Justyna, pracuje w handlu, udar w wieku 37 lat
Wychodzi ze spotkania z klientką. Jest w obcym mieście, w delegacji. Robi jej się bardzo duszno. Za duszno choćby jak na upalny czerwiec. Do tego kręci jej się w głowie.
Ledwo dociera do auta. Pierwsza przerażająca myśl: a może pękła mi torbiel szyszynki?
Wybiera 112. Za chwilę paraliż ręki. Dotyka jej, szczypie. Nic nie czuje.
Boi się, iż udławi się własnym językiem.
Boi się, iż to, co się z nią dzieje, już nie minie.
Boi się, iż znalazła się w pułapce, z której nie ma wyjścia.
Głos po drugiej stronie słuchawki albo ją zbywa, albo uspokaja: "to na pewno tylko migrena". Chwilę później czuje jakby całe jej ciało było sparaliżowane. I nie może wyrzucić z siebie żadnego słowa. Wezwana jako druga karetka zabiera ją do szpitala. Ta pierwsza w ogóle nie przyjechała.
Diagnoza: udar pnia mózgu, zawał i zator mózgu, czterokończynowy paraliż z prawostronnym niedowładem. Ma 37 lat.
Kiedy oprzytomnieje, pomyśli: "To cud, iż żyję".
Jak komputer
Justyna wcześniej nie była okazem zdrowia. Od 10 lat walczy z RZS (reumatoidalne zapalenie stawów – red.) i przechodzi leczenie biologiczne. Kilka tygodni przed wystąpieniem udaru zgłasza swojemu reumatologowi niepojące objawy. Zauważa, iż dzieje się z nią coś bardzo złego. Ma bełkotliwą mowę, zawroty głowy i czasem podwójnie widzi. Lekarz żartuje, iż pewnie pije za dużo wina.
W końcu od lat Justyna pracuje w branży winiarskiej. Jej życie to nauka, kursy, delegacje. Inwestuje w siebie i rozwój zawodowy. Nie dla niej białe szpitalne ściany. Skąd wziął się udar i te wszystkie straszne sprawy, które przywlókł ze sobą? Dopiero później od neurolożki dowie się, iż to leczenie biologiczne na reumatoidalne zapalenie stawów doprowadziło do niego.
– Lekarze nie pozwolili mi się początkowo ruszać, powiedzieli, iż wszystko musi się wyciszyć, bo doszło do udaru pnia mózgu. Jakikolwiek większy wysiłek, ruch, mogą być niebezpieczne i doprowadzić do drugiego udaru. Było mi bardzo ciężko, bo w tym czasie doszedł do tego bardzo ostry rzut RZS-u, a dodatkowo zaraziłam się gronkowcem –
wspomina pierwsze chwile w szpitalnej rzeczywistości.
Depresja skrada się do niej wielkimi krokami. Ale Justyna nie czeka na epizod. Od razu zwraca się po pomoc psychiatry i psychologa. I decyduje na psychoterapię indywidualną.
Po powrocie do domu ze szpitala najtrudniejsza jest dla niej bezczynność.
– Zawsze miałam kalendarz wypchany po brzegi. I zauważyłam, iż jak musiałam skupić się na sobie, to było bardzo trudne. Nie umiałam sobie znaleźć miejsca w domu, odpoczywać, zająć się sobą. Nie potrafiłam cieszyć się z tego, iż mam przestrzeń. To była dla mnie udręka. Ja jestem z tych, co zagryzają zęby i osiągają kolejne cele. Tyle zainwestowałam w siebie, iż nie chciałam tego tracić.
Dodatkowo po udarze spotyka się z niezrozumieniem. Zauważa, iż wielu nie ma pojęcia, czym jest udar i do czego prowadzi.
Lepiej się poczuła psychicznie, kiedy wróciła do pracy. Znów ta adrenalina i obowiązki. Kolejne cele. Ale wszystko trwało tylko chwilę. Organizm podpowiedział jej, iż to za szybko, iż jeszcze nie teraz.
– Za dużo wysiłku, myślenia i emocji doprowadziło do tego, iż coraz bardziej słabłam, iż coraz gorzej mówiłam. Zdecydowałam się, iż muszę jednak odpocząć. Dostałam rentę. Niebawem wracam do pracy, ale już na pół etatu – opowiada.
Dzięki indywidualnej psychoterapii Justyna nauczyła się kochać siebie. Zauważyła, iż zawsze bez żadnych granic pomagała ludziom, miała kłopoty z asertywnością, przez co była wykorzystywana. Nie umiała też żyć dla siebie. Zawsze był cel i zadanie.
– Udar pokazał mi, iż można inaczej żyć. Zmieniłam priorytety. Więcej się ruszam. Stworzyłam grupę wsparcia na Facebooku – mówi.
Co powiedziałaby młodym ludziom, którzy przeszli udar?
– Żeby od razu korzystali z psychologa i psychiatry. Tak samo, jak boli ząb, to idziemy do dentysty. Z tego można wyjść, ale najpierw trzeba sobie wszystko poukładać w głowie – radzi.
Dorota, dziennikarka, udar w wieku 29 lat
Żyła bardzo intensywnie – dużo pracy, podróży, aktywności, spotkań towarzyskich. Biegała, jeździła rowerem, chodziła na siłownię. Ale i zdrowo się odżywiała. Doba była jednak za krótka na to, żeby się porządnie wyspać.
Aż tu nagle pewnego dnia w pracy na ekranie komputera zaczęły przed jej oczami tańczyć litery. Nie mogła sobie przypomnieć podstawowych informacji, choćby tego, kto jest premierem kraju. Pracowała akurat nad tekstem, w którym o tej personie wspominała. Do tego doszło: drętwienie lewej ręki, lewej części języka i mrowienie nogi.
Biegiem po wodę. Otworzyła okno, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Głęboki wdech i wydech.
Wdech i wydech.
Nie pomaga.
Panika.
Boże, co się dzieje.
Koleżanka wsadziła ją w taksówkę. Pojechała do domu. Tam wszystko ustąpiło. Przespała się, poszła na zakupy. Wrócił mąż, opowiedziała mu o wszystkim
i kontrolnie pojechali do internisty. EKG, niskie tętno i przerażenie w oczach młodej, drobnej lekarki. Natychmiast do szpitala. Tłumaczyła sobie: młoda jest, pewnie woli wszystko sprawdzić.
Pojechali na SOR, siedziała parę godzin głodna, zniecierpliwiona i myślał tyko o jedzeniu z indyjskiej knajpy, do której mieli jechać zaraz po tym wszystkim.
Tomograf, badania krwi, ostukiwanie kończyn, światełko w źrenicach. Badania krwi. Czekają na wyniki. Wychodzi lekarz i wypluwa z siebie tylko krótkie: "Musimy panią położyć na oddziale".
W pokoju cztery łóżka, trzy zajęte przez śpiące starsze kobiety. Siadam na łóżku i płaczę.
Nie mogę się uspokoić.
Nie mogę zasnąć.
Nie mogę oswoić się z tą myślą.
Jestem przerażona.
Mam 29 lat.
"Dziura w sercu"
Rano seria badań: rezonans magnetyczny z kontrastem, sprawdzanie przeróżnych nerwów. I wiele innych. Dopiero wynik rezonansu pokazuje: zmiany niedokrwienne
w mózgu.
– Jestem przed 30., więc dla neurologa, który mnie przyjmuje na oddział, stanowię interesujący przypadek. Szczupła, zdrowa również neurologicznie. Skąd ten udar? – powtarza.
Zaczyna się kolejny rzut badań, szukanie przyczyn. Dopiero próba Valsalvy przynosi odpowiedzi. Najpewniej udar był skutkiem niedomkniętego PFO. – Upraszam to
i nazywam: dziurą w sercu, która nie zamknęła się po życiu płodowym – mówi.
Wychodzi po kilku dniach z zaleceniem "spokojnego życia" i wizytą na oddziale kardiologii. Tak też robi, przez kilka miesięcy czeka na operację, zabieg zamknięcia PFO. Drży o swoje zdrowie i życie każdego dnia. Bardzo chudnie, bo prawie nic nie je (żeby cholesterol nie był za wysoki), nie może biegać. Nie może podróżować. Nic nie może.
– Jakaś część mnie na chwilę umiera. Rodzę się ponownie po zabiegu na serce – dodaje.
Teraz stara się żyć wolniej, spokojniej i bardziej doceniać drobiazgi. Ale ciężko jej to wychodzi. Co jakiś czas odrzuca cukier i alkohol. Robię jogę i medytację. Aktualnie też próbuje żyć bardziej w zgodzie ze sobą i swoim organizmem.
Joanna, opiekunka osób starszych, udar w wieku 29 lat
– Po tym co się stało zadzwoniłam do cioci, bo mamy niestety już nie mam. Mówię: Lekarze stwierdzili udar. Ona na to: W takim wieku? Ty, taka młoda i zdrowa? To nie jest możliwe – opowiada Joanna.
Miała wtedy tyle samo lat, co Dorota. Pochodzi z Węglówki, leżącej nieopodal Kasiny Wielkiej, skąd jest Justyna Kowalczyk, mistrzyni i multimedalistka olimpijska w biegach narciarskich. Joanna też zawsze miała pasję do sportu i miłość do gór. Zdrowa, energiczna, w dobrej kondycji. Zero nałogów. Plan dnia? Pobudka, śniadanie i na szlak. Jej drugie imię to spontaniczność.
Był kwiecień 2023 roku, siódma rano. Szła do pracy. Przewróciła się i ocknęła dopiero
w szpitalu w Zgorzelcu. Nie pamiętała, co się stało. Lekarz powiedział, iż doszło do wylewu krwi do mózgu.
Nie było żadnych zwiastunów, objawów, symptomów, iż dzieje się z nią coś złego. Ale przyznaje, iż w jej życiu przed udarem pojawiło się dużo stresów. Przeżyła rozwód
z mężem, z którym wcześniej prowadziła firmę oraz śmierć mamy.
Ale Joanna – młoda i silna – w ciągu trzech tygodni stanęła na nogi. Wyszła ze szpitala
i wtedy pierwszy raz poczuła, iż wszystko już będzie dobrze. Myliła się. Drugi udar przyszedł do niej w sierpniu ubiegłego roku podczas przedzierania się przez górski szlag.
– Wróciłam z Tatr Wysokich. Pojawiły się zawroty głowy, brak pamięci, zaburzenia mowy. Potem całkowicie straciłam przytomność i świadomość. Okazało się, iż był drugi, rozległy już udar – opowiada.
Ze szpitala w Zakopanym przetransportowali ją na oddział udarowy w Nowym Targu. Przez pierwsze dni w ogóle nie wstawała z łóżka.
– Leżałam pod kroplówkami i w ogóle mało świadoma tego, co się stało. Nie mogłam się w ogóle wysłowić ani skupić swoich myśli. Miałam objawy neurologiczne. W szpitalu uczyli mnie od nowa pisać i czytać. Fizycznie czułam się dobrze, z moim ciałem nic złego się nie działo – mówi.
Usłyszała: wymyślasz
U Joanny pojawiły się stany depresyjne, potrzebowała wsparcia psychologa i psychiatry. W głowie kłębek myśli: jak to będzie? Czy wróci do pracy? Miała budować dom, kupić sobie samochód, a tu wszystko trzeba wydać na lekarzy i na badania.
Dochodziła do siebie osiem tygodni. Pierwsze trzy w szpitalu, kolejne w domu. Samotność bolała najbardziej. Rodzina się odwróciła na zasadzie: jak chora, to już niepotrzebna. Znajomi, przyjaciele przestali dzwonić. Zniknęli. Ci, na których drodze stanęła, nie dowierzali. Słyszała:
"Wymyślasz"
"Jak to, chodzisz, a masz udar?"
"To niemożliwe"
Wróciła do pracy. Jeździ do Niemiec na kontrakty. Opiekuje się osobami starszymi. Zdarzało się, iż też tymi po udarach. przez cały czas jest samodzielna, niezależna, silna. Ale może trochę mniej spontaniczna. Żyje wolniej i uważniej. Nie podejmuje pochopnych decyzji. Po udarach został tylko już jeden mały ślad.
– Zawsze byłam osobą elokwentną, a teraz czasami brakuje mi słów, zapominam, co chciałam powiedzieć. To trochę przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu. Ale to każdemu człowiekowi się może zdarzyć przy dniu pełnym obowiązków, prawda?
O komentarz do artykułu poprosiliśmy dr Katarzynę Toruńską, neurolog
Czy przyczyny udarów u młodych pacjentów są inne są niż u osób starszych?
Dr Katarzyna Toruńska, neurolog: – Udar u młodych może mieć takie same przyczyny jak u osób dojrzałych. Może być wynikiem różnych chorób, takich jak cukrzyca, hiperlipidemia, czy niezdrowe nawyki, jak palenie papierosów, używki czy stres.
U młodszych pacjentów często dochodzi także do udarów na skutek genetycznych zaburzeń, czyli mutacji różnych genów prowadzących do nadkrzepliwości, czyli trombofilii. Udar może wystąpić także u pacjentów z chorobami tkanki łącznej. Młodzi pacjenci są zupełnie nieświadomi tego, iż je mają.
Niektórzy młodzi pacjenci mają tzw. przetrwały otwór owalny w sercu (PFO), w przegrodzie międzyprzedsionkowej, o czym nie wiedzą. A otwór ten może prowadzić właśnie do zatorowości mózgowej. Dlatego tak ważne są szczegółowe badania serca, w tym echokardiografia przezprzełykowa, aby zamknąć PFO.
Często takie osoby, zanim wystąpi udar, miewają silne migreny, na które są latami leczone. I nikt nie sprawdza, czy nie mają przypadkiem PFO. Dopiero po udarze rozpoczynają się poszukiwania jego przyczyny. I okazuje się, iż migrena to był silny zwiastun udaru.
Jakie objawy sugerują ryzyko udaru?
Udar zwykle nie daje wcześniej wyraźnych sygnałów. Występuje nagle, a objawy są intensywne. Jednak, jeżeli zauważymy połowicze zmiany takie jak: drętwienie jednej strony ciała, osłabienie jednej ręki lub nogi, zaburzenia mowy, opadanie kącika ust czy powieki, nierówne źrenice, a także ból głowy, zawroty głowy z wymiotami, to powinno to natychmiast nas skłonić do konsultacji z neurologiem.
Czy istnieje możliwość prewencji udarów wśród młodych ludzi?
W przypadku uwarunkowań genetycznych np. chorób tkanki łącznej, o których młoda osoba nie wie, trudno mówić o prewencji. Jednak w kontekście stylu życia – jak najbardziej. Dbanie o zdrową dietę, unikanie używek (alkoholu, papierosów, narkotyków), kontrolowanie masy ciała, regularna aktywność fizyczna, a także monitorowanie poziomu cukru we krwi – to wszystko ma znaczenie.
Często, gdy bardzo młoda osoba trafia do szpitala z udarem, zaczynamy szukać przyczyny genetycznej. Niestety, takie udary u młodych stają się coraz bardziej powszechne.
I niestety, są to często duże, bardzo rozległe udary zajmujące tętnicę środkową mózgu. Dzieje się to dlatego iż młodsze osoby nie mają jeszcze wykształconych obocznych krążeniowych naczyń w mózgu. One pomagają w przypadku, gdy główny dopływ krwi do mózgu jest zagrożony, np. w wyniku miażdżycy. U osób starszych, które mają miażdżycę, oboczne naczynia mogą czasami pomagać w zminimalizowaniu uszkodzeń mózgu po udarze.
U młodych udary są często bardzo poważne, często z obrzękiem mózgu. Tak jak zawały serca u młodszych osób mogą być bardziej rozległe i intensywne.
Czy młodsze osoby szybciej dochodzą do siebie po udarze niż starsi?
To nie zawsze zależy od wieku. Oczywiście, starszy wiek oraz płeć męska są czynnikami ryzyka, ale ostatecznie liczy się obszar mózgu, który został dotknięty udarem. jeżeli jest to duży obszar, młodsza osoba niekoniecznie szybciej wróci do zdrowia. Czasem starszy człowiek z niewielkim udarem może odzyskać sprawność szybciej.
Często spotykam się z tym, iż pacjenci słyszą: "Gdyby naprawdę mieli udar, to teraz na pewno jeździliby na wózku inwalidzkim". Jak pani odnosi do tego typu opinii?
To bardzo schematyczne i przestarzałe myślenie. Udar u młodszych osób jak najbardziej może się zdarzyć. o ile młody człowiek zostanie odpowiednio zaopiekowany, np. poprzez leczenie trombolityczne, to może wyjść z udaru bez trwałych niedowładów.
Oczywiście zależy to od obszaru mózgu, który został zajęty, ale brak niedowładów nie oznacza, iż pacjent nie miał udaru.
Jakie są najpoważniejsze skutki udaru u młodszych pacjentów?
Niestety udar może się powtórzyć, podobnie jak przemijające niedokrwienie mózgu (TIA). jeżeli już wystąpił, istnieje ryzyko kolejnego. Dlatego tak ważne jest dokładne poszukiwanie przyczyny pierwszego udaru.