„To Tylko Teoria” jest jednym z największych i najpopularniejszych polskich blogów naukowych, niezmiennie od prawie dziesięciu lat (w 2024 minie dekada!). Publikuję tutaj regularnie moje autorskie, oryginalne artykuły, analizy, wywiady, komentarze i recenzje. Od niedawna nagrywam także podkast „Teoretico”, w którym rozmawiam z różnymi ekspertami i naukowcami na tematy naukowe, medyczne i psychologiczne. Robię to wszystko w bardzo konkretnym celu: aby popularyzować naukę, zwalczać dezinformację i pseudomedycynę, brać udział w dyskursie publicznym i dawać głos specjalistom. Dzięki temu prawda i wiedza zyskują przestrzeń, która pozwala im się bronić.
Do napisania artykułu potrzebuję zwykle od kilku dni – przy krótszych tekstach – do kilku tygodni. Bywa, iż poszczególne treści przygotowuję kilka miesięcy, jak choćby w przypadku mojego artykułu o detranzycji. Na czas ten składa się czytanie literatury naukowej i popularnonaukowej, a także prasy i reportaży, weryfikowanie faktów, przeprowadzanie rozmów i wywiadów z ekspertami, a w końcu pisanie, redagowanie i publikacja. Potem sporo czasu poświęcam na promowanie nowych artykułów w mediach społecznościowych (co pod względem emocjonalnym bywa najtrudniejsze). Wszystko to jest jak praca na pełen etat.
Oprócz tego, aby prowadzić i rozwijać „To Tylko Teorię”, regularnie opłacam serwery i domenę, zabezpieczenia cyfrowe (bywa, iż mam kilkaset prób włamań dziennie) oraz obsługę informatyczną bloga. Muszę też kupować dostępy do niektórych źródeł, książek, opłacać podróże (czasami potrzebuję spotkać się z kimś osobiście, aby porozmawiać w cztery oczy bądź coś zweryfikować).
Prowadzenie bloga pozwala mi niezależnie decydować o różnych ważnych kwestiach i podejmować tematy, które sam wybiorę. Mogę więc napisać o czymś „kontrowersyjnym”, co w mediach jest z reguły cenzurowane lub przedstawiane jednostronnie, jak choćby wątek epidemii dysforii płciowej i okaleczania dzieci i młodych dorosłych poprzez zmianę płci, czy sprawa propagowania kreacjonizmu przez bogatą fundację En Arche. Udało mi się też m.in. wygrać medialny spór z Sante o strukturyzowaną wodę, jak również spór sądowy z Jerzym Ziębą w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Dzięki niezależności także tematy niszowe – które dla przeciętnego odbiorcy wydają się nudne, np. ewolucja biologiczna, genetyka czy pogranicze biologii i psychologii – otrzymują tu przestrzeń. Co roku organizuję też plebiscyt na Biologiczną Bzdurę Roku, który mimo humorystycznego charakteru utrzymuje wysoki poziom merytoryczny.
Mój blog jest wolny od reklam – nie ma tu wyskakujących, irytujących okienek. Chociaż czasami indywidualnie promuję (dobre) książki popularnonaukowe i faktograficzne, to zasadniczo zdecydowaną większość propozycji współprac reklamowych odrzucam. Robiłem tak choćby gdy oferowano mi bardzo wysokie kwoty, idące w kilkanaście tysięcy złotych za jeden raptem kontrakt, ponieważ uznawałem, iż obniżyłoby to poziom i prestiż bloga „To Tylko Teoria”, gdyby miały pojawić się tutaj teksty zachwalające kosmetyki, modne suplementy diety, olejki CBD, „prozdrowotne” soczki itp.
Bardzo się cieszę, iż mogę to wszystko robić – niezależnie przygotowywać rzetelne, konkretne, interesujące artykuły, podkasty, recenzje, polemiki, wywiady. Choć jest to praca bardzo wymagająca, generująca koszty czasowe i finansowe, jestem z niej naprawdę zadowolony, ponieważ łączę pracę z działalnością pronaukową i prospołeczną oraz moimi zainteresowaniami. Moje teksty są dostępne za darmo, a chociaż rozumiem, iż w wielu miejscach za dostęp do wiedzy trzeba zapłacić, to czuję dumę, iż w przypadku mojej strony nie jest to konieczne. A nie jest dzięki wsparciu moich Patronów i Patronek, dokonujących comiesięcznych wpłat na rzecz tego, co tworzę.
Darmowy dostęp do jakościowych treści bez reklam, możliwość poświęcania ogromnej ilości czasu w ich przygotowanie, jak również finansowanie kwestii technicznych – jest to realne dzięki osobom wspierającym mnie w serwisie Patronite, na moim profilu. Wesprzeć mnie można różnymi kwotami: od 5 zł, przez 10 zł, 25 zł, 50 zł, 100 zł, 300 zł, czy 500 zł miesięcznie. Pięć czy dziesięć złotych wydaje się być nieznaczącą kwotą – w końcu to wydatek jak za paczkę chipsów czy piwo. Niemniej kiedy takich wpłat jest wiele od różnych wspaniałych osób – moich Patronów – łącznie stają się one realnym źródłem finansowania, umożliwiającym mi tworzenie tego miejsca w sposób niezależny i profesjonalny. Miejsca, w którym prawda ma przestrzeń na to, aby się bronić. W niniejszym tekście chcę poprosić tych z Państwa, którzy chcą i mogą pozwolić sobie na wsparcie mnie i tego, co jest dzięki takiemu finansowaniu możliwe, o dołączenie do grona moich Patronów. Można to zrobić na moim profilu na portalu Patronite. Zaś wszystkim dotychczasowym Patronom serdecznie dziękuję.