W jednej chwili z miłości do nienawiści czyli kilka słów o tym jak miotamy się między idealizacją, a dewaluacją.
W kontekście tego mechanizmu obronnego zwykle opisuje się osoby z zaburzeniami narcystycznymi lub z organizacją osobowości typu borderline. Warto natomiast spojrzeć na ten mechanizm od początku, pozostawiając na chwilę diagnozy.
Na Początku dla dziecka świat jest dobry albo zły.
Rodząc się musimy w jakiś sposób poradzić sobie z natłokiem bodźców, złożonością świata – wymaga to jednak czasu. Na początku niemowlę dzieli świat na dobry i zły, wystarczający i niewystarczający. Wynika to z tego, iż nasze małe umysły nie są w stanie pojąć w pełni wielowymiarowości otaczającego świata oraz nie są jeszcze zdolne do uczuć ambiwalencji.
Idealnym obrazem dziecięcego rozszczepienia świata na dobry i zły jest sytuacja w której najcudowniejsza, kochana mamusia czegoś zakaże i staje się nagle najgorszą osobą na świecie. Usłyszymy tupanie malutkich nóżek, niekiedy zobaczymy wymachujące ku nam piąsteczki i szloch pełen zapewnień o tym, iż już nasze maleństwo nie kocha mamusi lub tatusia, a choćby nienawidzi.
Nie przejmujemy się jednak zbyt długo, ponieważ mamy świadomość, iż za chwilę znów będziemy najkochańszym rodzicem na świecie dla naszego dziecka. Nasz dystans w takowej sytuacji obrazuje między innymi umiejętność pomieszczania w sobie ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony bowiem jesteśmy w danej chwili źli na nasze dziecko, mamy go choćby niekiedy dosyć, ale w tym samym momencie także je kochamy. Mówiąc wprost to, iż trudy macierzyństwa nas przytłaczają i mamy dość, nie wyklucza tego, iż jesteśmy z tego powodu najbardziej szczęśliwymi osobami – rodzicami. Na tym polega właśnie ambiwalencja czyli pomieszczanie w sobie pozytywnych i negatywnych odczuć w całościowy obraz i sposób postrzegania.
Rozszczepienie
Przytaczając mechanizm rozszczepienia, wspominałam, iż pozornie łatwiej jest przeżywać jedną emocje ( miłość lub nienawiść), gdyż świat staje się wtedy bardziej klarowny. Istnieje biel lub czerń, nie ma szarych sfer do których trudno się odnieść. Umiejętności odnajdywania się w tych szarościach nabywamy wraz z kolejnymi etapami rozwojowymi.
Niestety w sytuacji, gdzie najbliższe środowisko było nieprzychylne lub traumatyczne w którym dorośli funkcjonowali w skrajnościach, trudno byśmy sami nabyli inne umiejętności. Wymaga to zwykle psychoterapii w której relacja terapeutyczna stanowi bezpieczną przestrzeń w której możemy pozwolić sobie na skrajne emocje, dostrzegając, iż nie niszczą one relacji. Uczymy się w ten sposób, iż świat nie skacze między skrajnymi biegunami, gdzie w jednej chwili coś jest takie, w drugiej zupełnie inne w zależności od tego jacy jesteśmy. Zaczynamy uczyć się patrzenia szerzej, bardziej całościowo, nie ograniczając naszych relacji do tego co w danej chwili ale patrząc na jej pełen wymiar.
Idealizacja to także wiara w magiczną moc drugiej osoby.
Przypomnijmy sobie siebie z okresu dziecięcego, gdzie w naszym wyobrażeniu rodzic jest jak superbohater nie mający ograniczeń. Posiadający magiczną moc rodzic w pewnym momencie wraz z naszym rozwojem obraz wszechmogącego rodzica musiał się jednak urealnić. Skąd jednak ta dziecięca idealizacja, zamieniająca rodzica w magiczny obiekt?
Psychoanaliza mówi o tym, że…
Jednym ze sposobów na obronę przed wszechogarniającym lękiem jest wiara, iż ktoś, jakaś dobra i obdarzona wielką władzą istota, ma nad wszystkim kontrolę. (Właściwie wiara, iż ludzie rządzący tym światem są mądrzejsi i silniejsi od zwykłych, omylnych jednostek, żyje w każdym z nas, a możemy poznać ją po tym, jak bardzo się złościmy, kiedy okoliczności przypomną nam, iż to tylko nasze pobożne życzenie).
Przekonanie dziecka, iż jego matka lub ojciec mogą dokonywać rzeczy nadludzkich, jest dla rodziców jednocześnie wielkim błogosławieństwem i przekleństwem.
Nie każdy jednak z nas zakończył powyższy proces idealizacji i dewaluacji w dzieciństwie i odtwarza go w dorosłości w innych relacjach. Każda, zaś idealizacja zamienia się w pewnym momencie w dewaluację. Im silniejsza prymitywna idealizacja, tym bardziej bolesny upadek kochanego obiektu.
Jaką funkcję pełni dewaluacja?
Dewaluacja stanowi obronę przed lękiem w najróżniejszych zaburzeniach osobowości. Stanowi zabieg w którym podważamy, deprecjonujemy drugiego człowieka sprawiamy, iż w naszych oczach przestaje być “niebezpieczny”. Wcześniej idealizowany obiekt, posiadał w naszym umyśle magiczne adekwatności, których teraz go pozbawiamy i degradujemy do najniższych poziomów.
Dewaluacja następuje zwykle w wyniku lęku oraz gdy idealizowany wszechmocny obiekt ochrony i gratyfikacji nie może dłużej już pełnić swojej funkcji. Przykładem mogą być tutaj relacje romantyczne w których początkowo idealizujemy partnera. Natomiast gdy pierwsze zauroczenie mija i przychodzi rzeczywistość wraz z nią konfrontacje, trudności to partner przestaje spełniać swoją funkcję idealnego obiektu. Przyglądając się głębiej dewaluacja jest odpowiedzią na trudności bycia w zależności czyli potrzeby drugiej osoby.
Relacja terapeutyczna w walce z idealizacją i dewaluacją.
Przezwyciężając swoje lęki przed bliskością i zależnością w terapii uwalniamy się od mechanizmów obronnych opartych na rozszczepieniu w tym idealizacji i dewaluacji. W naszym zespole znajdziesz psychoterapeutów oraz seksuologów, którzy pomogą Ci przyjrzeć się odtwarzanym schematom w relacjach oraz mechanizmom obronnym.
Artykuł: Paulina Podrez – założycielka ośrodka, psychoterapeutka psychodynamiczna, seksuolog.
“