Masz już jakiegoś kawalera? Kiedy ślub? Myślicie o dziecku? Ja w Twoim wieku już dom stawiałem, a wy, kiedy mieszkanie kupujecie? Bo lata lecą. Ile w tej swojej pracy zarabiasz? To pytania, które mogą zepsuć dobrze zapowiadającą się świąteczną atmosferę.
Niczym przesłuchanie Służby Bezpieczeństwa
Słów i komentarzy, które padły przy wigilijnym stole, wiele osób nie zapomina przez lata.
— Jak długi czas byłam singielką, to wszystkie dziadki i ciotki pytały, gdzie chłopak. Miałam takie wrażenie, iż byłam u starszyzny na przesłuchaniu, jak na SB — opowiada 36-letnia Ania. — Kolejna rzecz to waga, czemu tyle schudłam albo czemu tyle przytyłam — dodaje.
Nieprzyjemnej sytuacji podczas świątecznej kolacji doświadczył także 31-letni Rafał. Był to szczególnie stresujący dzień, bo na Wigilii pierwszy raz pojawili się teściowie jego siostry, więc była presja, aby wszystko było w jak najlepszym porządku. W stresujących sytuacjach Rafał nieco się jąka. Tak było i też tym razem. Nie spodziewał się, iż ciężkie dzieła wytoczy jego ciotka.
— Podczas rozmowy poleciła mi, według niej, dobrą klinikę dla osób, które się jąkają — wspomina.
Nie pozostał jej dłużny. — W odpowiedzi powiedziałem, iż świetnie i na pewno skorzystam, a jej mogę wskazać dobre spotkania AA. Chwilę wcześniej „pomocna” ciotka postawiła na stół litr wódki. Tego wieczoru więcej się już do mnie nie odzywała — opowiada Rafał.
Czasami też rzucony luźno komentarz może bardzo zranić. — Rok temu brat powiedział, iż święta nie są nikomu potrzebne i dla niego mogłoby ich nie być. A ojciec się z nim zgodził. Było mi przykro, bo z mamą i siostrą chcieliśmy zbudować świąteczny nastrój dodatkami w domu — wspomina 31-latek.
Irytujące mogą być też pytania o kwestie żywieniowe. — Nie jem mięsa przeszło dziesięć lat, w tym ryb. Jednak zawsze przy świątecznym stole z ust babci pada: „Co ty karpia nie jesz? Oj zjesz, zjesz”. Nie jem, ale rok w rok jest ten sam temat. To już staje się naszą tradycją, można grać w świąteczne bingo! — śmieje się 24-letni Damian.
Nie chcemy rozmawiać o chorobach, polityce i drożyźnie
Według badania na zlecenie Babble*, aż 60 proc. ankietowanych obawia się niektórych tematów przy wigilijnym stole.
Dotykają nas nie tylko tematy osobiste. Inne badanie z 2023 r. pokazuje, że najwięcej Polaków nie chce rozmawiać o chorobach i dolegliwościach (43 proc.), polityce, sytuacji w kraju i na świecie (41 proc.) oraz o kryzysie gospodarczym, inflacji i cenach (35 proc.) — wynika z badania Agencji Noise PR i SW Research.
Z kolei badani najbardziej chcieliby porozmawiać z bliskimi o hobby, pasjach i zainteresowaniach (81 proc.) oraz podróżach (75 proc.). Dla 71 proc. ankietowanych przyjemnym tematem rozmów jest gotowanie, potrawy i przepisy.
Aż połowa badanych nie ma problemu z poruszaniem osobistych tematów, jak ślub, posiadanie dziecka czy zakup mieszkania (wzrost o 5 pkt proc. wzlędem badania z poprzedniego roku). Jednak nietaktowne zdanie osobistego pytania, może gwałtownie zepsuć atmosferę, a niewłaściwe tematy zamienić z pozoru zwykłe świąteczne spotkanie w koszmar.
Strach przed TYMI pytaniami
— Często już późnią jesienią pojawia się w ludziach strach przed tym, jakie tym razem padną pytania przy świątecznym stole. I co trzeba będzie odpowiedzieć wujkowi, który przekroczył nasze granice, zadając niefortunne pytanie, czy komentując jakoś niewybrednie. To spory problem — mówi w rozmowie z Onetem psycholożka i psychoterapeutka Katarzyna Kucewicz.
Podkreśla, iż na pewno nie powinno się zadawać pytań, które naruszają intymną strefę osoby pytanej. — Są tematy bardzo osobiste, na przykład związane z prokreacją, dotyczące życia prywatnego, czy wyglądu. Też tematy, które otwierają czyjeś rany — zwolnienie z pracy, rozstanie, czy rozwód. To są wątki, które mogą komuś popsuć nastrój, wywołać dyskomfort. Kulturalnie jest o nie nie dopytywać, chyba iż dostaniemy jasny sygnał, iż wolno — przekonuje.
— Dużo lepiej zamienić je na tematy, które nie będą nikomu sprawiały bólu czy rozgrzebywały ran — zachęca. — Czasami jest tak, iż relacja w rodzinie jest na tyle głęboka, ciepła i życzliwa, iż ktoś sam zaczyna wątek i opowiada o swoich trudnościach, kłopotach z utrzymaniem wagi, czy bezpłodnością. Wówczas nie ma niczego złego w pogłębianiu tematu, zadawaniu (taktownych) pytań.
Przy świątecznym stole, tak jak w życiu codziennym, trzeba jasno stawiać granice. Dla wielu nie będzie to łatwe, bo może pojawić się obawa, iż nasza reakcja wpłynie negatywnie na świąteczną atmosferę. Jednak należy pamiętać, że nasze samopoczucie jest równie ważne, jak samopoczucie pozostałych biesiadników, więc jak nas czyjeś słowa poranią do żywego dobrze by było postawić granicę. Tylko w jaki sposób?
— radzi Katarzyna Kucewicz.
— Dobrze jest zrobić to z uśmiechem, czasami w żartobliwy sposób, wciąż jednak optując za swoim stanowiskiem. Na pewno nie warto wdawać się w dyskusję, tłumaczenia, czy zacząć odpowiadać pod presją. Nade wszystko ważna jest nasza postawa — zachowanie dobrego humor i spokój. Części osób pomaga przygotowanie sobie wcześniej formułek — odpowiedzi na nieempatyczne pytania cioci Krysi, które wiadomo, iż pojawiają się co roku.
Katarzyna Kucewicz nie poleca też zamiatania sprawy pod dywan, jeżeli rzeczywiście jakiś temat nas szczególnie dotknie, to warto go sobie później wyjaśnić. — o ile ktoś przesadził i nas zranił jakimś pytaniem, czy komentarzem, dobrze jest wrócić do tematu po świętach. Nie atakować, tylko wyjaśnić jej, jak my się czuliśmy z takimi słowami. Myślę, iż warto nazywać wprost sytuacje, w których czujemy się źle potraktowani, nie ma co puszczać mimo uszu, natomiast nie zawsze trzeba to od razu załatwić podczas Wigilii, czasem najlepiej jest poczekać, ochłonąć, ułożyć sobie w głowie to, co chcemy i jak chcemy powiedzieć. Reagowanie natychmiastowe bywa w porządku (tak czy siak to forma obrony), ale czasami ludzie mówią, iż popsuli sobie tym całe święta, a nadawca i tak kilka zrozumiał tylko się wykłócał i zrzucał winę na naszą rzekomą nadwrażliwość — stwierdza.
— To też jest o stawianiu granic. To kwestia pokazania bliskim, iż do nas nie wolno w dany sposób mówić, iż my nie jesteśmy otwarci na tak intymne wątki w rozmowach. Czasami są ludzie wyczuwający instynktownie, gdzie przebiegają nasze granice, ale większości niestety trzeba je pokazywać, żeby się nauczyli jak działamy — dodaje.
Polityka tematem tabu?
Już się utarło, iż do tematów tabu przy świątecznym stole zapisujemy od razu politykę. W ostatnich latach polaryzacja ma się na tyle dobrze, iż ciężko jest znaleźć dom, gdzie tematy polityczne nie budzą emocji. Jednak nie oznacza to, iż mamy z tego rezygnować.
— Na wszystkie tematy można rozmawiać pod warunkiem, iż potrafimy zachować kulturę wypowiedzi i przyjąć z szacunkiem to, iż ktoś może mieć kompletnie inne zdanie od nas. o ile potrafimy wytrzymać to napięcie wynikające z faktu, iż ktoś będzie mówił rzeczy, które my uważamy za irracjonalne i nie da się przekonać choćby solidnymi argumentami. Polecam wyzbyć się potrzeby zmieniania komuś poglądów, życia czy systemu wartości w Wigilię. Gdy się jej pozbędziemy, to tak naprawdę każdy temat jesteśmy w stanie poruszyć. Też tematy polityczne, choćby gdy przynależymy do dwóch skrajnych opcji — stwierdza Katarzyna Kucewicz.
— dodaje.
O czym możemy swobodnie rozmawiać?
— Co do zasady, wszystkie tematy są w porządku, też prywatne, kiedy osoba sama je poruszy na własny temat. o ile krewny zaczyna nam opowiadać np. o redukcji masy ciała, operacji plastycznej uszu, czy leczeniu bezpłodności, to w porządku, bo sama zaczął i poczuł, iż chce się tym podzielić — stwierdza ekspertka.
— Oczywiście rozmowy dotyczące rzeczy przyjemnych, ciekawostek czy tematów bardziej globalnych to dobry trop. Myślę, iż w ogóle rozmowa o historii rodziny, o tradycjach danego domu, wspominanie anegdotek z dawnych czasów, to są bardzo scalające tematy, których na co dzień nie poruszamy, a przecież one właśnie budują naszą tożsamość, czyli świadomość tego, kim jesteśmy i jakie koleje losu wpłynęły na całą naszą rodzinę. I właśnie święta to super czas do tego, żeby zanurzyć się w swoją historię rodową, bo każda rodzina ma przecież swoje unikatowe doświadczenia — czy wojenne, czy powojenne, a czasem i zna losy wcześniejszych pokoleń, które nierzadko rzutują na to, kim jesteśmy, czym się zajmujemy. I choćby o ile to jest powtarzane po raz setny, to dobrze jest do tego wracać, zwłaszcza kiedy już części członków rodziny z nami nie ma. Myślę, iż to są tematy najlepsze, bo spajają członków. Dać nam poczucie przynależności przy stole wigilijnym, a nie osamotnienia — podkreśla Katarzyna Kucewicz.
Cisza
Przy wieczerzy wigilijnej możemy wyobrazić sobie jeszcze jeden scenariusz — ciszę. Gdy zasiadamy do suto zastawionego stołu, wymienimy się spostrzeżeniami, iż barszcz jest dobrze doprawiony i szkoda, iż nie ma śniegu…i nagle orientujemy się, iż dalej brakuje nam wspólnych tematów.
— radzi Katarzyna Kucewicz.
— Czasami właśnie święta to jest taki magiczny czas, gdzie się choćby ten małomówny wujek zaczyna nagle odzywać. I to jest kwestia po prostu poruszania dobrych tematów i tworzenia atmosfery wzajemnej życzliwości, wsparcia i ciepła. Mam takie poczucie, iż wspominanie i odnoszenie się do tradycji naszego rodu to takie tematy, które sprawiają, iż każdy ma coś do powiedzenia. Bo nie każdy musi znać się na polityce, ekonomii czy orientować w konflikcie na linii Rosja-Ukraina. Takie tematy mogą wykluczyć część rodziny z dyskusji, a ja optuję, by w Wigilię włączać wszystkich do rozmowy. Ludzie mają różne zawody, doświadczenia, wiek, dlatego warto starać się, żeby tematy były polem do manewru dla wszystkich, a nie tylko dla grupy rozmówców. Jak zaczniemy rozmawiać np. o Taylor Swift, no to babcia z wujkiem mogą poczuć się wykluczeni. Dobrze jest zadbać o uniwersalność tematu — zaznacza.
Jak dobrze złożyć życzenia
Kwestią, która może budzić pewne zakłopotanie i być powodem nieprzyjemnych sytuacji, to składanie życzeń. Tu bez zaskoczeń, najlepsze życzenia to te szczere, prawdziwe i od serca.
— „Wszystkiego najlepszego” to nie jest życzenie spersonalizowane. o ile życzę komuś, żeby marzenia, o których mówił się spełniły, czy to, co żegna, pożegnał już na zawsze, to daje informację, iż go słucham i zapamiętuję, co mówi. Życzenia mają moc wtedy, kiedy dedykujemy je komuś w odpowiedzi na jego potrzeby, a nie na to, co nam się wydaje, iż dana osoba potrzebuje. Mogę życzyć mojej kuzynce, żeby sobie znalazła męża, bo mi się wydaje, iż to jest takie ważne w życiu, natomiast to jest o mnie, a nie o niej. Unikałabym życzeń, które są naszą projekcją tego, czego ktoś by chciał. I raczej skupiłabym się na tym, żeby w życzeniach ująć całą moją sympatię do tego członka rodziny i dać mu do zrozumienia, iż widzę go i słyszę co mówi. Takie życzenia zostają w ludziach na długo — podsumowuje.
*Sondaż przeprowadzony na zlecenie Babble, w którym udział wzięło 1000 Polaków powyżej 18. roku życia w dniach 3-5 grudnia 2019 r., przeprowadzony przez agencję badawczą SW Research