1960. Galaretkowiec, pyszny, łatwy i szybki deser

na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com 3 miesięcy temu
- Proszę pani, niech pani zrobi coś dobrego na zakończenie roku szkolnego! Przecież wszyscy zdaliśmy do następnej klasy - dzieciaki ze świetlicy przekrzykiwały się w czasie pobytu w niej. Koniec zajęć szkolnych zbliżał się wielkimi krokami, a przejście o klasę wyżej wszyscy chcieli jakoś uczcić.
Już kilka razy piekłam coś do pracy, najczęściej były to jakieś ciasteczka. Ale ciasto własnej produkcji też się zdarzyło raz czy dwa razy przynieść. Do tego jednak potrzeba czasu, a ja akurat byłam w trakcie sesji, z czego tej na pedagogice wyjątkowo nie chciałam zawalić. Nie jestem co prawda zwolennikiem nauki na ostatnią chwilę, bo myślę, iż był na to czas przez całe 15 tygodni (a choćby więcej) trwania semestru, ale trudniejsze zagadnienia, a tych nie brakuje, lubię sobie powtarzać do końca. Stanie kilka godzin nad wymyślnymi ciastami odpadało. Nie chciałam jednak zawieść moich ananasów i postanowiłam zrobić coś łatwego, a smacznego. Mój wybór padł na najzwyczajniejszy w świecie galaretkowiec, deser z galaretki i mleka, bez pieczenia i wyszukanych składników.
Aby przygotować galaretkowiec potrzebujemy:
  • 4 galaretki (najlepiej) różnego koloru (u mnie była to żółta - cytrynowa, pomarańczowa - pomarańczowa, czerwona - malinowa i zielona - agrestowa)
  • 3 łyżki cukru
  • 3 łyżki żelatyny
  • 500 ml mleka
  • łyżka ekstraktu z migdałów lub kilka kropli olejku (można zastąpić waniliowym lub kokosowym)
Opcjonalnie do dekoracji można wykorzystać 150-200 ml śmietanki, łyżkę cukru i listki mięty. Ja jednak to pominęłam. Najwyżej kupię po drodze bitą śmietanę w spreyu i tym udekoruję.
Wykonanie jest dziecinnie proste. Galaretki rozpuszczamy w 300 ml wrzącej wody i odstawiamy do wystudzenia. Galaretka musi jednak pozostać płynna. W garnuszku zagotowujemy mleku z cukrem i olejkiem, a następnie odstawiamy do przestygnięcia. W 300 ml gorącej (ale nie wrzącej) wody rozpuszczamy, najlepiej łyżka po łyżce, żelatynę. Powstały roztwór odstawiamy do przestudzenia. Kiedy mleko przestygnie wlewamy do niego schłodzoną, ale płynną żelatynę.
Do naczynia żaroodpornego wyłożonego najlepiej folią spożywczą (u mnie był to papier śniadaniowy) wylewamy pierwszą galaretkę i wstawiamy ją do lodówki na ok. 30 minut (aż stężeje).
Na stężałą galaretkę wlewamy szklankę mleka z żelatyną i ponownie wkładamy do lodówki do stężenia. Postępujemy w ten sposób aż do wykorzystania wszystkich galaretek. Wylewając na przemian galaretkę i mleko, powstaną 4 warstwy galaretki i 3 warstwy mleczne.
Po całkowitym schłodzeniu wyjmujemy z lodówki. Do naczynia przykładamy deskę i odwracamy do góry dnem. Zdejmujemy folię i kroimy w kwadraty, które możemy udekorować bitą śmietaną i miętą.
Odkroiłam kawałek, głównie dlatego, iż galaretkowiec trochę wystawał poza tackę, a ja jeszcze musiałam przewieźć go autobusem do Kato. No i pewnie gdybym tego nie zrobiła, to nie miałabym szans na skosztowanie go. Może ciut się rozleciał podczas przenoszenia, ale w smaku był niezły. Mam nadzieję, iż dzieciakom też będzie smakować.
Idź do oryginalnego materiału