Co najmniej raz w tygodniu po napoje energetyzujące sięga prawie połowa 15-latków
Napoje energetyzujące – znane powszechnie jako energy drinki lub energetyki – dostępne są w ponad 140 krajach świata i stają się coraz bardziej popularne. W 2020 r. ich rynek został wyceniony na niemal 46 mld dol. Eksperci prognozują, iż za trzy lata jego wartość będzie prawie dwukrotnie większa, a w 2031 r. wyniesie 108 mld dol.
Energetyki są ogromnie popularne wśród młodzieży i młodych dorosłych mężczyzn. Gdy odwiedza się Żabkę w okolicach szkoły, łatwo dostrzec, iż to jeden z najbardziej pożądanych produktów podczas przerw między lekcjami. Nic dziwnego, napoje te mają przecież dodawać witalności, poprawiać koncentrację i samopoczucie, w dodatku działają natychmiastowo. Mało kto myśli więc dwa kroki do przodu – iż po nagłym przypływie energii gwałtownie zaobserwuje osłabienie i senność, a długotrwałe spożywanie energetyków może być bardzo niebezpieczne i uzależniające.
W napojach energetyzujących znajdziemy m.in. kofeinę, taurynę, guaranę, kompleks witamin z grupy B oraz cukier. Proporcje poszczególnych składników różnią się w zależności od marki, nierzadko jednak przekraczają zalecany limit spożycia. Choć ilość cukru nie odbiega znacząco od innych dostępnych na rynku napojów bezalkoholowych, jest na tyle wysoka, iż regularne picie energetyków może sprzyjać rozwojowi cukrzycy i otyłości oraz uszkadzać szkliwo zębów.
Kofeinowa iluzja
Podstawą pobudzającego działania energy drinków jest kofeina. Badania pokazują, iż u osób regularnie spożywających bogate w nią napoje pojawiają się takie dolegliwości jak kołatanie serca, wzrost ciśnienia krwi, uczucie niepokoju, ból w klatce piersiowej, płytki i przyśpieszony oddech, zawroty i ból głowy czy problemy żołądkowo-jelitowe. Ponadto znane są ostre zatrucia kofeiną, które objawiają się tachykardią i arytmią serca, migotaniem przedsionków, wymiotami, zaburzeniami snu lub zaostrzeniem chorób psychicznych. Kofeina jest środkiem psychoaktywnym – picie energetyków nie pozostaje więc bez wpływu na układ nerwowy. Do najczęstszych objawów neurologicznych należą drgawki, agresywne zachowania, halucynacje, stany lękowe, pobudzenie neuropsychiatryczne, a choćby psychozy.
Ryzyko niebezpiecznych powikłań rośnie w połączeniu tego rodzaju napojów z alkoholem, konopiami indyjskimi, innymi narkotykami, tytoniem czy farmaceutykami. Istotnym zagrożeniem jest także ich potencjalne działanie „otrzeźwiające”. To oczywiście iluzja. Dlatego osoby, które łączą energetyki z alkoholem, są bardziej narażone na zatrucie nim. A spożywana nadmiarowo kofeina może powodować uzależnienie.
Mała puszka energetyka zawiera mniej więcej tyle kofeiny, ile znajduje się w filiżance kawy. A bezpieczna dzienna dawka kofeiny dla zdrowych osób dorosłych wynosi 400 mg, co odpowiada średnio wypiciu czterech filiżanek kawy dziennie. Dlaczego więc naukowcy ostrzegają nas przed tą substancją w napojach energetyzujących, a przyzwalają na regularne picie małej czarnej?
Chodzi o prędkość spożywania napoju. Delektowanie się gorącą kawą to zupełnie co innego niż wypicie „na hejnał” puszki chłodnego napoju. Poziom kofeiny w organizmie gwałtownie wtedy wzrasta, co w skrajnych przypadkach może wywołać atak serca. Poza tym przy obliczeniach ogólnego poziomu kofeiny w energy drinkach często nie uwzględnia się guarany – ekstraktu roślinnego, w którym obecne są duże ilości pobudzającej substancji (ok. 40 mg na 1 g). A oprócz wysokich dawek kofeiny napoje te zawierają substancje, które potęgują jej działanie. Takim stymulatorem jest m.in. tauryna.
Energetyk na śniadanie
Można by pomyśleć, iż skoro dostarczana w formie energy drinków kofeina jest szczególnie niebezpieczna, światowy rynek napojów energetyzujących podlega rygorystycznym regulacjom. Nic bardziej mylnego! Amerykańska Agencja Żywności i Leków, która dopuszcza do obrotu wszystkie produkty klasyfikowane jako żywność, jest też odpowiedzialna za wyznaczanie norm dotyczących ich składu. Na przykład w kawie czy napojach zawartość kofeiny nie może przekraczać pewnego poziomu, by nie stać się potencjalną przyczyną problemów z sercem. Ale napoje energetyczne w klasyfikacji tej instytucji są suplementami diety, więc nie mają wyznaczonych maksymalnych granic. Tym samym producenci mogą łączyć kofeinę z innymi stymulantami, nie zważając na ryzyko zdrowotne dla konsumentów.
Spożywanie dużych ilości kofeiny jest szczególnie niewskazane w przypadku dzieci i młodzieży. Tymczasem z ubiegłorocznych badań Instytutu Matki i Dziecka (przeprowadzonych na reprezentatywnej próbie 7,7 tys. nastolatków) wynika, iż co najmniej raz w tygodniu po energetyki sięga co dziesiąty 11-latek i prawie połowa 15-latków.
– Najważniejsze, żeby rodzice rozumieli, iż tak jak nie podają swojemu ośmioletniemu dziecku, ważącemu 25 kg, podwójnej kawy na śniadanie (lub zamiast niego), nie powinni też pozwalać mu wypijać z rana puszki czy butelki napoju energetyzującego. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności wskazuje, iż spożycie kofeiny u dzieci nie powinno być wyższe niż 2,5 mg na kilogram masy ciała dziennie, a w jednej puszce energetyka może być jej choćby przeszło 100 mg – mówi Ewelina Chawłowska, specjalistka zdrowia publicznego z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Politycy niektórych państw europejskich postanowili rozwiązać ten problem systemowo, zakazując sprzedaży napojów energetycznych dzieciom i wprowadzając ograniczenia w ich reklamowaniu. W 2014 r. zrobiła to Litwa, a w 2016 r. Łotwa. Sprzedaż napojów energetyzujących była ograniczana również we Francji, Norwegii i Niemczech. Taki pomysł pojawił się ostatnio w Polsce.
Zakaz to nie wszystko
W lutym do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o zdrowiu publicznym złożony przez ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka. Przewiduje on zakaz sprzedaży napojów z dodatkiem kofeiny oraz tauryny osobom poniżej 18. roku życia. Energetyków nie będzie można sprzedawać także na terenie szkół czy w automatach. Ponadto proponowany jest zakaz reklamowania tych napojów: w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godz. 6 a 20 oraz na okładkach czasopism i różnych powierzchniach reklamowych. Autorzy projektu domagają się też zakazania reklamy energetyków, która byłaby skierowana do dzieci, łączyła spożywanie tych napojów m.in. z energią, wypoczynkiem, nauką lub pracą, sukcesem zawodowym lub życiowym albo z zawodami sportowymi.
– Napoje energetyzujące nie zawierają nielegalnych substancji i w związku z tym nie można zakazać ich sprzedaży osobom dorosłym, podobnie jak alkoholu i papierosów, co nie oznacza, iż są zdrowe. Dla dorosłych, zamiast zakazu, powinno się umieścić informację o substancjach znajdujących się w energetyku. Ale widoczną i zrozumiałą dla konsumenta – np. w przeliczeniu na filiżanki kawy czy łyżeczki cukru, bo wartości w miligramach kofeiny czy gramach cukru prawie nikt nie rozumie – komentuje dr Chawłowska.
Według ekspertki sprawdzonym pomysłem na redukcję spożycia energetyków jest opodatkowanie napojów z kofeiną i tauryną (co powoduje, iż są one mniej atrakcyjne cenowo), a poza tym ograniczenie punktów sprzedaży wyłącznie do wybranych rodzajów sklepów czy tylko aptek. Dobrze byłoby, gdyby restrykcje dotyczyły umiejscowienia tych produktów w sklepach. Takich rozwiązań nie ma jednak w projekcie ustawy.
W opinii dr Chawłowskiej zakaz to nie wszystko. Oprócz proponowanych rozwiązań kluczem do zmniejszenia konsumpcji napojów energetycznych przez dzieci i młodzież jest edukacja, w tym edukacja rodziców na temat przyczyn i skutków spożywania tych napojów przez ich dzieci.
– Rodzice powinni mieć świadomość nie tylko szkodliwości samych energetyków, ale i tego, iż są one elementem diety. Chodzi o to, iż dziecko wypija słodzony energetyk, który zaspokaja jego głód, a potem nie chce jeść wartościowego posiłku, dostarczającego nie tylko kalorii, ale również substancji odżywczych oraz przyswajalnych minerałów i witamin. Wartościowe jedzenie jest najważniejsze dla dzieci i młodzieży, bo niedożywione jakościowo dziecko nie osiągnie swojego potencjału fizycznego i intelektualnego. Rodzice powinni dowiadywać się także, co zwiększa ryzyko, iż ich dziecko sięgnie po energetyk. Oprócz reklamy czy powszechnej dostępności powodem może być to, iż dzieci często nie dosypiają, bo do późnych godzin, a czasem do rana, grają w gry i potem dobudzają się dzięki energetyków, aby móc funkcjonować w szkole – podkreśla ekspertka.
Reklama w zeszycie
Proponowany zakaz krytykuje Polska Federacja Producentów Żywności, gdyż jest on „ingerencją w rynek sprzedaży, ale nie przynosi pożądanego skutku w zakresie ochrony dzieci”.
– Tak daleko idące ograniczenia, zarówno w sprzedaży, jak i marketingu, nie mają naukowego uzasadnienia. Jak informuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB, napoje energetyzujące nie stanowią głównego źródła dziennego spożycia kofeiny przez dzieci w Polsce. Według danych instytutu prawie 84% dziewcząt i 78% chłopców w wieku 10-17 lat nie spożywa w ogóle napojów energetyzujących bądź spożywa je rzadziej niż raz w miesiącu – twierdzi dr Marta Tomaszewska-Pielacha, dyrektor ds. żywności i żywienia Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Stanowisko to komentuje dr Ewe-
lina Chawłowska: – Te informacje są wyrwane z kontekstu, bo Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH-PIB od lat wyraźnie przedstawia zagrożenia związane ze spożywaniem napojów energetyzujących przez dzieci i młodzież. Ponadto jest to typowy przykład manipulacji przekazem, bo z raportu instytucji wynika, iż „2,1% dzieci w Polsce w wieku 3-9 lat regularnie spożywało napoje energetyzujące, natomiast w przypadku młodzieży (w wieku 10-17 lat) było to odpowiednio 35,7% chłopców i 27,4% dziewcząt”. Co jest zjawiskiem na bardzo dużą skalę, istniejącym we wszystkich szkołach w Polsce. Wiemy, iż ponad 30% całości sprzedaży energetyków to sprzedaż dzieciom i młodzieży. To bardzo duży rynek, którego producenci na pewno nie chcieliby stracić.
Ekspertka podsumowuje: – W Polsce spożycie napojów energetycznych już jest dość wysokie, ale na skutek agresywnej promocji może jeszcze wzrosnąć. U naszych czeskich sąsiadów sięga po nie aż 40% dzieci. Dlatego warto przyjrzeć się coraz agresywniejszej promocji tych produktów. Nieetyczna reklama niejednokrotnie kierowana jest do dzieci – czego przykładem są energetyki reklamowane na okładkach zeszytów. Na konsumpcję energetyków wpływają także atrakcyjne opakowania, jaskrawe kolory czy rozpoznawalne znaki graficzne, na które reagują młodzi konsumenci. Wabikiem dla dzieci jest kolor i smak. Pamiętajmy, iż rozmawiamy nie tylko o produkcie i jego składzie, ale również o zdrowiu dzieci i młodzieży, czyli o zdrowiu w kontekście społecznym.
Fot. Krzysztof Żuczkowski