Jak informują opiekunowie z Dzikiego SORu, dopiero późnym wieczorem była konieczność interwencji. Łabędź znacznie osłabł.
O złym stanie zdrowia łabędzi zamieszkujących Park Sołacki pisaliśmy już w grudniu ubiegłego roku. Najpierw pojawiła się informacja od radnych z Rady Osiedla Sołacz, którzy alarmowali o śmierci dwóch ptaków. Zlecono wtedy między innymi badanie wody w stawie. Udało się również ustalić, iż jednym z powodów złej kondycji łabędzi jest uporczywe i niewłaściwe ich dokarmianie.
Później, tuż przed Nowym Rokiem padła trzecie zwierzę. Martwego ptaka znaleziono w stawie. Wykrwawiał się do przewodu pokarmowego, a obraz sekcyjny mocno sugerował ostre zatrucie. Kolejny po ponad tygodniu płynoterapii, leczenia i manualnego dokarmiania w końcu stanął na własnych nogach, zaczął sam jeść i wrócił do zdrowia.
Kolejny łabędź zagrożony
W sobotę los kolejnych zwierząt zaniepokoił spacerowiczów w Parku Sołackim. Uwagę przykuł ostatni obecny młody z tamtejszego lęgu. Mieszkańcy przez cały dzień dzwonili zarówno do Dzikiego SORu, jak i na służby alarmowe, zgłaszając przymarznięcie łabędzia do tafli lodu. Jak informują strażacy, aż do późnego wieczora nie było powodu do interwencji. Sprawa wywołała mnóstwo kontrowersji.
– Nie jest niczym dziwnym przebywanie w miejscu i oszczędzanie energii przez ptaki wodne, choćby na marznących zbiornikach — informują na Facebooku opiekunowie z Dzikiego SOR-u z Kościana.
Interwencja
Jednak późnym wieczorem, kiedy temperatura spadała, wezwana na miejsce straż pożarna potwierdziła niebezpieczeństwo i podjęła działania. Młody ptak znacznie osłabł. Wolontariusze Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Jeży „Nasze Jeże” natychmiast dołączyli na miejsce i zabezpieczyli zwierzę na Dzikim SORze.
– Ptak został ogrzany, wzmocniony i otrzymał płynoterapię. W nocy łabędź dotarł pod naszą opiekę w celu dalszego postępowania i diagnostyki. Jego stan jest już stabilny, ale jeszcze nie wiemy, jaki był powód takiego osłabieni — czytamy.