Dzień Opiekuna Medycznego to święto co najmniej niszowe. Jakie to niesprawiedliwe! Chyba już bardziej hucznie obchodzimy Dzień Naleśnika i Hulajnogi. I nie, żeby nie były ważne. Oczywiście, są. Ale, Dzień Opiekuna Medycznego – bardziej
Opiekun medyczny w myśl definicji, to człowiek udzielający pomocy i wsparcia osobie chorej i być może, również przez chorobę, niesamodzielnej. Świadczy on, jak to się ładnie nazywa: usługi opiekuńcze, pielęgnacyjne i higieniczne. Co w praktyce ma bardzo szerokie zastosowanie i oznacza m.in. wsparcie podczas rehabilitacji, karmienie osób nie mogących jeść samodzielnie, szeroko pojętą opiekę nad starszymi i osobami z problemem nietrzymania moczu jak również zmianę opatrunków przy pielęgnacji odleżyn, opiekę stomijną a także wsparcie emocjonalne, które odgrywa ogromną rolę w procesie zdrowienia. Zadań, jakie stawia się przed opiekunem medycznym jest cała masa, od tych lekkich po naprawdę obciążających i fizycznie i psychicznie. Trudno więc przecenić pracę ludzi, decydujących się na taką ścieżkę kariery zawodowej.
Opiekun medyczny jest zawodem medycznym, wpisanym do klasyfikacji zawodów i specjalności. By nim zostać należy obrać i realizować konkretną ścieżkę edukacji zakończoną egzaminem zawodowym.
Z inicjatywy Ministerstwa Zdrowia, Ogólnopolski Dzień Opiekuna Medycznego obchodzony jest od roku 2007. Jego celem jest zwrócenie uwagi na ciężką, bardzo wymagającą i nie mniej potrzebną pracę ludzi wykonujących tę profesję.
W tym dniu należy głośniej i więcej mówić o ogromnej roli opiekunów medycznych, których fachowa pomoc, empatia i sama obecność jest czasami jedyną, jakiej doświadczają ludzie, zwłaszcza w podeszłym wieku i samotni. Opiekun medyczny dla człowieka cierpiącego fizycznie i psychicznie, często starszego lub także leżącego, to swoisty anioł stróż, dbający, doglądający, pomagający i będący. Czasami do samego końca.
Data tego święta nie jest przypadkowa, przypada na dzień śmierci Mary Seacole, brytyjskiej pielęgniarki pochodzenia jamajskiego, która zasłynęła swym poświęceniem i pracą blisko linii frontu, często pod ostrzałem, podczas Wojny Krymskiej. Ze względu na kolor skóry nie mogła dołączyć do Sióstr Miłosierdzia, grupy założonej przez prekursorkę współczesnego pielęgniarstwa, Florence Nightingale. Mary nie zniechęciła się. Wyruszyła na front na własną rękę i pracowała, dosłownie, jeszcze bliżej chorych i rannych niż Florence. Po zakończeniu wojny, żołnierze zawdzięczający jej życie informowali w listach rząd o jej bohaterstwie. Zorganizowali też uroczystą galę, by uhonorować tę niezwykłą, pierwszą z definicji, opiekunkę medyczną. Postawa Mary, jakościowa pomoc medyczna oraz wsparcie psychiczne, jakich udzielała potrzebującym żołnierzom nie bacząc na warunki, w jakich przyszło jej pracować, czynią z tej niesamowitej Brytyjkę prawdziwy wzór do naśladowania.
Warto z całą mocą podkreślić, iż opiekun medyczny to niejako człowiek orkiestra. Tak jak Mary Seacole dba on o fizyczne dobro swych podopiecznych nie zapominając, iż prócz ran na i w ciele, mają oni jeszcze często mocno obolałą psychikę.
Zawód opiekuna medycznego wiąże się z ogromnym stresem i presją. Pacjenci, często nieufni i skrzywdzeni przez los i system, rozpaczliwie potrzebują pomocy jednocześnie nie chcąc, nie potrafiąc jej przyjąć. Dobry opiekun medyczny nie tylko potrafi nakłonić ich do współpracy, ale także prócz profesjonalnej obsługi medycznej obdarzy pacjenta poczuciem bezpieczeństwa, ciepłem, cierpliwością i wsparciem emocjonalnym, którego osoba chora, nieufna i zniechęcona, bardzo mocno potrzebuje.
Podkreślić trzeba wyraźnie, iż empatyczni i cierpliwi opiekunowie medyczni, w każdym medycznym przypadku są bohaterami bez powiewających peleryn, jednak ja, niejako z urzędu, chciałabym, pochylić się nad tymi, którzy opiekują się stomikami. Nie wszyscy z nich posiadają tytuł i dyplom. Często posiadają jednak wielkie serce, ogromne umiejętności i wyjątkowy dar otwierania zamkniętych głów. Potrafią zasiać nadzieję tam, gdzie stomik choćby jej już nie szuka.
Takie Bratnie Dusze często są z pacjentami przed operacją, tuż po i ciut później, gdy opada adrenalina, przestaje działać znieczulenie, i w pacjenta uderza świadomość tego, co się stało i czego skutkiem jest stomijny woreczek. Często na zawsze.
Osobom nie mającym stomii trudno sobie choćby wyobrazić ten kalejdoskop uczuć, jakich doświadcza człowiek decydujący się, na stomię, bądź taki, za którego zdecydowano, podczas operacji. Empatyczny opiekun medyczny i Prawdziwa Bratnia Dusza potrafią ten stan ujarzmić i sprawić, iż staje się nie tyle wstydem, co wyzwaniem i nadzieją.
„Świeży” stomik przemierza trudną drogę we własnej głowie co najmniej kilka razy dziennie. Od niedowierzania przez rozpacz, poczucie straty, strach aż do całkowitego wyparcia i zamknięcia się na to, co się wydarzyło…
By pomóc mu zrozumieć, poukładać i zaakceptować ten stan trzeba wiele serca, cierpliwości i wyczucia. Owszem, pierwsze momenty po operacji i pierwsze opróżnianie woreczka lub jego zmianę z reguły pomagają ogarniać dyżurujące na oddziale pielęgniarki. W dużej mierze od nich zależy dalsze nastawienie pacjenta do nowej jakości jego życia. To one są w stanie dmuchnąć dobrym wiatrem pod skrzydła, bądź wprost przeciwnie.
Często właśnie z takimi sytuacjami mierzą się opiekunowie medyczni. Prócz typowo pielęgnacyjnych tematów nierzadko na pierwszy plan wysuwa się konieczność uspokojenia głowy i pomoc w oswojeniu tego nowego, często nieakceptowanego przez stomika tematu, jakim jest życie z wyłonioną stomią.
Fundacja, która z definicji i potrzeby serca roztoczyła pieczę nad stomikami i ich głowami, w sensie dosłownym i w przenośni, także w tym kontekście aktywnie wychodzi naprzeciw problemom, jakie są udziałem stomików. Wyciąga ona pomocną dłoń do wszystkich, którzy gotowi są ją uchwycić i trzymać mocno, choćby gdy wieją mocne wiatry zwątpienia. Właśnie w ramach Fundacji działają Bratnie Dusze, o których wiele dobrego już na naszych stronach powiedziano.
To one często stabilizują głowę, setny raz powtarzają, iż wszystko się ułoży, gdy się tylko troszkę postaramy, iż stomia to nie wyrok, iż stomia to nie wstyd, ale stomia to symbol zwycięstwa.
Bratnie Dusze Fundacji zapewniają nieustające wsparcie emocjonalne ale też – praktyczne.
Cierpliwie odpisują na wiadomości, wyczerpująco odpowiadają na pytania, czasami zadane piętnasty raz, tłumaczą, wspierają i radzą, a gdy zajdzie taka potrzeba, po prostu wsiadają w samochód i jadą do domu osoby, która potrzebuje wsparcia psychicznego i merytorycznego. Nasze dobre Bratnie Dusze systematyzują wiedzę „nowego stomika”, tłumaczą jak dbać o stomię, jakich kosmetyków i sprzętu używać i co zrobić, by znów żyć normanie. Czasami taka spokojna systematyzacja i pokazanie, iż stomię da się ogarnąć, stanowi kamień milowy w samodzielnym oswajaniu tematu przez człowieka stojącego przed wyzwaniem życia ze stomią.
Choć nieformalnie, to także Ich święto. Z powodzeniem bowiem rozciągnąć można także i na Nich serdeczność i wspaniałe życzenia, płynące dziś w kierunku medycznych opiekunów.
Wg norm i przepisów opiekunem medycznym z definicji jest osoba z odpowiednim przeszkoleniem i dyplomem potwierdzającym ten fakt, niemniej, nasze domy, szpitale i ośrodki, gdzie przebywają ludzie chorzy i cierpiący, pełne są opiekunów – co prawda nieformalnych ale pełnych chęci, sił, empatii i cierpliwości, a także, nierzadko ogromnej wiedzy praktycznej.
Czego życzyć dziś opiekunom medycznym i ludziom dobrej woli, Bratnim Duszom, które z miłości do ludzi stają się ich codziennymi, ludzkimi aniołami stróżami?
Drodzy Opiekunowie, w Ogólnopolskim Dniu Opiekuna Medycznego, życzymy Wam nieustających sił, energii, wciąż widocznego wyraźnie celu i niegasnącego poczucia sensu.
Niech Wasza praca jest tak doceniana, jak tylko być powinna. Zasługujecie na szacunek i wdzięczność, na uśmiech i dobre słowo. Zasługujecie na wszystko, czym codziennie z tak wielką rozrzutnością dzielicie się z cierpiącymi bliźnimi.
Obyście i Wy, zwłaszcza w potrzebie, spotykali na swojej drodze tylko dobre, Bratnie Dusze.
Tekst Iza Janaczek