Nie ma czegoś takiego jak bezpieczne picie alkoholu

krytykapolityczna.pl 5 miesięcy temu

Brytyjczycy są wyjątkowo dobrzy w piciu. Według sondażu Global Drug Survey upijają się średnio 51,1 razy w roku, czyli zasadniczo raz w tygodniu. Jedna dziesiąta osób dorosłych pije pięć lub więcej razy w tygodniu.

Na początek powiedzmy, co to jest SJA. To standardowa jednostka alkoholu, czyli miara używana do określania poziomu spożycia alkoholu. Wynosi ona w Polsce 10 g lub 12,5 ml czystego etanolu. Taka ilość znajduje się w około: 250 ml zwykłego piwa (pięcioprocentowego), 100 ml wina (trzynastoprocentowego) lub 30 ml mocnych trunków (czterdziestoprocentowych), takich jak gin, rum, wódka lub whisky.

Dwie trzecie Brytyjczyków pijących ponad 11 SJA tygodniowo powiedziały, iż ograniczenie spożycia alkoholu okazało się dla nich trudniejsze niż dokonanie innych zmian w stylu życia, takich jak częstsze wykonywanie ćwiczeń fizycznych, rzadsze palenie tytoniu czy poprawienie diety.

Skoro czytacie ten tekst, zakładam, iż w waszym przypadku może być podobnie. Być może zdarzyło wam się kiedyś poczuć ulgę, gdy zobaczyliście w gazecie artykuł o tym, iż „umiarkowane” picie – zwłaszcza czerwonego wina – jest dobre dla zdrowia. Prawda jest jednak taka, iż żaden poziom spożycia alkoholu nie jest w pełni bezpieczny.

Alkohol można spożywać w różnych formach, na przykład pod postacią drinka Aperol Spritz, szampana Pol Roger lub wysokoprocentowego białego cydru dostępnego w butelkach o objętości około 2 litrów. We wszystkich napojach alkoholowych znajduje się jednak ten sam związek chemiczny, który wpływa na chemię mózgu i wywołuje szeroki zakres efektów. U niektórych ludzi jednym z tych efektów jest uzależnienie. Istnieje ryzyko, iż dopóki nie zdacie sobie sprawy z realnego wpływu alkoholu na ciało i psychikę, będziecie bagatelizowali zagrożenia związane z jego użyciem.

Pijemy przy każdej okazji

Zmiany w sposobach spożywania napojów alkoholowych w ostatnich 50 latach (czyli w ciągu mojej kariery zawodowej) stanowią niezwykły przykład tego, jak działania marketingowe wpływają na naszą percepcję. Dostęp do alkoholu w Wielkiej Brytanii był niegdyś znacznie bardziej ograniczony: sprzedawano go tylko w specjalnych miejscach (sklepach monopolowych i pubach) w określonych godzinach. Od lat 70. ubiegłego wieku kolejne rządy liberalizowały regulacje dotyczące kupowania napojów alkoholowych, które w tej chwili są powszechnie dostępne w supermarketach, a znaczna część ludzi traktuje je jako standardowy element swoich cotygodniowych zakupów spożywczych.

Większość z nas zbyt rzadko myśli o tym, jak głęboko alkohol jest zakorzeniony w wielu obszarach naszego życia. Pijemy, aby zacieśnić nasze kontakty towarzyskie. Pijemy, aby sfinalizować umowy biznesowe i dojść do porozumienia. Pijemy, aby uczcić narodziny dziecka. Pijemy, aby podnieść się nawzajem na duchu po czyjejś śmierci.

Kiedy jeden z moich siostrzeńców skończył 18 lat, sprezentowałem mu specjalną kartkę z życzeniami. Podczas przyjęcia zerknąłem na kartki urodzinowe od innych gości i dopiero po obejrzeniu 23 udało się znaleźć jedną, która w żaden sposób nie nawiązywała do alkoholu. Jak młody człowiek ma rozumieć taki komunikat? Na szczęście pojawiły się doniesienia, iż w ostatnim czasie młodzież – a przynajmniej pewna jej część – pije mniej. To absurd, iż wchodzenie w dorosłość jest tak mocno związane z alkoholem. Wyżej wspomniane kartki urodzinowe dość dobrze jednak pokazują, iż uzyskanie pozwolenia na jego spożywanie w wyniku osiągnięcia pełnoletniości jest postrzegane jako przełomowy moment w życiu.

Alkohistoria

Napoje alkoholowe mają specyficzny urok i długą historię, a nasza sztuka i ogólnie kultura są nimi dosłownie przesiąknięte. Według niektórych są one równie stare jak ludzkie społeczeństwo. Pojawiła się choćby teoria, iż narodziny rolnictwa nie wynikały z prób zapewnienia dostępu do pożywienia, ale z chęci uprawy roślin potrzebnych do produkcji alkoholu.

Rzymianie spożywali wino podczas Bachanaliów, a starożytni Grecy w trakcie sympozjonów. W naszej współczesnej kulturze alkohol pije się między innymi na wieczorach kawalerskich i panieńskich, spotkaniach wielbicieli wina lub piwa, uroczystych kolacjach lub na przyjęciach świątecznych w miejscach pracy.

W XIII i XIV wieku głównym producentem napojów alkoholowych był Kościół katolicki, ponieważ znaczna część ówczesnej wiedzy kulturowej na temat winiarstwa i piwowarstwa znajdowała się w posiadaniu zakonników. Najstarszy nieprzerwanie działający browar ma niemal tysiąc lat i mieści się w klasztorze w Niemczech. w tej chwili jednak za jedną trzecią ogólnoświatowej produkcji odpowiada jedna firma.

Odniesienia do używania – i nadużywania – alkoholu można znaleźć w wielu wytworach naszej kultury, począwszy od obrazów Toulouse-Lautreca, a skończywszy na filmach o Jamesie Bondzie. Ulubionym drinkiem Toulouse-Lautreca był podobno absynt (cieszący się ogromną popularnością w ówczesnym Paryżu) połączony z brandy, a gdybym wypił tyle martini co agent 007, prawdopodobnie byłbym zarówno wstrząśnięty, jak i zmieszany. Powinno się nazywać go „człowiekiem ze złotą wątrobą”!

Oczywiście nie wszystkie odniesienia kulturowe do alkoholu są pozytywne. Bohaterka powieści W matni autorstwa Émile’a Zoli rozpaczliwie próbuje utrzymać swoją rodzinę w całości, gdy jej mąż popada w alkoholizm. Ostatecznie jednak ona również staje się alkoholiczką i umiera w nędzy. Renée Zellweger w entuzjastycznie przyjętym przez krytyków filmie Judy wcieliła się natomiast w rolę piosenkarki i aktorki Judy Garland, która zmagała się z nałogiem alkoholowym.

Alkohol jest legalny, inne narkotyki nie

Od zawsze uważam, iż jedyna różnica między alkoholem a innymi narkotykami polega na tym, iż alkohol jest legalny. Wyrażanie tego stanowiska wielokrotnie było dla mnie źródłem problemów, ponieważ ani przedstawiciele rządu, ani pracownicy przemysłu alkoholowego z oczywistych powodów nie chcą, żeby alkohol był postrzegany jako narkotyk. Kiedy jednak jako naukowiec patrzę na jego wpływ na neuroprzekaźniki w mózgu, jest dla mnie oczywiste, iż pod wieloma względami przypomina on oddziaływanie wielu substancji postrzeganych jako narkotyki, ale jest wyjątkowo złożony i wieloaspektowy. Alkohol wywołuje wyjątkowo szeroki zakres efektów w układach dla różnych neuroprzekaźników: żaden inny środek psychoaktywny nie pobudza kwasu gamma-aminomasłowego (GABA), serotoniny i dopaminy przy jednoczesnym blokowaniu glutaminianu i noradrenaliny.

W latach 2010–2019 we współpracy z innymi badaczami napisałem trzy artykuł, w których pokazaliśmy, iż alkohol jest prawdopodobnie najbardziej szkodliwym narkotykiem w Zjednoczonym Królestwie, Australii i bodaj wszystkich innych krajach świata zachodniego. Przeprowadziliśmy analizę decyzyjną, aby ocenić zagrożenia związane z użyciem różnych legalnych i nielegalnych środków psychoaktywnych, między innymi heroiny, kokainy, cracku i metamfetaminy, a także alkoholu i tytoniu. Alkohol zajął pierwsze miejsce, co wynikało nie tylko z jego szkodliwości dla poszczególnych użytkowników, ale przede wszystkim z niezwykle negatywnego wpływu na otoczenie społeczne. (Destrukcyjne skutki społeczne wynikające z picia alkoholu określa się niekiedy mianem „biernego picia”, co stanowi analogię do „biernego palenia”).

Niedługo po tym, jak w ramach stażu podyplomowego zacząłem pracować jako psychiatra na oddziale ratunkowym w szpitalu Guy’s Hospital w południowo-wschodniej części Londynu, przywieziono do nas pewną kobietę w opłakanym stanie graniczącym z psychozą. Była jedną z pierwszych osób, którymi musiałem się zająć. Trafiła do nas prosto ze swojego przyjęcia weselnego, na którym jej bracia podczas pijackiej awantury pobili jej nowego męża. Niestety, w piątki i soboty tego rodzaju przypadki zdarzają się na oddziałach ratunkowych w całym Zjednoczonym Królestwie.

Alkohol szkodzi zdrowiu, naprawdę

Wysoki poziom szkód związanych z piciem alkoholu w dużej mierze wynika z tego, iż spożywa go wiele osób. Gdyby połowa dorosłych regularnie zażywała metamfetaminę, ogólny stan społeczeństwa byłby znacznie gorszy. Nie zmienia to jednak faktu, iż na poziomie jednostkowym alkohol wyrządza ogromne szkody, których zakres zależy od poziomu jego spożycia. Mogą one być stosunkowo nieoczywiste. Na przykład dopiero niedawno dostrzeżono związek między alkoholem a nowotworami piersi, a uszkodzenia wątroby wynikające z picia zwykle pojawiają się po 10 lub choćby 20 latach.

Możecie mieć nadzieję, iż żadne z opisywanych przeze mnie zagrożeń nie odnosi się do was. Większość ludzi uwielbia krótkofalowe efekty wywoływane przez alkohol (poprawę nastroju, towarzyskość czy rozluźnienie) i wydaje się liczyć na to, iż długofalowe szkody dla zdrowia u nich nie wystąpią.

Powinniście jednak zdawać sobie sprawę z zagrożeń dla waszego zdrowia – zwłaszcza jeżeli spożywacie powyżej 11 SJA tygodniowo. Ludzie związani z przemysłem alkoholowym doskonale wiedzą o tym, iż jest to substancja toksyczna. Gdyby alkohol został odkryty w dzisiejszych czasach, niemal na pewno nie zostałby wprowadzony na rynek jako produkt spożywczy i prawdopodobnie byłby nielegalny. o ile zastosujemy wobec niego kryteria dotyczące standardów bezpieczeństwa żywności, w pełni bezpiecznym limitem spożycia będzie jeden kieliszek wina rocznie. Czy przyjmowalibyście nowy narkotyk, gdybyście wiedzieli, iż skróci on wasze życie albo zwiększy ryzyko wystąpienia u was nowotworu, demencji i chorób serca? Prawdopodobnie nigdy byście go nie tknęli. Alkohol zajmuje jednak w naszej kulturze szczególne miejsce.

Chciałbym, żebyście zastanowili się nad waszymi nawykami dotyczącymi picia. Chciałbym, żebyście zdawali sobie sprawę, z jakimi zagrożeniami wiąże się przekraczanie zalecanych maksymalnych limitów spożycia alkoholu. Chciałbym, żebyście wiedzieli, iż choćby jeżeli nie zawsze przestrzegacie tych limitów, nie powinniście całkowicie ich lekceważyć. Chciałbym, żebyście monitorowali swój poziom spożycia alkoholu i nauczyli się odmawiać go sobie przynajmniej w niektórych sytuacjach.

Nie chcę, abyście kiedykolwiek wlewali go sobie do gardła bez zastanowienia. Niewykluczone, iż po przeczytaniu tej książki postanowicie dołączyć do coraz liczniejszego grona ludzi, którzy zdecydowali się z niego zrezygnować. Równie dobrze możecie oczywiście stwierdzić, iż wasz obecny poziom spożycia alkoholu wam odpowiada. Zależy mi jedynie na tym, abyście podjęli tę decyzję po zapoznaniu się ze wszystkimi faktami.

Picie alkoholu powinno być bowiem przede wszystkim świadome. Uważam, iż należy traktować je w bardziej wyjątkowy sposób niż jedzenie – tak jak traktowano je w przeszłości. Uczyńcie z picia pozytywną i aktywną przyjemność. Dbajcie o to, żeby nie stało się dla was sposobem na samodzielne łagodzenie stresu i niepokoju ani odruchowym nawykiem, do którego po prostu się przyzwyczailiście.

Zachęcam was do tego, abyście w możliwie największym stopniu ograniczyli spożycie alkoholu (najlepiej do poziomu zalecanych limitów albo jeszcze bardziej), a jednocześnie zmaksymalizowali płynącą z niego euforia i przyjemność. jeżeli sięgacie po niego regularnie, róbcie sobie co najmniej dwa dni przerwy w tygodniu. Mam nadzieję, iż lektura książki Pić czy nie pić? pomoże wam pić mniej.

Jeżeli nadużywacie napojów alkoholowych, nie mam zamiaru was potępiać. Społeczeństwo zapoznaje nas z nimi w młodym wieku i mówi nam, iż nic innego nie sprawi nam większej uciechy. Bardzo łatwo jednak uzależnić się od nich psychicznie lub fizycznie.

Mam nadzieję, iż dzięki książce Pić czy nie pić? nauczycie się pić w taki sposób, żeby wasze życie stało się lepsze i żeby alkohol nigdy nie był jego głównym elementem. Mam nadzieję, iż za jej sprawą będziecie lepiej regulować swój poziom spożycia napojów alkoholowych i skuteczniej decydować o tym, jaka ich ilość jest dla was odpowiednia, a następnie trzymać się swoich postanowień. Na zdrowie!

**

Fragment książki Davida Nutta Pić czy nie pić?, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Tłumaczenie: Maciej Lorenc. Śródtytuły pochodzą od redakcji.

*

David John Nutt – brytyjski psychiatra i psychofarmakolog, profesor w Imperial College London. W swoich badaniach zajmuje się tematyką uzależnień, lęku i snu. Pracował jako doradca brytyjskich ministerstw: obrony, zdrowia oraz spraw wewnętrznych. Od 2008 roku był przewodniczącym rządowej Komisji Doradczej ds. Nadużywania Narkotyków (ACMD).

Idź do oryginalnego materiału