Połowa Polaków jest przebodźcowana. Czy twój mózg też krzyczy "dość" po scrollowaniu TikToka?

natemat.pl 2 godzin temu
Scrollujemy, klikamy, odświeżamy powiadomienia. Codziennie zalewa nas fala informacji, za którymi nasz mózg już nie nadąża. Z przebodźcowaniem mierzy się już co drugi Polak. – Problem w tym, iż wiele osób mówi: "jestem zmęczony, to się położę i odpocznę", po czym sięga po telefon i scrolluje dalej. A przecież to nie jest odpoczynek – zauważa dr Edyta Bonk, psycholożka rozwojowa.


Z badania przeprowadzonego na zlecenie Woolworth wynika, iż aż połowa Polaków jest przebodźcowana. To oznacza, iż co druga osoba w naszym kraju doświadcza przytłoczenia nadmiarem bodźców: informacji, dźwięków, światła, ekranów. Żyjemy w rzeczywistości, w której trudno o chwilę ciszy i prawdziwego spokoju, a nasze mózgi nieustannie pracują na najwyższych obrotach. Coraz trudniej nam się skupić, odpocząć, a choćby czerpać euforia z rzeczy, które kiedyś nas relaksowały.

Dopalam się


– Kiedyś potrafiłam czytać kilka książek w miesiącu, a teraz nie jestem w stanie dokończyć jednej – mówi Wiktoria, 37-latka. – Zdarza się, iż zanim skończę stronę, już sięgam po telefon, żeby sprawdzić powiadomienia. Nie potrafię się skupić na treści tak, jak kiedyś. Mój mózg jakby się rozpraszał sam z siebie.

Michał, 42-latek, zauważa podobny mechanizm, tyle iż przy oglądaniu filmów: – Zawsze lubiłem mocne thrillery i kryminały, ale ostatnio to już dla mnie za mało. Nie czuję tej adrenaliny, jak kiedyś. Dlatego – niemal odruchowo – sięgam po telefon. Sprawdzam wiadomości, scrolluję. Dopalam się newsami, jak to nazywam. Koledzy mówią, iż robią to samo.

Z kolei Michalina przyznaje, iż po całym dniu pracy przy biurku czuje się, jakby "przeorała całe pole".

– Padam wyczerpana na kanapę. Nie mam siły na nic. Wstydzę się tego, bo przecież nie pracuję w kamieniołomach, tylko w mediach – mówi. – A mimo to, codziennie wracam do domu jak po ośmiu godzinach kopania rowów. Moja głowa jest jak przeciążony serwer.

W świecie, w którym jesteśmy nieustannie online, a bodźce atakują nas z każdej strony, trudno czasem rozpoznać, czy to, co czujemy, to chwilowe zmęczenie, wypalenie, czy może coś głębszego – depresja, stany lękowe, czy długotrwałe przebodźcowanie.

O tym, jak rozpoznać różnicę i dlaczego nasze mózgi mają dziś coraz trudniej, mówi w rozmowie z naTemat dr Edyta Bonk, psycholożka rozwojowa.

– Myślę, iż jednym z kluczowych wyznaczników pozwalających odróżnić przebodźcowanie od poważniejszych trudności, takich jak depresja czy zaburzenia lękowe, jest czas trwania objawów – wyjaśnia dr Bonk. – W przypadku przebodźcowania często wystarczy chwila przerwy, oderwanie się od nadmiaru bodźców, by organizm mógł się wyregulować.

Ekspertka tłumaczy, iż przebodźcowanie to dla nas pewnego rodzaju „pomarańczowe światło ostrzegawcze” – sygnał, iż czegoś jest po prostu za dużo.

– Może to być nadmiar kontaktów z ludźmi – wtedy dobrze jest pobyć chwilę samemu. Gdy przeszkadzają nam światła i kolory – warto na moment zamknąć oczy. jeżeli czujemy się przytłoczeni ruchem, hałasem, nadmiarem bodźców sensorycznych – warto się wyciszyć, ograniczyć stymulację i dać sobie czas na regenerację – podaje przykłady.

Jak zauważa, organizm w takich sytuacjach zwykle gwałtownie wraca do równowagi – w przeciwieństwie do depresji czy zaburzeń lękowych, które mają znacznie trwalszy i pogłębiający się charakter.

Co nam grozi, gdy zignorujemy sygnały przeciążenia?


– Długotrwałe przebodźcowanie może prowadzić do poważnych konsekwencji – ostrzega psycholożka. – Na poziomie behawioralnym może to być rozdrażnienie, impulsywność, a choćby agresja, która wcześniej nie była dla danej osoby typowa. Na poziomie poznawczym – tzw. mgła mózgowa, trudności z koncentracją, zapominanie prostych rzeczy, a na emocjonalnym – rozregulowanie, płaczliwość, wybuchy złości. W skrajnych przypadkach mogą pojawić się choćby wspomniane zaburzenia lękowe lub depresyjne.

Jak dodaje, przebodźcowanie społeczne, czyli wynikające z nadmiaru relacji i oczekiwań, może skutkować z kolei izolacją, wycofaniem, trudnościami w relacjach.

Scrollowanie i dopamina


W świecie pełnym powiadomień, newsów, scrollowania i „bycia na bieżąco” coraz trudniej nam znaleźć satysfakcję w prostych, codziennych czynnościach.

– Świat mediów społecznościowych i nieustanny dostęp do szybkich informacji mogą stymulować układ nagrody w mózgu, prowadząc do częstych wyrzutów dopaminy w odpowiedzi na nowe bodźce. W efekcie zwykłe czynności, takie jak czytanie książki, które kiedyś sprawiały nam przyjemność, dziś mogą wydawać się zbyt mało stymulujące. Im więcej takich intensywnych bodźców dostarczamy sobie na co dzień, tym trudniej wrócić do dawnych, spokojniejszych nawyków – zauważa.

Jak mówi dalej dr Edyta Bonk, nasze mózgi nie są przystosowane do takiego tempa i natężenia bodźców. W końcu zaczynają wysyłać sygnały. Pojawia się zmęczenie, trudności z koncentracją, drażliwość.

– Dlatego tak ważna jest świadomość i psychoedukacja. jeżeli nie zatrzymamy się w porę, możemy doprowadzić się do skrajnego psychofizycznego wyczerpania. Pracuję z ciałem, ruchem, tańcem i widzę to bardzo wyraźnie: część osób nie zauważa choćby objawów psychicznych, ale ich ciało mówi za nich. Pojawiają się bóle w klatce piersiowej, trudności z oddychaniem, napięcia w żuchwie i inne różne formy somatyzacji.

Praca umysłowa, ciągłe scrollowanie, słuchanie podcastów, przeskakiwanie między treściami to ogromny wysiłek dla naszego mózgu.

– Bombardujemy się informacjami, nie zostawiając sobie przestrzeni na ich przetworzenie. A przecież mózg, choć się nie wyłącza, potrzebuje chwili ciszy, by to wszystko sobie poukładać. jeżeli tego nie ma, to pojawia się przeciążenie poznawcze i uczucie kompletnego wyczerpania – zauważa psycholożka.

Jak sobie pomóc?


Psycholożka opowiada, iż jednym z projektów, przy których pracowała, była platforma edukacyjna i gra STRESmisja – miejsce, w którym zebrano naukowo potwierdzone metody radzenia sobie ze stresem.

– Kiedy przeglądałam te metody, zaskoczyło mnie, jak bardzo się różnimy. Weźmy choćby medytację – wiele osób ją poleca, ale badania pokazują, iż skuteczna jest dla około 60–70 proc. ludzi. A co z pozostałymi? Dla jednych medytacja będzie idealna, dla innych lepszy okaże się spacer w lesie, słuchanie muzyki albo... zupełna cisza.

I dodaje:


– Problem w tym, iż wiele osób mówi: "jestem zmęczony, to się położę i odpocznę", po czym sięga po telefon i scrolluje dalej. A przecież to nie jest odpoczynek. Zatem warto na chwilę zatrzymać się i zastanowić: co mi naprawdę pomaga się wyciszyć, wyregulować emocje i dobrze się poczuć.

Problem ten dotyka także najmłodszych. Rozmawiamy o tym z Pauliną Breńską-Komłą, diagnostką spektrum autyzmu i ADHD, oligofrenopedagożką, terapeutką i diagnostką integracji sensorycznej, a także psychoterapeutką w trakcie szkolenia w nurcie poznawczo-behawioralnym (PTTPB).

– Przebodźcowanie nie jest zaburzeniem, ale stanem przeciążenia układu nerwowego – wyjaśnia Paulina Breńska-Komła. – Co ważne, może ono dawać objawy przypominające różne zaburzenia neurorozwojowe, tj. ADHD, spektrum autyzmu, zaburzenia przetwarzania sensorycznego czy zaburzenia lękowe.

Ekspertka zwraca uwagę, iż dzieci w tej chwili żyją w środowisku pełnym intensywnych bodźców: hałasu, światła ekranów, sztucznego oświetlenia, braku przestrzeni do wyciszenia, a także z przeładowanym planem dnia. Układ nerwowy dziecka, który przez cały czas się rozwija, często nie radzi sobie z takim obciążeniem.

– Skutki tego są poważne. Wśród najmłodszych obserwujemy opóźnienia w rozwoju mowy, problemy z koncentracją, zaburzenia snu, nadmierną drażliwość. Ale jednym z największych problemów są trudności w relacjach społecznych. Dzieci izolują się, wycofują, a kontakt z elektroniką zastępuje im kontakt z rówieśnikami – mówi terapeutka.

Jak dodaje, rodzice często nie są świadomi skali problemu.

– Czasami słyszę: "Moje dziecko nie ma tabletu", a okazuje się, iż przez cały dzień w tle gra telewizor. To też jest bodziec.

Agresja


Ekspertka zwraca uwagę, iż pierwsze objawy przebodźcowania można zaobserwować już u najmłodszych dzieci. – o ile półtoraroczne dziecko wypowiada tylko pojedyncze dźwięki lub wyrazy, a dziecko dwuletnie wciąż nie łączy ich w proste zdania, to może być dla nas sygnał ostrzegawczy – mówi.

Problemy nie kończą się na wieku przedszkolnym. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym często mają trudności z koncentracją, nie pamiętają, co zadano, są rozkojarzone na lekcji, nie radzą sobie z relacjami rówieśniczymi, a choćby przejawiają agresję lub autoagresję. – To również może wynikać z przeciążenia układu nerwowego i braku umiejętności samoregulacji – zaznacza Paulina Breńska-Komła.

Czy da się temu zaradzić? – To trudne – przyznaje. – Dzieci, żeby móc mieć wspólne tematy z rówieśnikami, muszą znać gry, bajki, aplikacje. Czasem rodzic musi więc pozwolić dziecku na kontakt z elektroniką, by nie czuło się ono wykluczone społecznie. Ale mimo to warto szukać balansu. Chronić dziecko tak bardzo, jak się da.

Ekspertka zauważa też, iż coraz więcej dzieci trafia na terapię przez trudności z koncentracją i regulacją emocji wynikającymi z przebodźcowania. – Dziś dzieci nie są w stanie skupić się choćby przez pięć minut. Są znudzone i rozproszone. To wyraźny sygnał, iż ich układ nerwowy jest skrajnie przeciążony – podsumowuje.

Idź do oryginalnego materiału