Mówią o nich "pokolenie L4". Wychowani do porażki, zbyt krusi, by pracować

mamadu.pl 6 miesięcy temu
Zdjęcie: Młodzi ludzie coraz bardziej pogrążają się w bezczynności i rozpaczy. fot. Adam Borkowski/Unsplash


Zbyt wrażliwi, by pracować, zbyt krusi, by stawiać się w pracy codziennie. Okrzyknięci przez media mianem "pokolenia L4", młodzi ludzie nie czują się na siłach, by wejść na rynek pracy – lub na nim pozostać. Co tu poszło nie tak?


Przez niektórych pogardliwie określani jako pokolenie płatków śniegu, są bardzo delikatni i gwałtownie się rozpadają. Brakuje im odporności psychicznej. Młodzi ludzie, między 18. a 30. rokiem życia, nazywani są też pokoleniem L4, a choćby generacją lęku, coraz częściej wskazują na swoją kruchą kondycję psychiczną jako powód, dla którego nie mogą pójść do pracy.

Niesamodzielne, bo cierpiące


Starsze pokolenia, z iksami na czele, naśmiewają się z młodych zetek, iż chodzą na rozmowy o pracę z mamusią, tak są niesamodzielne. "The Telegraph" przytacza wypowiedź pewnej kobiety, która mówi, iż jedną z najdziwniejszych rzeczy, z którymi spotyka się w swojej pracy, jest konieczność odbywania rozmów telefonicznych z rodzicami pracowników, którzy dzwonią, by jej powiedzieć, iż ich (dorosłe) dziecko nie przyjdzie tego dnia do pracy.

Tyle iż za tym pozornym brakiem samodzielności, za tym nieodcięciem w porę pępowiny, kryje się zatrważający powód. Kruche zdrowie psychiczne. Ta grupa wiekowa, coraz bardziej pogrążona w bezczynności i rozpaczy, popada więc w zależność od swoich rodziców i świadczeń socjalnych. I nie czuje się na siłach, by to zmienić.

Zbyt słabi, by pracować


W raporcie brytyjskiej fundacji Resolution, który ujrzał światło dzienne kilka dni temu, czytamy, iż aż 49 proc. badanych z tej grupy wiekowej jako przyczynę swojego bezrobocia podaje właśnie problemy ze zdrowiem psychicznym.

Jeden na trzy wnioski o zasiłek Personal Independence Payment (PIP), czyli brytyjskie świadczenie dla osób niepełnosprawnych lub mających trudności ze zdrowiem psychicznym, jako uzasadnienie podaje: zaburzenia lękowe, fobię społeczną, depresję i/lub stres. Najwięcej wniosków z tym rozpoznaniem przybywa wśród osób poniżej 25. roku życia.

Coraz gorzej i u nas


W Polsce z kondycją psychiczną nie jest lepiej. ZUS podaje, iż problemy ze zdrowiem psychicznym były w samym 2023 roku powodem wystawienia ponad 1,4 mln zwolnień lekarskich (brak danych o wieku świadczeniobiorców). To o ok. 100 tys. więcej niż rok wcześniej. W sumie ubezpieczeni Polacy spędzili na takim L4 aż 26 mln dni.

Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, i u nas główną przyczyną niezdolności do pracy z powodu kryzysy psychicznego w ubiegłym roku były:

reakcja na ciężki stres i zaburzenia adaptacyjne – 477,6 tys. zaświadczeń lekarskich, w sumie 8,86 mln dni zwolnienia z pracy


epizod depresyjny – 251,6 tys. zaświadczeń – 5,14 mln dni absencji


inne zaburzenia lękowe – 246 tys. zaświadczeń, co dało 4,77 mln dni bez pracy.


A mówimy tu tylko o ludziach opłacających składki na ubezpieczenie chorobowe. Pozostają jeszcze ci, którzy pracują na śmieciówkach i ci, którzy choćby nie podjęli pracy z powodu złego stanu psychicznego.

I chociaż najczęściej słyszymy, iż to osoby po 40. roku życia mają największe trudności w znalezieniu pracy, to raport fundacji Resolution wykazuje, iż z powodu kryzysu psychicznego problem ten dotyka w największej mierze właśnie osoby w okolicach dwudziestki.

To my zawiniliśmy?


Zdaniem Franka Furedi, profesora socjologii na Uniwersytecie w Kent (Wielka Brytania), winę za zły stan psychiczny młodych ludzi ponoszą starsze pokolenia i medykalizacja codziennego życia: "Stworzyliśmy kryzys psychiczny, przekształcając problemy życia codziennego w problemy zdrowia psychicznego", cytuje socjologa "The Daily Mail".

Furedi zauważa, iż odebraliśmy młodym ludziom poczucie, iż mają kontrolę nad swoim życiem i iż mają wpływ na to, co się dzieje: "Jeśli cierpisz na problemy psychiczne, jak możesz wziąć odpowiedzialność i przejąć kontrolę nad swoim przeznaczeniem? Gdy tylko coś pójdzie nie tak, gdy tylko będziesz mieć normalny stres w pracy, zamieni się to w problem stresu i depresji".

Empatycznie pochyla się nad tymi młodymi ludźmi Celia Warden z "The Telegraph". "Może jednak, zamiast pogardliwie etykietować tych młodych ludzi jako 'płatki śniegu', pora uznać, iż oni naprawdę cierpią? I iż tak zostali przygotowani do życia – by odnieść porażkę", pisze dziennikarka.

– Ludzi w tej chwili boli życie. A ból życia, ból psychiczny, generuje ból fizyczny. To powoduje ból całego ciała. Większość ludzi jest zmęczona, nie mają sił, ale nie robią nic, albo robią niewiele, żeby to zmienić – mówił rok temu psychiatra dr Piotr Wierzbiński na konferencji w "Oni, Ty, Ja, DepresJa".

Aby odwrócić ten trend, trzeba pomóc dzieciom, nastolatkom i młodym dorosłym odnaleźć sens życia, motywację i cel. Potrzebujemy do tego nie jednej, a wielu reform: zmian w metodach wychowawczych, oświacie i ochronie zdrowia na początek.

źródła: resolutionfoundation.org, dailymail.co.uk, telegraph.co.uk, ezdrowie.gov.pl, gazetaprawna.pl


Idź do oryginalnego materiału