Musiałem...

tete-bieganiemojapasja.blogspot.com 2 tygodni temu
"odparować", bo nieco się *upodliłem* na wałbrzyskich górkach hi,hi... 24 Półmaraton Wałbrzych zaliczony! Lekko nie było he,he... Górki wymagające;)
Ale jak to pisze na kubkach z pakietu startowego *ból przemija duma zostaje* Z drugiej strony Verdi mawiał : *starty nie są do końca zdrowe, ale przygotowania do zawodów jak najbardziej*
Przygotowywałem się najlepiej jak potrafię. Mimo to podszedłem do tej połówki z wielką pokorą. I tu pewnie Waldek powiedziałby, iż pobiegłem "zbyt asekuracyjnie" hi,hi... Cóż nigdy nie biegam na maxa, czy jak mówią na 'zgon' teraz też apka corosa na mecie pokazała: "normalny (a ja myślałem zmęczony;) - czas do pełnej regeneracji 20 godzin" he,he...
Najważniejsze zawsze dla mnie to dobiec w dobrej formie! Przyjąć gratulacje od najwierniejszego kibica - Mojej Lepszej Połowy!
Niezajechany, żeby potem jeszcze móc pozwiedzać, a nie dogorywać hi,hi... Mój czas 2:16:26 pewnie mógłby być lepszy he,he... Za to mogłem z MLP po obiedzie "zdobyć" górę z wieżą widokową i wejść na samą koronę:))
Gdzieś chyba po szesnastym kilometrze jakiś dowcipniś kibic krzyknął: "teraz już do mety cały czas z górki!" Pomyślałem jest okey to może jak w Jaworze pocisnę do mety! Jednak Opatrzność nade mną czuwała! Bo gdybym przyśpieszył he,he... To w końcówce, gdy wracało się z kopalni na długim podbiegu szedłbym i wyglądał jak "zombi" hi,hi... Na skrzyżowaniu Babeczka ostrzegając krzyknęła "ostatnia prosta z długim podbiegiem! I niestety Ci co wcześniej wyrywali szli i cierpieli:(
Fajnie było!!! Bałem się, bo dwa dni wcześniej przyplątał mi się katar i do samego startu byłem jakiś niewyraźny hi,hi... Dzięki Bogu wypociłem się i przeszło;)
Szczęście, cud, łaska Boża. Wdzięczny jestem Panu, iż na dwa dni upały odpuściły:)) Jeszcze w piątek w granicach trzydziestu stopni, a sobota, niedziela kilka ponad dwadzieścia:) Za to dzisiaj od nowa skwar;) Przy takiej aurze pewnie wczoraj byłaby masakra:(
Super impreza! Cudowni Wolontariusze i Kibice na trasie:) Szczególnie zorganizowane grupy. Pewnie szkoły? albo inne placówki:) Już dawno nie przybiłem tylu piątek na trasie:) W trakcie biegu czasem bywa trudno się uśmiechać he,he... Dlatego ciszę się, iż dziękując Im poniesioną dłonią z namalowaną buźką na Ich zmęczonych twarzach pojawiał się uśmiech:)
Przed metą uniosłem dłonie z buźkami i wypisanymi imionami moich wnuczek do góry. Wtedy jedna z uczestniczek siedząca w strefie posiłków krzyknęła: "O zobaczcie buźka z moim imieniem!" Jak to kilka potrzeba, żeby zrobić Komuś euforia he,he...
Toyoty nie wygrałem:( wycieczki na Lazurowe Wybrzeże również. Ani telewizora, głośnika przenośnego, czy smartwatcha hi,hi... Mimo to jestem mega zadowolony! Naczelne hasło: *tyle startów ile lądowań na mecie* spełnione.
Wszystko co dobre zdobywa się z trudem. Paradoks biegania - trzeba się umordować, żeby być szczęśliwym hi,hi...
Idź do oryginalnego materiału