślę, iż przez to trudno mówić o konkurencji. Funkcjonujemy trochę w innym świecie.
Czy planujecie rozwijać inicjatywę o obozy, przygotowania pod konkretne biegi albo wyjazdy na zawody?
Tak, cały czas o tym myślimy. Mamy też wykładowców z różnych uczelni, którzy chętnie pomogliby nam prowadzić obozy. Dzięki patronatowi AZS moglibyśmy korzystać z ich ośrodków. W planach są cykle przygotowujące pod zawody, które naturalnie wynikają z kalendarza startów (zarówno masowych, jak i akademickich) naszych trenerów. Niedawno ruszyliśmy z treningami w tygodniu, żeby dawać większy wybór naszym członkom. Cały czas się rozwijamy i myślimy nad nowymi akcjami.
Chcielibyście, żeby Studencki Coffee Run był miejscem pełnego treningu biegacza?
To byłoby trudne. Wszyscy studiujemy dziennie i logistycznie nie jesteśmy w stanie prowadzić tylu jednostek, ile wymaga profesjonalny trening. Ale chcemy dawać możliwość dopasowania się. Żeby ktoś mógł wejść na Instagrama albo Stravę i powiedzieć: „O! Dzisiaj fajny trening, pójdę, bo nie chce mi się samemu.” Chcemy być realnym wsparciem, a nie zamiennikiem pełnego planu.
Jak komunikujecie się z uczestnikami?
Przede wszystkim przez nasze profile na Instagramie, Stravie i stronę internetową – to tam publikujemy informacje o wszystkich wydarzeniach i formularze do zapisów (są one bardzo ważne, żebyśmy wiedzieli, na ile osób musimy się przygotować). Mamy też grupę na WhatsAppie, jest ona bardziej codzienna – przypominamy tam o zapisach i szczegółach treningów. Zdarza się również, iż ktoś sam idzie biegać i zaprasza innych do wspólnego treningu, co zawsze bardzo nas cieszy.
Dlaczego studenci najczęściej do Was dołączają? Co jest dla nich najważniejsze?
Myślę, iż przede wszystkim atmosfera. Jesteśmy otwarci i każdy znajdzie tu swoje miejsce, niezależnie od poziomu. Dla wielu studentów z innych miast udział w grupie to sposób na poznanie ludzi. Po treningu mogą wypić kawę, porozmawiać i poczuć się częścią społeczności.
Jakie są dziś największe potrzeby Studenckiego Coffee Runu jako młodej, studenckiej organizacji non profit?

Na pewno brakuje nam wsparcia bardziej doświadczonych osób, które uwierzyłyby w nasz projekt. Robimy wszystko intuicyjnie, po studencku, jak nam się wydaje. Jedną z naszych największych potrzeb jest stałe miejsce do treningów wewnątrz. Możemy spotykać się na wspólne bieganie po mieście, ale kiedy w grę wchodzi praca nad techniką, mobilnością, stabilizacją czy siłą – nie mamy dostępu do sali sportowej ani innej przestrzeni, która gwarantowałaby nam spokój i ciągłość działania. Drugim wyzwaniem jest brak podstawowego sprzętu do treningów technicznych i rozgrzewek. Drabinki, gumy oporowe, płotki, maty i rollery – to stosunkowo proste rzeczy, które jednak robią ogromną różnicę w jakości treningu. Jako organizacja non profit nie mamy budżetu na regularne doposażanie, a jednocześnie coraz więcej osób chce trenować świadomie. Bez sprzętu i miejsca trudno nam wejść na wyższy poziom.
Czy widzicie się w większych projektach sportowych, na przykład akademickich mistrzostwach albo przy organizacji wydarzeń?
Tak. Bardzo chcemy angażować się w różne inicjatywy, szczególnie te akademickie. Cały czas działamy z AZS, ale też myślimy o WOŚP, bo uczelnie mają swoje sztaby. jeżeli chodzi o wystawianie zawodników, to marzenie, ale do tego jeszcze długa droga. Wielu naszych biegaczy startuje aktualnie w barwach klubów, w których już trenują.
Jako liderka, jak odbierasz swoją rolę? Czy czujesz presję?
Dla mnie to duża odpowiedzialność i stres. Jestem perfekcjonistką, więc martwię się, czy przyjdzie wystarczająco dużo osób, czy dograliśmy wszystko z kawiarniami, które nas przyjmują. Jednocześnie daje mi to ogromną satysfakcję. Widzę, iż ludzie wracają, iż piszą do mnie, gdy nie mogą być na treningu. Najbardziej cieszy mnie, iż zaczynają biegać coraz lepiej i są z tego powodu szczęśliwi. Widać, jak ruch poprawia im humor.
Jak oceniasz popularność biegania wśród studentów?
Myślę, iż popularność biegania rośnie w całej Polsce, także wśród studentów. Grupy biegowe dają poczucie społeczności, a to dla młodych jest ważne. Wydaje mi się, iż po prostu ruch staje się coraz bardziej modny i doceniany.
W Waszym teamie macie bardzo młodych trenerów. Czy ktoś Was wspiera merytorycznie, czy bazujecie na własnej wiedzy?
Sami układamy treningi i pomagamy ludziom, bazując na naszej wiedzy, ale prawie każdy z nas trenuje pod okiem profesjonalnych trenerów. Dwoje z nas trenuje triathlon, inni bieganie. Cały czas zdobywamy wiedzę od naszych trenerów i przekładamy ją na prowadzenie grup.
Na Waszej stronie jest logotyp adidas Runners. Jak wygląda Wasza współpraca?
W sierpniu robiliśmy wspólne niedzielne long runy. Dostaliśmy też informację, iż jeżeli będziemy potrzebować bazy treningowej zimą, możemy korzystać ze Sportbase, jeżeli nie mają wtedy swoich eventów. To z ich strony bardzo miłe i pomocne. Już raz skorzystaliśmy z tej możliwości i jesteśmy za nią bardzo wdzięczni.

Czy chciałbyś dodać coś jeszcze od siebie odnośnie biegania i społeczności?
Chciałabym, żeby biegacze w Polsce bardziej się wspierali. Często widzę hejt wobec osób początkujących. Ludzie śmieją się, iż ktoś ma złe buty, złe ubranie czy złą technikę biegu. Oczywiście nie wszystkie buty są dobre do biegania i nie na każde tempo, początkujący często nie mają też idealnej techniki, ale skąd mają wiedzieć, jak zacząć? My też się tego wszystkiego uczyliśmy. Wolałabym, żebyśmy byli społecznością, która wspiera i pomaga, a nie ocenia.
Czy we Włoszech widziałaś ten sam problem?
Nie. Tam atmosfera była zawsze przyjazna, a ludzie byli ubrani bardzo różnie. Wyglądało to tak, jakby wszyscy cieszyli się tym, iż mogą razem biegać. Chciałabym, żeby u nas też tak było.
Dziękuję za rozmowę.
Jak znaleźć Studencki Coffee Run?:
Link do Instagrama:
Link do strony internetowej: https://studenckicoffeerun.pl/
Link do Stravy: https://strava.app.link/IH5l68h9YYb








