Takie wnioski płyną z badania naukowców z Centers for Disease Control and Prevention w Atlancie (USA), którym objęto 23 694 osoby od 20. roku życia. Była to reprezentatywna populacja dorosłych w Stanach Zjednoczonych. Dane na ich temat zbierano od 2005 do 2018 r., a informację o zgonach z różnych przyczyn, w tym z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego i choroby niedokrwiennej serca, w roku 2019.
Depresję o łagodnym nasileniu stwierdzono u niemal 15 proc. z nich, a depresję od umiarkowanej do ciężkiej – u nieco ponad 7 proc.
Analiza ujawniła, iż w porównaniu z osobami bez depresji dorośli z łagodną postacią choroby mieli o 35 proc. wyższe ryzyko wcześniejszego zgonu z różnych przyczyn, podczas gdy w grupie osób z umiarkowaną i ciężką depresją ryzyko to było wyższe o 62 proc. W przypadku zgonów z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego ryzyko zwiększało się o 49 proc. dla depresji łagodnej i o 79 proc. dla umiarkowanej i ciężkiej. Jedynie umiarkowana i ciężka depresja miały związek ze wzrostem ryzyka przedwczesnego zgonu z powodu niedokrwiennej choroby serca – o 121 proc.
Jak oceniają autorzy pracy, za związek między depresją a ryzykiem przedwczesnego zgonu w 11–16 proc. odpowiadać mogą elementy stylu życia. Choroba nie sprzyja bowiem podejmowaniu aktywności fizycznej, może też mieć związek z brakiem apetytu lub nadmiernym objadaniem się, w dodatku niezdrowymi produktami.
A ponieważ depresja jest bardzo rozpowszechnionym zaburzeniem psychicznym, konieczne są działania na rzecz poprawy jej diagnozowania i skutecznego leczenia, oceniają badacze. Na przykład z z amerykańskich danych z 2020 r. wynika, iż aż 8,4 proc. dorosłych osób przebyło co najmniej jeden epizod depresji w życiu.