W związku z postępującymi pracami nad Kodeksem etyki lekarskiej pojawia się coraz więcej pytań o zakres planowanych zmian. Jak zaznaczył Łukasz Szmygel, na obecnym etapie ciężko jest powiedzieć, jakie będą konkretnie. Można jednak wskazać, które elementy kodeksu wzbudzają najwięcej emocji. I prawdopodobnie czego będą dotyczyły najistotniejsze zmiany.
Najczęściej pojawiającą się wątpliwością sygnalizowaną przez lekarzy jest kwestia reklamy. W dobie internetu, portali społecznościowych, szybkiego obiegu informacji, łatwego dostępu do szerokiej wiedzy w gronie lekarskim nasiliła się tendencja do publikowania treści w internecie o sobie, o miejscu pracy oraz zachęcanie w ten sposób do wizyt w konkretnej placówce czy gabinecie. Wiele portali umożliwia ocenę pracy lekarza podobnie jak innych usług.
Łukasz Szmygel zadał więc pytanie, czy tak powinno być? – To trudne pytanie, bo adekwatnie tak już jest. Skala zjawiska przekracza już ramy wyjątku. Biorąc dosłownie art. 63 KEL, lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie na podstawie wyników swojej pracy, dlatego wszelkie reklamowanie się jest zabronione i można by uznać każde takie działanie za łamanie naszego kodeksu – wyjaśnił.
Wskazał też na wątpliwości, które wzbudza pewna nierówność na rynku medycznym. Wystarczy, iż właścicielem podmiotu medycznego nie jest lekarz i może korzystać, w ramach prawa, z każdej formy reklamy. W tym przypadku nie obowiązuje go KEL. Stawia to lekarzy w gorszej pozycji, szczególnie, iż wielu pacjentów szuka lekarza czy lekarza dentysty w internecie. Pozostaje więc pytanie, czy uda się rozwiązać ten problem.
Rzecznik praw lekarza OIL w Gdańsku zwrócił też uwagę na to, iż przestrzeń mediów społecznościowych to naturalne środowisko do kreowania swojego wizerunku. Media te dają możliwości pozyskiwania ogromnej rzeszy osób, które słuchają rad swoich „przewodników”, szukają wiedzy, czy autorytetu albo po prostu dobrej zabawy. Nie jest ona wolna od lekarzy, którzy szukają podobnych treści lub sami je kreują. Czy lekarze powinni być obecni w mediach społecznościowych?
Zdaniem Łukasza Szmygela, wątpliwość budzi najbardziej to, do jakich celów używają swojej popularności. Czy to tzw. dobra robota, bo szerzą wiedzę medyczną, podnoszą świadomość społeczeństwa, zwracają uwagę na przeróżne problemy zdrowotne? Czy to sposób na reklamę, sprzedaż? A może traktować to wręcz za obowiązek środowiska lekarskiego? – spytał retorycznie.
KEL w art. 71. mówi , iż „lekarz ma obowiązek zwracania uwagi społeczeństwa, władz i każdego pacjenta na znaczenie ochrony zdrowia, a także na zagrożenie ekologiczne”.
Jak wyjaśnił rzecznik, w dobie pandemii COVID-19 pojawiła się fala dezinformacji podważająca jakikolwiek sens działań epidemiologicznych, profilaktycznych, informacyjnych. Po pierwszych oklaskach wylała się fala hejtu na lekarzy i nie tylko. Wylała się też fala fake newsów. Wielu lekarzy posądzano o działanie w interesie własnym, firm farmaceutycznych, mordowanie ludzi, oszukiwanie i wiele innych. Jednocześnie w tym czasie wielu lekarzy, także przedstawicieli samorządu, w sposób mniej lub bardziej zorganizowany próbowało walczyć z dezinformacją, dementować i prostować fałszywe informacje. Wszyscy próbowali przebić się ponad tę falę, ponad złość, agresję i niezrozumienie.
Kolejne kontrowersje etyczne, na które zwrócił uwagę dr n. med. Łukasz Szmygel, dotyczą tzw. receptomatów i zwolnieniomatów, czyli po prostu sprzedaży recept oraz sprzedaży zwolnień lekarskich. Problem ten pojawił się w czasie pandemii, kiedy ze względów epidemiologicznych zaczęto szerzej korzystać z narzędzi telemedycznych. I tak z dobrą praktyką umożliwiającą szybszy i bezpieczniejszy dostęp do porad lekarza, korzystając z luki prawnej, zaczęły powstawać platformy sprzedażowe. W ocenie Łukasza Szmygela należy postawić wyraźną granicę między tą formą sprawowania opieki nad pacjentem a sprzedażą „na zamówienie”.
Opracowanie: INK