Sen-mara / gruszka

publixo.com 1 miesiąc temu

- Pij tego drinka szybciej, bo sama sobie nie będę przecież dolewała! - Aśka podniosła głos - Gadasz i gadasz jak nakręcona, a szkło pełne. Miałyśmy się upić, to znaczy zrobić format, uporządkować dane, wyczyścić pamięć niezręczną i dręczącą...!
- Oj, nie ciskaj się. Wiesz, iż tak naprawdę nie lubię być na ostrym rauszu, bo nie lubię tracić kontroli, to mnie stresuje. - W głosie Jolki wybrzmiała nuta pretensji.
- To ciebie odstresuje! - Aśka podniosła szklankę i stuknęła o szklankę Jolki. - Per la salute!
Jolka umiała dobrze bawić się na trzeźwo. Po pijaku miała wrażenie, iż jej artykulacja spowalnia i każdy to zauważa. Spinała się więc i koncentrowała na doborze słów, na ich prawidłowej wymowie i na twarzach współtowarzyszy, chcąc upewnić się, czy nikt drwiąco nie uśmiecha się, albo czy nie spogląda na nią z politowaniem.
- Jolka, miałaś mi opowiedzieć sen, który tak cię zdenerwował, wariatko ty moja. Ryczałaś w słuchawkę, więc... lets go!
- Daj spokój... Na siebie się wściekłam, bo to był sen programowany, a ja w nim poległam i wymsknął się spod kontroli.
- Że co? - Aśka siorbnęła porządny haust Ginu z tonikiem, wytrzeszczając niebieskie gały.
- Noo... Wiesz, po tamtych koszmarach, w których eks wpadał do domu i ganiał mnie z nożem wokół stołu, a ja nie mogłam wydobyć z siebie krzyku, Tomek, ten kumpel psycholog, doradził mi, abym spróbowała programowania snów. Znaczy, iż powinnam sobie wyobrażać przebieg kolejnego koszmaru w taki sposób, iż nie jestem w nim bezradna i przerażona, iż działam, iż udaje mi się zapanować nad sytuacją i nad agresją eks. Że to eks ma w tym śnie panicznie bać się
- Uu, kochana, ty mnie zapoznaj z tym psychologiem, bo lubię takich odjechanych wariatów. Programować sny? Bez kitu! Odjechany zdrowo!
- Nie śmiej się, głupolko. To działa, serio. Tylko trochę mi nie wyszło. Programowałam sobie ten sen tak:
Eks wpada do domu jak zawsze - jak burza! Wścieka się, dogryza mi. Wtedy ja przechodzę z pokoju do kuchni, a przy tym stole, wokół którego mnie ganiał poprzednio z nożem, siedzą moi koledzy z pracy i rozpracowują flakon czystej. Eks galopem za mną i... zaskoczenie - zamyka gębę i wgapia się w chłopaków. Jest niespokojny, przestraszony. Oni patrzą na niego beznamiętnie, wstają i kierują się w jego stronę, przybrawszy postawę `pachispuchli`. No i wtedy eks rusza do ucieczki i tylko pięty widać.
- Masz ty wyobraźnię, kobieto! - zaświergotała Aśka, coraz weselsza po kolejnych łykach. - No i co ci nie wyszło z tego genialnego scenariusza?
- W tym śnie eks zjawił się, szalał jak psychol. Przemieściłam się do kuchni... a tam nikogo! Ja, eks i ten pieprzony stół na środku! Były wysunął krzesło i usiadł, warcząc na mnie i patrząc z nienawiścią. Zaczął pluć tym swoim jadem pt.: `Zobaczysz, załatwię cię, wylądujesz w psychiatryku...` I w tym momencie przełamałam bierność! Podeszłam do niego spokojnie i bez słowa przywaliłam mu lewym sierpowym w szczękę.
- Ty, kruszyno? - zaśmiała się. - Już widzę, jak go masakrujesz! I co dalej?
- Dalej, to wszystko odjechało na maksa od scenariusza. Po ciosie, eks zbladł, z twarzy odpłynęła agresja, a jej miejsce zajęło niedowierzanie i strach. Zaczął osuwać się z krzesła i... porażka! Spanikowałam, iż `zabiłam go, Boże, zabiłam!` i zaczęłam reanimować. A spłakałam się...! Po przebudzeniu miałam łzy choćby w uszach!
- No to gratuluję, pani programistko empatyczna! On by cię zabił, a ty, już jako duch byś go na pogrzebie pocieszała. - Alkohol zrobił swoje i Aśce rzeczywistość i sny zaczęły się zlewać w jedno.
- Aśka, ale zanim cię zamroczy na dobre, posłuchaj, jeszcze jeden sen miałam... Wchodzę w tym śnie do domu, zmęczona po pracy, a w salonie na sofie siedzi eks, a na fotelu ta jego lola. Eks, bez `dzień dobry`, ani `pocałuj mnie w...`, oznajmia, iż zamierzają tu spędzić święta i mam im udostępnić któryś z pokoi. Podeszłam do kobity, podałam rękę, `Jola jestem` i poprosiłam ją, aby pozwoliła za mną. Pokolebała się posłusznie do łazienki, gdzie ją poprowadziłam. gwałtownie i stanowczo wręczyłam jej wiadro i środki czystości, i powiedziałam, iż dobrze się składa, iż przyjechali tak wcześnie, bo dopiero zaczynam porządki przedświąteczne, iż pomoc się przyda i iż ona ma zacząć od łazienki...

Jolka spojrzała na Aśkę, która nagle wybełkotała:
- Leć po wiadro, bo chyba zaczynam proces czyszczenia dysku, a do klopa nie dolecę...




___________
* Luty 2019

Idź do oryginalnego materiału