Dlaczego w marketach nie ma okien? To skuteczna sztuczka, która mydli oczy klientom

kobieta.gazeta.pl 1 godzina temu
Markety od lat korzystają z psychologii, zapachów i dźwięków, byśmy spędzali w nich więcej czasu i sięgali po kolejne produkty. Efekt bywa prosty do przewidzenia: rachunek rośnie szybciej, niż planowaliśmy. Tylko dlaczego sklepy spożywcze nie mają okien? Gdy poznasz odpowiedź, wszystko będzie jasne.
Ludzie dzielą się na dwa obozy. Dla jednych zakupy są przyjemnością i potrafią godzinami porównywać jogurty albo wybierać idealne pomidory. Dla innych to obowiązek, który najlepiej załatwić szybko, najlepiej po drodze z pracy do domu. Niezależnie od podejścia, jeść trzeba, więc prędzej czy później każdy trafia do supermarketu. I właśnie tu zaczyna się gra, w której chcąc nie chcąc, bierzemy udział. Bo czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, dlaczego w Biedronce, Kauflandzie, Auchan czy sklepach E.Leclerc prawie nigdy nie ma okien (poza tymi przy wejściu)? Chętnie wyjaśnimy ci, o co dokładnie chodzi.

REKLAMA







Zobacz wideo



Dlaczego sklepy spożywcze nie mają okien? To sprytny patent działający na klientów
Brak okien w supermarketach to nie efekt oszczędności ani kaprys architektów. To przemyślany zabieg, który ma jeden cel: zatrzymać klientów na dłużej. Gdy nie widzimy światła dziennego, nie wiemy, czy na zewnątrz świeci słońce, pada deszcz ani czy robi się późno. Czas przestaje mieć znaczenie, a zakupy zaczynają płynąć własnym rytmem. Podobną rolę pełni brak zegarów. Bez punktów odniesienia łatwiej zapomnieć, iż mieliśmy wejść tylko "na chwilę". Zamiast szybkiego wypadu po bułki robi się spokojny, uważny spacer między alejkami. A im dłużej krążymy po sklepie, tym większa szansa, iż do koszyka trafi więcej produktów, a my zobaczymy wyższą kwotę na rachunku.


Do triku z załamaniem czasu dochodzi muzyka. Spokojne, wolne utwory są odtwarzane nieprzypadkowo. Badania Adriana Northa i Davida Hargreavesa, brytyjskich naukowców zajmujących się psychologią muzyki, pokazują, iż takie dźwięki spowalniają tempo poruszania się klientów i wydłużają czas spędzany w sklepie. W efekcie człowiek chodzi wolniej, uważniej ogląda półki i częściej sięga po produkty, których wcale nie planował kupić.
Nie bez znaczenia są też zapachy. Aromat świeżego pieczywa, choćby jeżeli chleb już dawno wyszedł z pieca, pobudza apetyt i wywołuje pozytywne skojarzenia. A głodny klient to klient bardziej podatny na impulsy. Dopełnieniem całości jest układ sklepu. Podstawowe produkty lądują na końcu sali, droższe marki na wysokości wzroku, a drobne przekąski tuż przy kasach. W takim otoczeniu trudno mówić o przypadkowych zakupach.





Zdjęcie ilustracyjneCeny przed świętami, Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl





Jak rozsądnie robić zakupy? Zanim połkniesz marketingowy haczyk, pomyśl dwa razy
Najprostsze rozwiązania często działają najlepiej, dlatego lista zakupów przez cały czas pozostaje jednym z najskuteczniejszych sposobów na ograniczenie wydatków. Gdy wchodzisz do sklepu z konkretnym planem, rzadziej reagujesz na bodźce i promocje, które tylko z pozoru wyglądają atrakcyjnie. Pomaga też robienie zakupów po posiłku. Pełny żołądek studzi emocje i zmniejsza chęć wrzucania do koszyka wszystkiego, co ładnie pachnie lub wygląda.


Warto patrzeć na ceny za jednostkę. Opakowanie potrafi kusić wyglądem, ale dopiero cena za kilogram lub litr pokazuje, ile naprawdę zostawiamy przy kasie. Dobrym nawykiem jest też wybór mniejszego koszyka zamiast dużego. Pusty wózek zachęca do dokładania kolejnych produktów, a cięższy koszyk szybciej studzi zapał do zakupów "na zapas". Ciekawostką jest to, iż znaczenie ma również pora wizyty w sklepie. Mniej ludzi to spokojniejsze decyzje i mniejsza skłonność do impulsywnych wyborów. Na koniec warto rzucić okiem na ekran przy kasie albo sprawdzić paragon jeszcze na miejscu. Drobne różnice w cenach czy promocjach łatwo przeoczyć, a po wyjściu ze sklepu jest już na to za późno. Jak najczęściej robisz zakupy? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału