Przed domem zobaczyłem nieprzytomnego mężczyznę. Nie mogę uwierzyć, co zrobiła mu grupa nastolatek

natemat.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Zobaczyłem nieprzytomnego mężczyznę. Niewiarygodne, co zrobiły mu nastolatki. Fot. Zdjęcie ilustracyjne ; Tadeusz Wypych / Reporter / East News


Wychodząc z domu, zauważyłem nieprzytomnego mężczyznę. Tuż nad nim stały cztery nastoletnie dziewczyny. Zadowolony z ich dojrzałej postawy, stanąłem na chodniku, żeby przyjrzeć się sytuacji. I prędko zrozumiałem, iż źle odebrałem te zamiary. Te bowiem zadowolone z siebie nagrywały potrzebującego pomocy człowieka. Nie miały żadnych oporów, żeby robić mu zdjęcia twarzy z bliska.


Przykładów okrucieństwa młodzieży mamy w Polsce mnóstwo. "Nastolatki zaatakowały rówieśniczki. Nagranie trafiło do sieci", "Bił i nagrywał, wściekły atak nastolatka z Białogradu", "Nastolatkowie nagrali, jak się nad nim znęcają. Napadli na mężczyznę w pustostanie" – to kilka pierwszych nagłówków, jakie można znaleźć po wpisaniu odpowiedniego hasła w Google.

A jak nie bili, nie katowali, to po prostu nagrywali, robili zdjęcia. Potem zadowoleni puszczali je do sieci, wymieniali się między znajomymi. Śmiali się z ludzkiego cierpienia. Ot, powód do radości.

Zawsze bardzo mnie to poruszało. Wciąż nie umiem zrozumieć, skąd ta znieczulica. Zresztą, co ja gadam. Całą Polskę poruszały takie doniesienia. Ale nigdy nie myślałem, iż sam będę świadkiem podobnego zachowania.

Poniedziałek, 14.00


Chwilę po godzinie 14 wyszedłem z domu na spotkanie. Idąc przez Mokotów w kierunku przystanku autobusowego zobaczyłem scenę, jak ze wspomnianych, słynnych publikacji prasowych.

Na środku pustego trawnika, na osiedlu, gdzie mieszkam, leżał mężczyzna. Był nieprzytomny. Już na pierwszy rzut oka z daleka było widać, iż nie był w kryzysie bezdomności. Natomiast ciężko ocenić, czy był pijany, pod wpływem narkotyków, czy po prostu zmagał się z problemami zdrowotnymi.

Chciałem do niego podejść, ale widziałem, iż już stoi nad nim grupa czterech osób. Stanąłem, przyjrzałem się i zobaczyłem, iż to nastoletnie dziewczyny. Jedna przykucnęła nad mężczyzną, a pozostałe obserwowały jej działania.

Pomyślałem – kurcze, ale fajnie, iż wreszcie skończyliśmy z tą znieczulicą. Że potrzebujący pomocy człowiek faktycznie może ją otrzymać od przypadkowego przechodnia. gwałtownie zorientowałem się, iż się przeliczyłem.

Gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem, iż nikt nie udzielał pierwszej pomocy. Nikt nie rozmawiał z pracownikiem linii 112. choćby nie próbowały sprawdzić pulsu, czy najzwyczajniej w świecie potrząsnąć mężczyzną, żeby sprawdzić, czy się ruszy.

One po prostu robiły mu zdjęcia i nagrania. Byłem w szoku. Naprawdę zamarłem. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. One choćby nie były zawstydzone tym, iż przyglądam się temu, jak okropnie się zachowują.

Po prostu stały i śmiały mu się w twarz. I to dosłownie. Jedna z nich była nachylona z telefonem tak blisko niego, iż jeszcze trochę i zetknęliby się ciałami. Oczywiście komórka była skierowana w odległości kilkudziesięciu centymetrów od twarzy mężczyzny. Potem kadrowała go od stóp do głów.

Zanim się otrząsnąłem i zareagowałem, uprzedził mnie jeden z sąsiadów. Podbiegł, rozgonił towarzystwo, zaczął sprawdzać, co dzieje się z poszkodowanym. Wyjął telefon, wezwał ratowników medycznych i zaczął udzielać pierwszej pomocy. Dziewczyny się odsunęły, przestały. Ale dalej wyglądały na bardzo zadowolone z siebie.

Gdy zobaczyłem, iż sąsiad przejął opiekę nad mężczyzną, odszedłem od nich, żeby nie robić za tłum. W rozmowie z policją udało mi się ustalić, iż służby nie interweniowały w związku ze zgonem w rejonie, gdzie doszło do opisanej przeze mnie sytuacji. To oznacza, iż udzielona pomoc była skuteczna.

Powiem szczerze – gdyby te dziewczyny po prostu ominęły go szerokim łukiem bez udzielenia pomocy, nie byłbym tak poruszony. To nastolatki. Mogły nie wiedzieć, jak zareagować, albo bać się podejść do dorosłego mężczyzny. Ale jak można ot, tak, po prostu na chama przystawić mu telefon do twarzy, żeby robić zdjęcia?

Dlaczego z całej trójki żadna z nich nie powiedziała, iż tak nie można robić? Wszystkie były zachwycone tym, jak człowiek potrzebujący pomocy dogorywa na trawniku pod blokiem.

Ciekawe, ile osób już zobaczyło jego twarz, jego ciało. Ciekawe, ilu ich rówieśników również zareagowało śmiechem na materiały pokazujące nieprzytomnego człowieka potrzebującego pomocy. Ilu z nich podało to dalej? Przekazało znajomym znajomych?

I wiecie, co jest najgorsze? Że one nie zrozumieją swojego błędu. Przy następnej okazji znowu to zrobią. I nie one jedyne. Nie ważne, ilu ekspertów, psychologów, ratowników medycznych będzie apelować o empatyczne podejście do ludzi potrzebujących pomocy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto postanowi czerpać euforia z czyjegoś cierpienia.

Idź do oryginalnego materiału