
Często wydaje się, iż nasza tzw. codzienność to stan obiektywnie normalny, taka życiowa baza. W opozycji do tego stawiamy praktykę zen i to, jak spędzamy te kilka dni na odosobnieniu – na medytacji, w ciszy, bez niepotrzebnych interakcji. Co więcej podchodzimy do tego, jak do czegoś wyjątkowego, może choćby idealnego.
Z mojej perspektywy, to pomyłka, zwłaszcza jeżeli chodzi o zen. Dlaczego? Ponieważ to, co nazywacie “codziennością”, to nic innego jak postawa operacyjna. I dopóki nie zrozumiemy w jaki sposób działa, dopóty będziemy tkwi w ślepej uliczce.
Czym jest w takim ta nasza codzienność? Kiedyś było to proste: zjeść i spać; walczyliśmy o przeżycie. Dzisiaj, mimo iż w Europie rzadko ktoś umiera z głodu, a praca służy sporej grupie społecznej do tzw. “samorealizacji”, wspomniany mechanizm wciąż rządzi.
Fundamentem naszej postawy operacyjnej jest docelowość – robimy coś po coś. Wstajesz rano i dążysz: chcesz być młodszy, piękniejszy, bardziej znany albo zamożniejszy, bardziej niezależny. Nie chodzi o to, czy jest to moralnie dobre, czy złe. Chodzi o to, iż taka postawa ma dwa skutki, które totalnie sabotują praktykę zen i to, co można określić jako poznanie rzeczywistości.
Z jednej strony zawęża nam to rzeczywistość: interesuje cię tylko to, co prowadzi do celu – twojego celu; eliminujesz resztę i patrzysz na świat jak przez lufę karabinu – widzisz tylko to, co chcesz ustrzelić.
Dodatkowo, postawa operacyjna wywołuje w nas napięcie psychosomatyczne: jesteśmy w ciągłym skurczu; nasz tonus mięśniowy jest podwyższony, bo przecież musimy coś zdobyć, a czegoś uniknąć; jesteśmy w trybie walki bądź ucieczki.
To jest tryb zdobywczy, a nie poznawczy. Wtedy nie zadajemy pytań „kim jestem?”, ponieważ są niepraktyczne. Co więcej, nie pomagają w walce o przetrwanie.
Nawet edukację ustawiliśmy w ten sposób. Przerobiliśmy ją na tryb operacyjny – uczymy się na egzamin, żeby go zdać, dostać papier, dostać pracę i zapomnieć wiedzę, która wchodzi i wychodzi z głowy. To nie jest trening systemu nerwowego, to jest „wypluwanie” informacji na żądanie.
Co w takim razie dzieje się, kiedy z tzw. codzienności przyjeżdżamy na sesshin? Większość z was wchodzi oczywiście do zendo pozostając w pozycji operacyjnej. Zmieniamy tylko cel – teraz nie jest to praca, pozycja społeczna, zawodowa. Teraz celujemy w oświecenie, przebudzenie, spokój i pusty umysł. Skoro mamy zapewniony fundament materialny, pora na duchowość.
Tymczasem w zen nigdy nie chodziło o to, żeby coś zniknęło albo żeby coś zdobyć. jeżeli podchodzimy do praktyki operacyjnie – „siedzę, żeby się wyciszyć” – to nic z tego nie wyjdzie. Będziemy się tylko frustrować, pytać wciąż „czy mi się uda?”, „co ja z tego mam?”.
Można tak sobie siedzieć i celować do końca świata. Tymczasem tych celów tam nie ma, ponieważ nie można zdobyć czegoś, co już jest. Można to sobie tylko uświadomić. Chęć wykonania czegoś, działania w tym obszarze, automatycznie oddala nas od sedna praktyki zen. Niestety, jako ludzkość, mamy tendencję do “psucia” tego, co duchowe, a większość systemów/praktyk poznawczych przerobiliśmy na systemy/praktyki operacyjne. Religie są klasyką tego gatunku.
Zamiast poznawać rzeczywistość, dążymy do nieba czy do lepszej inkarnacji. Mamy regułki, mamy cele, trzeba dać na tacę, trzeba się wyspowiadać, trzeba pościć, trwać w ciszy. Mimo iż mówi się, iż Jezus umarł za grzechy i mamy “otwarty dostęp”, a Budda stwierdził, iż “każdy tym jest”, to i tak tworzymy systemy zabezpieczeń przed tym, co już jest.
Przypomina to podejście korporacyjne, daleko temu do duchowości. Zbieramy “certyfikaty”: byłem na odosobnieniu, byłem w Mekce, byłem w Częstochowie. Czy po śmierci wyciągniesz te papiery i powiesz: “Należy mi się, mam rekomendacje!”?
Oczywiście zen i buddyzm także przerobiliśmy na operacyjność. Liczymy oddechy, żeby coś osiągnąć. Myślimy, iż jak się pomodlimy do tego konkretnego świętego, to załatwi coś u tamtego … Taka sieć znajomości w zaświatach. To jest tragiczne – wydaje nam się, iż kontrolujemy rzeczywistość, a tak naprawdę nie mamy o niej bladego pojęcia.
O co więc chodzi w sesshin? O zmianę postawy, a nie zmianę celu. Chodzi o przejście z trybu operacyjnego (robienia czegoś po coś) w tryb kontemplacyjny (czysta obecność). To jest trzecia droga: ani nie gonisz, ani nie czekasz (bo czekanie to pasywna operacyjność). Nie jesteś pasywny, ale nie dokładasz nic do tego momentu. Jest to, co jest. Jesteś. Pozwalasz na wystarczalność tego kroku, tego oddechu. choćby trudno powiedzieć, iż “pozwalasz sobie”, bo ten ktoś nie pojawia się.
Możemy to zauważyć również w języku. Mamy „niedzielę”; etymologicznie, w języku polskim czy rosyjskim: nie-działaj (ne delaj). To nie miał być dzień na kolejne operacyjne rytuały, tylko moment na wyjście z trybu zdobywania. To dzień, w którym podnosisz szlaban dzielący świat i jego aktywności na “pożyteczne” i “niepożyteczne”.
Tymczasem z tej niedzieli też zrobiono obowiązek – trzeba iść do kościoła, trzeba zaliczyć mszę, trzeba “odświętować”. Straciliśmy możliwość przejścia choć raz w tygodniu z tryby działaj na tryb bądź.
Moja rada na kolejne sesshin, które w naszej linii zen będzie już w lutym: zafundujcie sobie to ryzyko, ryzyko odpuszczenia, jak tylko zauważycie, iż znowu jesteście w trybie „chcę, muszę, zdobędę”. Tak, to jest trudne, ponieważ jest to dla nas obce i nasz system operacyjny będzie się buntował. Byłoby wam o wiele łatwiej, gdybym dał instrukcję: “Zrób 10 kroków w lewo, 5 podskoków, 48 w prawo i nie pomyl się”. Wtedy bylibyście zachwyceni – macie zadanie, robicie je sumiennie i czekacie na wynik.
Ale tutaj, w zendo, podczas zazen, nie ma wyniku. Tu chodzi o to, żeby przestać zatracać się w poszukiwaniu czegoś, czego rzekomo nie masz. Oznacza to mniej więcej tyle: nie dokładaj nic do tego momentu, nie chciej, żeby był inny. Zasada m+1 (więcej tego samego) nie jest rozwiązaniem; kolejny dom, kolejny milion, kolejna duchowa ekstaza – to wszystko daje tylko chwilową satysfakcję.
Zmieńcie podczas sesshin perspektywę, a nie cel: wystarczy być.
Jeśli ten wpis Cię zainteresował czy zainspirował, wesprzyj naszą redakcję.
Książki Alexandra Poraj-Żakieja wydane w Polsce znajdziecie TUTAJ














