8-letni Kamil był katowany od tygodni. Wyszło na jaw, jak zareagowała szkoła

citybuzz.pl 1 rok temu

Od dwóch tygodni cała Polska żyje tym przerażającym wydarzeniem. Bity 8-latek z Częstochowy przebywa w tej chwili w szpitalu. Trafił tam z licznymi obrażeniami i poparzeniami ciała obejmującymi jedną czwartą powierzchni ciała. Taki los zgotował mu jego ojczym, 27-letni Dawid B. Chłopiec od przeszło 10 dni walczy o życie. Jego stan jest ciężki, ale na ten moment stabilny. Utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej, aby nie czuł bólu, którego i tak w swoim krótkim życiu doświadczył już zanadto.

Bity 8-latek z Częstochowy

Do prawdziwego dramatu doszło 29 marca. Tego dnia ojczym rzucił Kamila na rozżarzony piec i polewał go wrzątkiem. Z poparzeniami chłopiec przeleżał kilka dni. Ubrania dosłownie wtapiały się w jego ciało. Nie otrzymał pomocy choćby od własnej matki… Prawda wyszła na jaw dzięki biologicznemu ojcu, który przyjechał odwiedzić synów. Mężczyzna natychmiast zawiadomił policję i pogotowie. W szpitalu odkryto, iż 8-latek ma również liczne złamania, stłuczenia i ślady po przypalaniu papierosami. Za katuszami dziecka stoi Dawid B. oraz matka, Magdalena B.

Okazuje się, iż rodzina miała nad sobą kuratora. Niejednokrotnie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej wpływały zgłoszenia informujące, iż dzieciom może dziać się krzywda w ich własnym domu. W 2021 roku sąd odrzucił jednak wniosek ograniczenia praw rodzicielskich matce. Kobieta ma łącznie sześcioro dzieci z trzema mężczyznami. Kamil w ostatnim czasie pojawiał się w szkole ze złamaną ręką. Placówka uwierzyła matce, która tłumaczyła, iż syn si przewrócił. Zarówno sąd, jak i ośrodki pomocowe, a także szkoła twierdzą, iż nie było sygnałów świadczących o przemocy w rodzinie.

Na Facebooku na profilu Szczyty Alienacji Rodzicielskiej pojawiły się dwa zdjęcia. Na obu widać 8-latka. Zostały wykonane prawdopodobnie w szkole. Jedno z nich pochodzi z 8 marca a drugie z 20 marca. Zdjęcia dzielą więc niespełna dwa tygodnie. Wiele wskazuje na to, iż w tym czasie Kamil doświadczał już przemocy w domu. Na zdjęciu z lewej strony widać, iż chłopiec ma pękniętą wargę. Z kolei na zdjęciu z prawej ma złamaną rękę. Dyrektorka szkoły, do której uczęszczał rozmawiała z dziennikarzami “Uwagi”. Z informacji przekazanych przez matkę, syn miał upaść i właśnie wtedy doszło do złamania. Dzisiaj wiemy, iż nie była to prawda. To Dawid B. połamał 8-latkowi rękę i inne kończyny. Dziecko musiało cierpieć od tygodni.

Facebook

Szkoła przedstawia swoje stanowisko

Okazuje się, iż jeden z dziennikarzy Super Expressu skierował do szkoły w Częstochowie kilka zapytań w sprawie Kamila. “Czy rozbita warga u dziecka i złamana ręka nie były wystarczającymi dowodami na przemoc w rodzinie? Czy szkoła w ogóle ma jakiekolwiek możliwości weryfikacji wersji podawanej przez matkę? Co placówka edukacyjna może w takich sytuacjach w zrobić? Jakie są procedury w przypadku podejrzenia, iż wobec dziecka stosowana jest przemoc?”. Reporter otrzmał następującą odpowiedź.

W dniu 08.03.2023 r. uczeń, Kamil, przyszedł do szkoły z rozciętą dolną wargą, śladami zasinień na rączkach i policzku oraz sygnalizował ból prawej ręki. Skontaktowano się z matką ucznia, która złożyła pisemne wyjaśnienie, iż dziecko potknęło się o próg i przewróciło przed wyjściem do szkoły, stąd te obrażenia. W drugim dniu 09.03.2023 r. dziecko zostało przyprowadzone do szkoły, ale przez cały czas skarżyło się na ból ręki. Wychowawca klasy natychmiast zobowiązał matkę o pilną konsultację lekarską. W godzinach popołudniowych matka poinformowała telefonicznie wychowawcę klasy, iż Kamil ma założony na rękę gips i zapytała także czy dziecko może uczęszczać na zajęcia w szkole. Wychowawca wyraził zgodę pod warunkiem, iż ręka jest usztywniona i matka oświadczyła, iż nie ma przeciwwskazań lekarskich. Uczeń uczestniczył w zajęciach edukacyjnych z wyłączeniem basenu i zajęć ruchowych. Ze zdarzenia sporządzono notatkę, którą podpisała matka ucznia. Po zdarzeniu Kamil wziął udział w zajęciach z psychologiem. W dniu 17.03.2023 r. wychowawca klasy wykonał telefoniczną rozmowę z pracownikiem socjalnym, informując ją, iż uczeń ma rękę w gipsie i przekazał informacje o jego funkcjonowaniu po powrocie do szkoły.

Przedstawiciel szkoły zapewnia, iż kiedy 8-latek przebywał w placówce, “jego zachowanie nie wzbudziło żadnych podejrzeń, był aktywny i dynamiczny chętnie uczestniczył w zajęciach. choćby zabezpieczenie jego ręki po zdarzeniu nie spowodowało zmiany zachowania”.

W głowie rodzi się jedno pytanie. Czy tej tragedii można było uniknąć?

Idź do oryginalnego materiału