.
Egzemplarz książki otrzymałam od wydawnictwa w zamian za recenzję.
Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i formę recenzji.
Zachwyca mnie okładka książki Jakuba Bączykowskiego
"Chcę dla ciebie jak najlepiej".
Wabią mnie te kolory, te gałązki, te pączki.
I ta złota klatka też.
Złota klatka?
Ups...
Mówiąc najprościej, to opowieść o relacji matki i syna.
Bardzo emocjonalna opowieść o miłości i uwikłaniu.
O wzorcach, których nie chce się powielać.
O chęciach i konsekwencjach.
Ale też o poszukiwaniu własnej drogi.
i zauważaniu własnych potrzeb.
Dwie trzecie książki to długa historia matki - Łucji.
Jako ciężarna 19-latka opuszcza rodzinną miejscowość
i próbuje ułożyć sobie samodzielne życie w Poznaniu.
Macierzyństwo wyznacza jej priorytety.
Syn jest dla niej wszystkim!
Ale to tylko preludium do drugiej części książki,
gdzie narratorem staje się dorosły już syn - Max.
Bezustannie kluczy on w emocjonalnym labiryncie,
lawiruje pomiędzy uczuciami matki a swoimi,
między chęcią zadowolenia jej a chęcią swobody.
Balansuje na linie uzależnienia... od matki.
- Nie wiem, czy robisz to świadomie, czy nieświadomie, ale przez cały czas
uprawiasz emocjonalna kalkulację. Nie męczy cię to?
- Co robię?
- No liczysz, co ci się bardziej opłaca. Co przyniesie ci więcej zysków, a co strat.*
Druga część książki podobała mi się bardziej.
To rzecz o konsekwencjach postępowania matki,
która chciała przecież jak najlepiej.
A co ją do tego pchnęło?
Przeczytajcie.
Za książkę dziękuję wydawnictwu W.A.B..
*Cytat pisany kursywą pochodzi z książki "Chcę dla ciebie jak najlepiej".
.