Autyzm. Dlaczego ja?

tygodnikprzeglad.pl 9 miesięcy temu

Lekarze sugerowali mamie, żeby wysłała mnie do szkoły specjalnej, mówili, iż to upośledzenie umysłowe. Nie posłuchała ich. Dziś studiuję

Nazywam się Krzysztof Grudzień. Jestem osobą z autyzmem. Problem z tą chorobą mam od wczesnego dzieciństwa. Ale dzięki intensywnej terapii dzisiaj funkcjonuję na poziomie znacznie lepszym niż kiedyś. Dużo lepszym.

Był czas, byłem wtedy bardzo mały, gdy lekarze, którzy mnie badali, sugerowali mojej mamie, żeby wysłała mnie do szkoły specjalnej, mówili, iż mój przypadek jest beznadziejny, iż to upośledzenie umysłowe, iż powinienem być w zakładzie. To wiem od mamy. Ale nie posłuchała ich. Wierzyła we mnie. Dziś studiuję.

Co pamiętam z najwcześniejszych swoich lat? Niewiele. Wiem od mamy, iż nie umiałem mówić i iż kontakt ze mną był bardzo ograniczony, a w zasadzie – żaden. Mama początkowo podejrzewała, iż mam problemy ze słuchem. Zaczęła jeździć ze mną po różnych specjalistach i oni zdiagnozowali moją chorobę – autyzm.

Dziecko z autyzmem inaczej reaguje.

Pamiętam, byłem z tatą w sklepie. To był duży sklep, z materiałami budowlanymi. Nagle gdzieś z boku jechał wózek widłowy. Poczułem wtedy wielkie niebezpieczeństwo. Wózek nie jechał w moją stronę, był gdzieś dalej, ale mocno hałasował. To wystarczyło, żeby ogarnęła mnie absolutna panika. Zacząłem krzyczeć na cały głos, chciałem uciekać. Płakałem ze strachu. Musieliśmy wyjść ze sklepu. Długo nie mogłem się uspokoić. Do dziś pamiętam tamten strach.

Oto inna scena. Uwielbiałem kakao. Nie mogłem się doczekać kubka kakao przy śniadaniu. I raz – zabrakło. Nie było kakao! A ja chciałem! Rzuciłem się na podłogę! Krzyk! Na cały głos! Łzy! Kopanie w podłogę! Jeszcze głośniej! Koniec świata – nie ma kakao! Mieszkaliśmy w bloku. Sąsiedzi nie mogli moich krzyków znieść. Musieliśmy przeprowadzić się na wieś.

Lubiłem porządek. Tata woził mnie na terapię samochodem. Zawsze jeździliśmy tą samą trasą. I raz – pojechał inaczej! Jaką zrobiłem awanturę! Krzyczałem, waliłem w szyby, kopałem! Bo pojechał inaczej!

Wiele osób pyta mnie, czy wtedy, kiedy krzyczałem na cały blok, jak potrafiłem najgłośniej, albo gdy krzyczałem w sklepie, zastanawiałem się, co myślą rodzice? Albo inni? Więc odpowiadam – wtedy się nie zastanawiałem. Nie widziałem tego. Empatia w tej chorobie jest wyciszona. Zwraca się uwagę na swoje samopoczucie.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 8/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Krzysztof Grudzień

(Autor odbywa praktyki studenckie w naszej redakcji)

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Idź do oryginalnego materiału