7 dni, ponad 800 kilometrów na rowerze i szczytny cel – uczestnicy wyprawy przejechali z Zakopanego do Gdańska, aby wesprzeć leczenie chorej dziewczynki.
Wyprawa została zorganizowana, aby wesprzeć 2,5-letnią Polę oraz jej rodziców. Dziecko zachorowało na neuroblastomę 2/3 z genem N myc, czyli bardzo groźny i złośliwy nowotwór. w tej chwili trwa zbiórka na szczepionkę przeciw wznowie oraz leczenie i rehabilitację.
Uczestnicy wyprawy przejechali w siedem dni z Zakopanego do Gdańska, niemal codziennie pokonując dystans ponad 100 kilometrów. Metropolia Bydgoska.pl objęła patronat nad przejazdem. Niezmiennie zachęcamy do wsparcia zbiórki TUTAJ.
– Prawie wszystko udało się zrealizować zgodnie z planem. Jedynie zrezygnowaliśmy z wjazdu do Częstochowy, bo to bardzo wydłużyłoby nam czas jazdy tamtego dnia – opowiada organizujący wyprawę Michał Dąbrowski. Doszło też oczywiście do kilku awarii, jak zerwanie łańcucha czy przebicie dętki, ale to było raczej spodziewane.
Pan Michał szczególnie będzie wspominał odcinek od Krakowa aż do Łodzi. Wówczas do uczestników wyprawy dołączyła jego siostra z koleżanką. Był to też najciekawszy fragment pod względem krajobrazów – Ojcowski Park Narodowy, liczne zamki, konie i owce sprawiały, iż okolica była piękna.
W atrakcyjne widoki obfitowały też tereny od Tczewa aż do Gdańska, ale wtedy uczestnicy byli już skupieni na dotarciu do mety i zmęczenie dawało o sobie znać. Turystyka nie była więc wówczas najważniejsza.
– Na koniec liczył się już charakter, bo człowiek chciał osiągnąć cel – mówi pan Michał. Czy trudno było mu po wszystkim dojść do siebie? – Ja ogólnie mam dużo energii, ale oczywiście odczułem zrobienie 800 kilometrów w kilka dni. Pojawił się stan zapalny w ścięgnie, kolano spuchło w połowie trasy, ale po powrocie trzeba było zająć się domem i firmą – opowiada z uśmiechem. Oprócz codziennych obowiązków wrócił też do pasji, jaką są treningi bokserskie.
Głównym powodem wyprawy było zbieranie środków na leczenie i rehabilitację Poli. Pan Michał celował w 10 tysięcy złotych. Udało się zebrać 15 tysięcy, a przez cały czas realizowane są jeszcze aukcje. Gadżety na licytacje przekazał Paweł Pawlak, mistrz KSW w wadze średniej, który chętnie angażuje się w różne akcje charytatywne.
Wsparcie uczestników wyprawy dla rodziny dziewczynki było szczególnie istotne, gdyż akurat w czasie podróży dziecko przeżywało bardzo trudny czas, chorując na sepsę. – Staraliśmy się wnieść taką dobrą energię i pokazać, iż myślimy o nich i staramy się dla nich – opowiada pan Michał. Na szczęście stan zdrowia poprawił się na tyle, iż uczestnicy wyprawy mogli się zobaczyć z Polą w Gdańsku.
Taka wyprawa rowerowa to też okazja, aby przekonać się, iż są wśród nas ludzie życzliwi, którzy są gotowi z uśmiechem nieść pomoc. Jako przykład pan Michał podaje sytuację na trasie z Zawiercia do Radomska, gdy podczas postoju w lesie do uczestników przejazdu podjechał samochód. Członkowie zasiadającej w nim rodziny dopytywali, czy rowerzyści nie potrzebują czegoś, czy mają gdzie spać i czy nie chcieliby przenocować u nich, zjeść i opowiedzieć o swojej przygodzie.
– W takich sytuacjach wraca wiara w ludzkość. Każdemu więc polecam wstać z kanapy i aktywnie spędzić czas z bliskimi – kończy pan Michał.