Globalny wyścig o dominację w robotyce jest często przedstawiany jako starcie mocarstw. Ale co, jeżeli prawdziwe zagrożenie dla naszej przyszłości nie leży w tym, która flaga zawiśnie nad fabryką robotów, ale w tym, czyje logo? W epoce, w której wpływy globalnych korporacji nierzadko przewyższają autorytet państw, a demokracje na całym świecie ulegają erozji, oddanie zaawansowanych humanoidów w ręce prywatnych firm może stać się prostą drogą do nowej formy oligarchii – cyfrowej i zautomatyzowanej.
Kiedy korporacja staje się państwem
Żyjemy w czasach paradoksu. Z jednej strony mamy dostęp do niespotykanych wcześniej technologii. Z drugiej, obserwujemy, jak instytucje demokratyczne słabną pod naporem lobbingu i potęgi wielkiego kapitału. Korporacje technologiczne już dziś kształtują naszą rzeczywistość – decydują, jakie informacje widzimy, z kim się komunikujemy i co kupujemy.
Co się stanie, gdy te same podmioty zyskają kontrolę nad technologią, która może fizycznie oddziaływać na świat? Roboty humanoidalne to nie tylko kolejna aplikacja w telefonie. To fizyczna manifestacja algorytmu, zdolna do pracy, interakcji i – co najważniejsze – egzekwowania reguł w realnym świecie.
Problem nie polega na tym, czy robot będzie “zły”. Problem polega na tym, iż będzie bezwzględnie “posłuszny” swojemu właścicielowi. A co, jeżeli jego właścicielem będzie korporacja, dla której zysk jest ważniejszy niż dobro publiczne?
Nowe formy przymusu w zautomatyzowanym społeczeństwie
Gdy władza korporacji połączy się z fizycznymi możliwościami robotów, mogą powstać nowe, subtelne, ale niezwykle skuteczne formy przymusu, które nie wymagają przemocy w tradycyjnym rozumieniu.
1. Prywatyzacja przestrzeni i porządku publicznego
Wyobraźmy sobie prywatne osiedla, centra handlowe czy choćby całe dzielnice miast, w których porządku pilnują roboty należące do korporacji deweloperskiej. Ich oprogramowanie nie będzie opierać się na publicznym kodeksie prawnym, ale na prywatnym regulaminie właściciela.
- Robot-strażnik może uniemożliwić wejście osobom, które nie spełniają określonych kryteriów (np. mają niski “rating kliencki”).
- Może egzekwować zakaz zgromadzeń, robienia zdjęć czy choćby noszenia ubrań konkurencyjnych marek.
- To tworzy strefy wyjęte spod publicznej jurysdykcji, rządzone przez korporacyjny algorytm.
2. “Behawioralny kredyt” i dostęp do usług
Już dziś firmy oceniają naszą wiarygodność kredytową. W przyszłości mogą stworzyć znacznie szerszy “rating behawioralny”, oparty na danych z milionów interakcji z robotami.
- Robot-barista w kawiarni może odmówić obsługi, jeżeli system uzna cię za “trudnego klienta”.
- Robot-asystent w banku może zaoferować gorsze warunki kredytu na podstawie analizy twojego języka ciała i tonu głosu.
- Dostęp do podstawowych usług – od transportu po opiekę zdrowotną – może stać się uzależniony od twojej “wartości” dla korporacji.
3. Zautomatyzowane egzekwowanie długów i umów
To jeden z najbardziej niepokojących scenariuszy. Co, jeżeli umowa leasingowa na samochód będzie egzekwowana przez sam samochód, który po prostu przestanie działać po braku spłaty raty? Idźmy o krok dalej.
- Inteligentny dom, zarządzany przez korporację, może odciąć ci dostęp do mieszkania za zaległości w czynszu.
- Robot-dostawca może odmówić wydania paczki, dopóki nie uregulujesz płatności.
- To świat, w którym nie ma miejsca na negocjacje, ludzką empatię czy odroczenie terminu. Jest tylko bezwzględne wykonanie kodu umowy.
Oligarchia 2.0: Rządy algorytmu
W takim świecie tradycyjne narzędzia demokratycznej kontroli stają się bezsilne. Politycy, uzależnieni od finansowania kampanii przez te same korporacje, mogą nie mieć woli ani siły, by regulować nowy porządek. Obywatele, pozbawieni realnego wpływu, stają się użytkownikami w systemie, w którym ich prawa są definiowane przez “Warunki korzystania z usługi”.
To wizja oligarchii 2.0, w której niewielka grupa właścicieli technologii i kapitału sprawuje faktyczną władzę, a reszta społeczeństwa jest zarządzana przez zautomatyzowane systemy, zoptymalizowane pod kątem wydajności i zysku.
Rewolucja robotyczna stawia przed nami fundamentalne pytanie: czy zdołamy zbudować mechanizmy kontroli i etyczne ramy, które zapewnią, iż technologia będzie służyć ludzkości? Czy też pozwolimy, by stała się narzędziem w rękach nielicznych, pogłębiając nierówności i erozję wolności, niezależnie od szerokości geograficznej? Odpowiedź na to pytanie zdefiniuje kształt społeczeństw w XXI wieku.
Leszek B. Ślazyk
e-mail: [email protected]
© www.chiny24.com