Krzysztofa Czumę znałem bez mała przez czterdzieści lat. Nasze drogi zeszły się na peryferiach PRL, na których usytuowany był wielki szpital psychiatryczny. Mimo znacznej odległości od centrali, poprzez swoją strukturę, a także poprzez nękające go okresowo przesilenia kierownictwa stanowił jakby miniaturę rządzonego wtedy przez sekretarzy państwa. W tej cywilizacyjnej skamielinie uformowała się wokół prowadzonej przeze [...]