Córka nie ma przyjaciół. I to mnie łamie
"Moja córka, Kasia, ma 12 lat. To dziecko pełne energii, radosne, potrafiące rozbawić wszystkich dookoła. Zawsze była towarzyska, choć nigdy nie miała bliskich przyjaciółek. A teraz? Już drugi rok jest w nowej szkole (zmieniliśmy ją, gdy postanowiłam rozstać się z moim mężem), a ona wciąż nie potrafi znaleźć miejsca w tej grupie. Każdego dnia, kiedy wraca do domu smutna, z oczami pełnymi łez, wywołuje we mnie coraz większy ból. Jak to możliwe, iż w tej klasie nie ma nikogo, kto ją polubi albo chociaż zaakceptuje?
"Ile razy mam tłumaczyć, iż nie należysz do mojej paczki"?
Ostatnio Kasia wróciła do domu z płaczem, a ja już nie wytrzymałam. Okazało się,
że jedna z dziewczynek w szkole zaprosiła wszystkie koleżanki do siebie na imprezę, mówiła o pizzy i balu przebierańców. Kasia się ucieszyła, marzyła o tym, by być częścią tej zabawy, ale… została odrzucona.
'Nie, ty nie jesteś z naszej paczki' – powiedziała klasowa 'gwiazda' – Andżelika.
To zdanie zabrzmiało jak wyrok. Jak mam wytłumaczyć jej, iż nie wszyscy ludzie są tacy źli? I czy w ogóle potrafię coś zrobić, by jakoś ją pocieszyć?
Czuję się taka bezradna...
Jako matka powinnam mieć odpowiedzi na wszystko, prawda? Powinnam wiedzieć, co zrobić, by pomóc mojemu dziecku, gdy boryka się z samotnością i z odrzuceniem w grupie. Ale ja naprawdę nie wiem. Kiedy moja córka znowu wraca ze szkoły ze smutnym spojrzeniem, nie wiem, co mam jej powiedzieć. Czasami mam ochotę po prostu pójść do szkoły, stanąć przed tą paczką dziewczynek i powiedzieć:
'Dlaczego tak się nad nią pastwicie? Przecież ona zasługuje na to samo, co wy!'.
Ale wiem, iż nie rozwiąże to niczego. Zdecydowałam, iż zadzwonię do mamy tej Andżeliki, która tak okrutnie potraktowała Kasię. Wiedziałam, iż to może nie załatwić sprawy, ale nie mogłam tego tak zostawić. Zadzwoniłam do niej i powiedziałam jej, iż takie zachowanie jest po prostu nieakceptowalne. W końcu to jej dziecko ma wpływ na moje. Co mi na to odpowiedziała? Że 'Angela nie robi nic złego i ma prawo przyjaźnić się, z kim chce'.
Zaczynam też myśleć, czy nie powinnam porozmawiać z psychologiem szkolnym – może on pomoże Kasi? Z drugiej strony, boję się, iż moje dziecko jeszcze bardziej się wycofa, iż będzie miało poczucie, iż 'coś jest z nim nie tak'. A może warto zmienić szkołę? Tylko co, jeżeli znowu nie znajdzie w niej przyjaciół?
Nie wiem, co będzie dalej, ale jedno wiem na pewno – będę ją wspierać i szukać sposobów, by pomóc jej przejść przez ten trudny czas. Tak długo, jak będę przy niej, nie poddam się".
A wy, co zrobiłybyście na miejscu naszej czytelniczki?
(Imiona bohaterów zostały zmienione).