Dobranocka, która naprawdę uspokaja. Zamiast ekranów i nerwów – „Lulka i zegar ciszy”

mamotoja.pl 3 godzin temu

Od kiedy pamiętam, wieczory bywają u nas wyzwaniem. Zmęczenie, przebodźcowanie, milion spraw jeszcze do domknięcia i dziecko, które niby leży w łóżku, ale co chwilę zmienia pozycję, przypomina sobie, iż jest głodne, spragnione, iż jutro trzeba zabrać piórnik, a pluszak musi „zobaczyć coś jeszcze w pokoju”. Brzmi znajomo?

Tego wieczoru było podobnie. Do momentu, aż sięgnęłam po bajkę z serii „Dobranocki z Lulką” – konkretnie odcinek „Lulka i Zegar Ciszy”.

Nie „idź spać”, tylko „chodź, polecimy”

Zaczęłam czytać. Najpierw relaksacyjne wejście – proste, miękkie słowa: „Ułóż się wygodnie. Zamknij oczka, jeżeli chcesz. Zrób trzy powolne oddechy…” – i już wtedy zobaczyłam, iż moje dziecko zaczyna oddychać inaczej. Głębiej. Wolniej.

A potem pojawiła się Lulka. Mała dziewczynka z krainy wyobraźni, która zabiera bohaterkę bajki – Zosię – do doliny, gdzie czas płynie wolno, zegary śpią, a każda minuta jest jak ciepły koc.

W tej bajce nie ma nakazów, pośpiechu, przymusu. Jest zaproszenie do zatrzymania. Do zanurzenia się w rytmie oddechu i bycia tu i teraz.

Co się dzieje, gdy bajka uczy oddychać

Bajka nie tylko opowiada, ale uczy dzieci regulować emocje. Lulka mówi:
– Wdech: minuta przychodzi. Wydech: minuta odchodzi.
A Zosia (razem z nią moje dziecko) zaczyna oddychać w rytmie tej kołysanki.

To nie jest zwykła opowiastka. To terapeutyczny rytuał. Przemyślane słowa. Metafory, które działają jak medytacja. Zegar bez wskazówek. Klepsydra, z której nie sypie się piasek, tylko świetliste płatki. Drzewo, na którym rosną zatrzymane chwile.

I wszystko to prowadzi do jednego: ukojenia.

„Mam czas. Nie muszę się spieszyć”

W świecie, który każe dzieciom (i dorosłym) „szybciej, lepiej, więcej”, ta bajka mówi:
– Możesz zwolnić. Masz prawo odpocząć.

Zosia, bohaterka opowieści, dostaje zegarek z pływającą rybką zamiast wskazówek. Zamiast tykania – delikatny szept: „dobranoc”. Taki zegar nie odmierza czasu, tylko pozwala go poczuć.

Wiecie, co zrobiło moje dziecko po tej bajce? Zamiast zadawać kolejne pytania, powiedziało tylko:
– Mamo, daj jeszcze raz „wdech: minuta przychodzi, wydech: minuta odchodzi”…
I zasnęło. Spokojnie. Naprawdę spokojnie.

Czy to działa za każdym razem?

Nie będę udawać, iż od tego momentu wszystkie nasze wieczory wyglądają jak z reklamy kaszmiru i olejku lawendowego. Ale wiem jedno: od kiedy mamy Lulkę i Zegar Ciszy, wieczory są łagodniejsze. Mniej napięcia. Więcej bliskości.

A ja… też się uczę. Uczę się siadać przy łóżku bez telefonu, mówić mniej, oddychać więcej. Być z moim dzieckiem nie tylko „na dobranoc”, ale w dobranoc.

Dobranocka, która działa jak kocyk na serce

Jeśli szukasz bajki, która nie tylko wyciszy, ale też nauczy Twoje dziecko samoregulacji, empatii i uważności – „Lulka i Zegar Ciszy” to złoto.

To coś więcej niż bajka. To wieczorny rytuał. Mała podróż do Krainy Spokojnego Czasu, do której – jak się okazuje – mamy klucz na wyciągnięcie ręki.

Wdech – mam czas.
Wydech – śpię.
Dobranoc.

Idź do oryginalnego materiału