Jak podkreślał specjalista, niepokój związany z Wigilią rzadko dotyczy wyłącznie jednego wieczoru.
– „To nie jest historia z teraz. To jest historia z dzieciństwa, z okresu nastoletniego, sprzed lat” – zaznaczył.
W jego gabinecie w okresie przedświątecznym wyraźnie widać wzrost liczby pacjentów, którzy obawiają się rodzinnych spotkań, a choćby rozważają całkowitą rezygnację z przyjazdu do domu.
Najczęściej powracające pytania brzmią: czy w ogóle jechać, jak się zachować, jakie tematy omijać i jak reagować na komentarze dotyczące wyglądu, diety, związków czy planów życiowych.
– „Jest bardzo dużo lęku: najpierw czy jechać, a jak pojechać, to co zrobić” – mówił psycholog.
Jednym z głównych elementów radzenia sobie w takich sytuacjach jest świadomość własnych granic. Łukasz Gnioch posłużył się obrazowym porównaniem:
– „Moje ciało to jest moja firma i ja zarządzam tą firmą”. Jak wyjaśniał, to nie rodzina decyduje, jak długo ktoś ma słuchać niekomfortowych komentarzy. – „To ja decyduję, jak długo będę tego słuchał” – podkreślał.
Psycholog zwracał uwagę, iż często tkwimy w rozmowach z poczucia obowiązku, nie zauważając, iż mamy wybór.
– „Pacjenci mówią: półtorej godziny on mnie nękał. A ja pytam: drzwi były zamknięte? Nie. Czyli pani mogła wyjść” – tłumaczył, pokazując, jak bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do spełniania cudzych oczekiwań kosztem siebie.
Pomocnym narzędziem w trudnych rozmowach może być porozumienie bez przemocy.
– „Możemy powiedzieć: ten temat jest dla mnie bardzo nieprzyjemny” albo „kiedy mówisz to do mnie, wzbudza to we mnie takie emocje i potrzebuję zakończyć ten temat” – wyjaśniał Gnioch.
Kluczowe jest nazywanie faktów, własnych emocji i potrzeb oraz jasne komunikowanie próśb.
Jednocześnie zaznaczał, iż empatia nie oznacza zgody na przekraczanie granic.
– „Rozumiem, iż się o mnie martwisz, ale to nie znaczy, iż masz prawo mnie ranić” – tak w uproszczeniu opisywał adekwatną postawę.
W sytuacjach skrajnych, gdy rozmowy i wcześniejsze ustalenia nie przynoszą efektu, czasem konieczne jest wycofanie się z sytuacji.
– „Ucieczka z Wigilii to ostateczność, ale czasem trzeba zadbać o siebie” – przyznał.
Psycholog zachęcał także do tego, by nie odkładać wszystkich trudnych rozmów na Wigilię.
– „Nieprawidłowa komunikacja przy wigilijnym stole jest informacją, iż coś działo się wcześniej” – mówił.
Rozmowy o granicach warto podejmować wcześniej, w spokojniejszych okolicznościach, jasno ustalając konsekwencje ich łamania.
W kontekście tematów drażliwych, takich jak polityka czy pieniądze, Łukasz Gnioch podkreślał, iż teoretycznie można rozmawiać o wszystkim.
– „Możemy rozmawiać na każde tematy pod warunkiem, iż będziemy siebie szanować” – zaznaczył.
Jeśli jednak wiemy, iż dany temat uruchamia silne emocje, lepiej go unikać lub świadomie zdecydować się na słuchanie bez wchodzenia w spór.
– „Radykalna akceptacja nie oznacza, iż się zgadzam. Oznacza, iż przyjmuję, iż ktoś tak uważa” – tłumaczył.
Ważnym wątkiem rozmowy były także święta przeżywane po stracie bliskiej osoby.
– „Nie unikajmy tych tematów. To jest bardzo terapeutyczne” – mówił psycholog, zachęcając do dzielenia się wspomnieniami i emocjami, choćby jeżeli wiążą się one z łzami.
Na koniec Łukasz Gnioch zwrócił uwagę na rolę dorosłości w relacjach rodzinnych.
– „Często boimy się rodziców tak, jakbyśmy byli małymi dziećmi. A oni traktują nas z tej samej pozycji, bo my im na to pozwalamy” – podkreślał.
Stawianie granic może być trudne, ale bywa też początkiem realnej zmiany.
Jak podsumował, Wigilia nie jest terapią grupową ani miejscem do rozliczania całego życia. To wieczór, w którym warto być uważnym na siebie, proaktywnie budować rozmowę i – jeżeli trzeba – sięgać po humor, dystans lub ciszę.
– „Nie oczekujmy cudów, ale próbujmy. Bo dopiero wtedy możemy zobaczyć, czy druga strona jest gotowa coś zmienić” – zaznaczył.
Świąteczny stół może być trudnym miejscem, ale odpowiednie przygotowanie i świadomość własnych potrzeb mogą sprawić, iż stanie się przestrzenią bardziej bezpieczną – choćby jeżeli nie idealną.














