Afera we wrocławskim pogotowiu. Ratownicy "bawili się" w ginekologów. "Zwyrolstwo najwyższej rangi"

wiadomosci.gazeta.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl


Ratownicy medyczni z wrocławskiego szpitala mieli nielegalnie przeprowadzać badania ginekologiczne pacjentek. Po skardze jednej z nich sprawą zajęła się prokuratura. Poszkodowanych mogło być kilkadziesiąt kobiet.
Co się dzieje: Sprawa nielegalnych badań ginekologicznych wyszła na jaw w grudniu 2024 roku po skardze jednej z pacjentek do Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu. Jak poinformowało anonimowe źródło Onetu, dwaj ratownicy na swój cel wybierali tylko niektóre pacjentki i badali je bez jakichkolwiek uprawnień. - Tylko młode, tylko fajne, takie, które im się spodobały. I robili to w ramach działań zespołu ratownictwa medycznego - powiedział informator.


REKLAMA


"Badali kobiety palpacyjnie": Polega to na wkładaniu palców do pochwy. - Potem zaznaczali na karcie, iż przeprowadzali takie badanie. Ich działania powinny kończyć się na wywiadzie medycznym. W przypadku krwawienia lub innych dolegliwości ginekologicznych ratownicy powinni przetransportować pacjentkę do szpitala, lub polecić zgłoszenie się na badanie do lekarza ginekologa we własnym zakresie - tłumaczył informator.


Zobacz wideo Policjant uratował życie trzymiesięcznemu dziecku


Pogotowie wszczęło postępowanie wyjaśniające: Zbigniew Mlądzki, dyrektor Pogotowia Ratunkowego we Wrocławiu, powołując się na opinię wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie medycyny ratunkowej, potwierdził, iż ratownicy nie mogą przeprowadzać badania ginekologicznego. Wobec tego złożone zostało zawiadomienie do prokuratury w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień przez ratowników.
W pogotowiu uruchomiono także wewnętrzną kontrolę: Sprawdzane są m.in. karty z interwencji ratowników. Nie wiadomo bowiem, jak długo trwał proceder, jednak poszkodowanych kobiet może być choćby kilkadziesiąt. - Jak dotąd ujawniono kilkadziesiąt kart medycznych, w których dwaj ratownicy zaznaczali przeprowadzenie badań ginekologicznych w trakcie interwencji. Prawdopodobnie jeden z przypadków dotyczył dziewczynki z objawami pierwszej miesiączki. To zwyrolstwo najwyższej rangi. Brak słów - oceniła osoba zaznajomiona ze sprawą. Z jednym z ratowników rozwiązano już umowę. Sprawa drugiego pracownika jest w toku.
Przeczytaj także: "Policja o kulisach tragicznego wypadku w Warszawie. 'Nie udzielił pomocy i uciekł'. Nie żyje 14-latek".Źródło: Onet
Idź do oryginalnego materiału